— Idź — powiedziała z uśmiechem Setsuko do sortującej teczki Akiry. — I tak widzę, że uporałaś się już z większą częścią pracy, jeśli nie ze wszystkim. Nie zwlekaj, dołącz do rodziny i przyjaciół. W końcu mamy festiwal.
— Jesteś pewna? — zapytała Akira, wyraźnie zmartwiona trwającym konfliktem ze wzburzoną szlachtą. — Nie lepiej, aby ktoś tu został?
— I tak parę osób zaoferowało już, że nie mają ochoty iść i zostaną tutaj — wyjaśniła Setsuko. — Więc nawet ja się wybieram, choć pewnie wrócę tu po krótkiej wycieczce wokół Seireitei.
— To dobry pomysł?
— Yumi będzie mi towarzyszyć — zapewniła zaniepokojoną Akirę Setsuko. — Zresztą nikt nie odważy się mnie zaatakować w tym tłumie.
Akira nie wyglądała na przekonaną. Może nawet miała rację. W końcu jednak skapitulowała, odkładając dokumenty na miejsce.
— Dziękuję.
— Zasłużyłaś. Zawsze tak ciężko pracujesz.
Setsuko pomachała swojej oficer na pożegnanie i podeszła do okna. Widziała stamtąd całe miasto. Teraz tętniące życiem i pełne kolorów oraz ozdób. Z oddali dochodziła do niej muzyka. Festiwal już się zaczął.
— Gotowa? — usłyszała, gdy do biura wszedł Ayasegawa.
— Tak. Właśnie odesłałam Akirę.
— Zabrzmiało, jakbyś chciała się jej pozbyć — mruknął Yumichika, spoglądając uważnie na blondynkę, która zaśmiała się tylko i pokręciła głową.
— Zaledwie chcę, aby się trochę zabawiła. Powinna.
— To prawda. Jest bardzo pracowita.
— I bardzo lojalna — zauważyła Setsuko. — Pomimo tego, że jest także członkiem Rady.
— Dzięki tobie.
— Dobra, dobra. Lepiej już chodźmy. Jestem pewna, że przyjaciele nam nie wybaczą, jeśli nie wyrobimy się na czas z wizytacją oddziałów.
Oboje ruszyli prosto do Dwunastki, gdzie mieli najbliżej. Przywitali się z Uraharą oraz jego zastępczynią, a także wieloma innymi osobami, które tylko w takie dni jak ten, miały okazję stanąć twarzą w twarz z dowódcą Gotei. Nad czym Setsuko serdecznie ubolewała, bo odkąd została generałem, nie mogła aż tak swobodnie spacerować po Seireitei.
Z radością próbowała smakołyków, którymi nią częstowano. Wielu shinigami na dzień festiwalu przynosiło różnego rodzaju jedzenie, żeby później spożyć je w gronie rodziny lub przyjaciół.
— Oficjalnie będę gruba — roześmiała się, odmawiając drugiej rundy domowych wypieków. — Ale jak mnie kiedyś najdzie, to wiem do kogo się zgłosić po szarlotkę — dodała, puszczając oczko do młodej dziewczyny z kadry naukowców. — Dobrze wiedzieć, że młode pokolenie jest wszechstronnie uzdolnione.
— Czyż nie? — wtórował jej Kisuke, kryjąc twarz za wachlarzem, jak to zwykł czynić. — Osobiście w życiu nie najadłem się tyle łakoci, co przez ostatnie lata. — Przystanął koło Setsuko mówiąc to, po czym dodał cicho, wciąż kryjąc się za wachlarzem: — Dostałem nagrania z placówki. Dwóch moich najlepszych specjalistów zajmuje się tym w tej chwili. Jeśli znajdą coś soczystego, Chinatsu w pierwszej kolejności przyjdzie do ciebie.
Setsuko uśmiechnęła się tylko, w duchu mówiąc sobie, że może też powinna kupić taki wachlarz. Czyż nie był przydatny?
— Setsu — zwrócił się do niej Yumichika, a ona skinęła głową.
— Cóż… Kapitanie, miło było zobaczyć, jak rozwija się oddział. Niestety to dopiero początek naszej wycieczki.
— Oczywiście. Wszyscy czekają na przybycie pani generał.
Po tym Setsuko i jej zastępca ruszyli do Trzynastki. Na jej terenie panował porządek. Grupki shinigami siedziały w ogrodzie pod jabłoniami, rozkoszując się jedzeniem i piękną pogodą. Część z nich podchodziła do głównodowodzącej, aby się przywitać, a reszta jedynie uśmiechała się lub całkowicie pochłonięta rozmową, nawet nie zauważała jej przybycia.
Setsuko tak zresztą wolała. Jej żołądek miał limit, a i energię musiała oszczędzać, jeśli chciała przetrwać jakoś ten dzień. Skierowała się więc prosto do biura, gdzie wciąż wyczuwała reiatsu Corrie w towarzystwie swojej szwagierki i córki.
— To chyba mój ulubiony oddział — powiedziała na powitanie. — Trzy silne kobiety stanowiące główny filar Trzynastki.
— Czyli za mną już nie tęsknisz? — usłyszała i spojrzała na siedzącego z boku Ukitake z czarką herbaty. — Choć masz rację. Ja również bardzo lubię kierunek, w którym rozwinął się mój dawny oddział.
— Oczywiście wszyscy wspominamy dobre czasy, kiedy byłeś częścią Gotei, Juushiro. Zauważ jednak, że w przeciwieństwie do reszty, mam tę przyjemność widywać cię systematycznie.
— A jednak nie wezwałaś mnie do siebie ostatnio — zauważył ex kapitan Trzynastki.
— Nie ma takiej potrzeby — skwitowała Setsuko.
— Czy to na pewno dobry pomysł, że tu jesteś? — wyraziła swoją troskę Kazumi.
— Wszystko jest pod kontrolą — zapewniła ją blondynka i zwróciła się do Rukii oraz Corrien. — Ruki, Corrie, ślicznie wyglądacie w tych kimonach. Wybieracie się już nad rzekę?
— Ostatnie poprawki w akompaniamencie rozmów — odparła Corrien. — Ale już niedługo.
— Ja też będę się już zbierał. Obiecałem Shunsuiowi, że wypiję z nim, chociaż kieliszek sake - dodał, rzucając Setsuko wymowne spojrzenie.
— W takim razie zapewne spotkamy się ponownie — zaświergotała Setsuko.
***
Z Piątki ulotnili się prawie tak szybko, jak do niej dotarli. Setsuko właściwie bardzo chciała porozmawiać z Izuru. Ostatnimi czasy ich zdania na rozmaite tematy mocno się różniły i Setsuko podejrzewała w tym wpływ Konoe Kiry. Z drugiej strony już w przeszłości Kira nie raz obierał inne stanowisko w jakiejś sprawie, będąc dla Setsuko zaskakująco silną opozycją.
Mimo wszystko ceniła sobie jego opinię oraz przyjaźń. Co do tej drugiej, Setsuko obawiała się, że ich relacje mocno ucierpiały przez te wszystkie lata. Izuru był przyjacielem, ale także jej dawnym przełożonym i choć teraz to ona stała na czele wszystkich oddziałów, wciąż czuła do niego respekt tak jak i do Ichimaru Gina.
Jednak i tego dnia nie zapowiadało się, aby miała mieć szansę uciąć sobie pogawędkę z Izuru. Ledwo dotarła z Yumichiką na teren oddziału, zobaczyła Izuru przechadzającego się w towarzystwie kuzynki, która zdawała się poświęcać mu bardzo wiele czasu, zwłaszcza odkąd została głową rodu. Gdyby nie to, że Setsuko wiedziała o ich więzach krwi i ogromnej miłości Izuru do Corrie, pomyślałaby, że łączy ich tak zwane ‘coś więcej’.
- Wyglądają prawie jak para - skwitował Ayasegawa. - Ona zawsze się tak na nim wiesza?
- Chyba tak - Setsuko wzruszyła ramionami. - Zaczynam rozumieć, dlaczego Corrie jest na nią taka cięta.
- No może przesadziłem, że jak para, ale na pewno, jakby Izuru był jej obiektem westchnień.
- Czasami się zastanawiam, czy nie jest. Nie wiem. Dziwna ta ich relacja - zastanowiła się Setsuko i dodała: - Przynajmniej z jej strony. Konoe jest bardzo… Jakby to ująć? Obsesyjna? Nie, to też nie do końca to, o co mi chodzi.
- Wiem, co masz na myśli. Jest strasznie zaborcza.
- Zaborcza! Właśnie tak. Widać, że bardzo troszczy się o Izuru, jako członka rodziny i może przyjaciela, ale jest w tym taka zaborcza, że nic dziwnego, że Corrie jej nie lubi. Też jej nie lubię.
- Ty jej nie lubisz, bo próbowała flirtować z Byakuyą - przypomniał jej Yumichika.
- No właśnie, jak śmiała - warknęła Setsuko. - I ciągle wchodzi mi w drogę.
- Chodź. Nie ma sensu tu sterczeć - uznał Ayasegawa. - Nie zapowiada, żeby Konoe szybko się stąd ulotniła. Może wieczorem uda nam się porozmawiać z Izuru.
***
Kolejna na liście była Dwójka. Tam atmosfera była bardziej napięta. Część shinigami wciąż starała się cieszyć festiwalem, rozkładając się w ogrodach oddziału, lecz były to bardzo nieliczne i niewielkie grupy. Nic dziwnego, skoro oddział był chwilowo pod odstrzałem.
Całą drogę do biura Aizawy towarzyszyły im zaniepokojone spojrzenia mijających się z nimi shinigami. Nikt nie witał ich łakociami. Fakt, że członkowie Dwójki byli zazwyczaj bardzo specyficzni, jednak teraz spodziewali się zapewne, że przybycie dowódców Jedynki zwiastuje kłopoty.
Setsuko pomachała do nich, uśmiechając się ciepło, z nadzieją, że to ich uspokoi, ale nie wiedziała, na ile to się zdało. Wreszcie zniknęli we wnętrzu głównego budynku i dopiero w biurze Hotarubi odetchnęli z ulgą.
- Gdzie Mitsu? - zapytała Setsuko.
- Wyrzuciłam ją z terenu oddziału. Nie szło jej przekonać, żeby w końcu poszła do domu i odpoczęła z rodziną i przyjaciółmi.
- No tak, rozumiem. A Ukyo?
- Ukyo wyszedł dopiero przed chwilą - wyjaśniła Aizawa. - Cały dzień zajmował się treningami oddziału. Staramy się nie próżnować, pomimo zawieszenia w obowiązkach.
- To musi być trudne - westchnęła Setsuko.
- Trudne? Przestań się zachowywać, jakbym sama tego na nas nie sprowadziła - warknęła rozeźlona Hotarubi.
- Ściągnęłaś na siebie uwagę, to tak, ale to tyle. Nie zrobiłaś tego, o co wszyscy cię podejrzewają - zaprotestowała Setsuko.
- Wiesz, że Setsu ma rację - przytaknął Yumichika. - To wszystko wina tego, kto porwał Makoto.
Rozległo się pukanie do drzwi i ku zdziwieniu wszystkich, do środka zawitał Taro. Ukłonił się nisko, po czym zapytał:
- Pani kapitan, czy mogę czymś służyć?
- Nie? - mruknęła kobieta, nieco skonsternowana. - Nie wydaje mi się, abym cię wzywała.
- Nie, nie. Pani kapitan mnie nie wezwała, ale widziałem gości wchodzących do biura. Pomyślałem, że skoro vice-kapitan Mitsuko i trzeci oficer Ukyo już nie ma, może mógłbym się na coś przydać. Herbaty zrobić? Coś przynieść?
- Nie trzeba. My i tak zaraz wychodzimy. Wpadliśmy tylko na chwilę - objaśniła Setsuko i zmarszczyła brwi. - Już pamiętam! - wykrzyknęła uradowana, jakby nagle doznała olśnienia. - Ty jesteś Taro. Pamiętam, że byłeś u nas kiedyś w towarzystwie naszego Shigeru.
- Tak. To prawda, pani generał - przytaknął wesoło chłopak. - Byliśmy z Shigeru w tej samej klasie i przyjaźnimy się od tego czasu.
- Niemniej - Hotarubi odchrząknęła, zwracając na siebie uwagę obecnych w biurze osób. - Niczego nam nie trzeba, ale dziękuję, Taro. Możesz już iść.
- Oczywiście - odparł Kobayashi i ukłonił się, tym razem na pożegnanie i wyszedł.
- Fajny chłopak. Miły taki - skwitowała Setsuko.
- Czy ja wiem - mruknęła Hotarubi. - A co ty myślisz Yumi? - Ayasegawa nic jednak nie odpowiedział. - Kręci się wokół mojego biura cały czas. Zwłaszcza ostatnio. Może już mam urojenia, ale zaczyna mi się to wydawać podejrzane.
- Może się martwi, bo wie, że macie sporo na głowie? - podsunęła Setsuko. - Przecież widziałaś, że chciał pomóc. Odciążyć cię jakoś, skoro Mitsu i Ukyo już poszli.
- Bardziej mnie zastanawia, dlaczego on jeszcze nie poszedł do domu - oznajmił w końcu Yumichika. - Przyznam, że to jest trochę podejrzane.
- Właśnie. Zwłaszcza że to się wszystko trochę zbiega czasowo z incydentem - przytaknęła Hotarubi. - Przeszło mi to już przez myśl, ale myślałam, że może już mi odbija.
- Nie - Ayasegawa pokręcił głową. - Myślę, że to dosyć sensowny wniosek.
- Nieeee, myślę, że oboje przesadzacie - Setsuko machnęła ręką. - Znam tego chłopaka od lat. Shigeru się z nim przyjaźni. Gdyby był jakimś szpiegiem, już byśmy to wiedzieli.
- Ale co jeśli? Co jeśli jest wrogiem, albo chociaż robi to dla któregoś rodu szlacheckiego? - ciągnął dalej Yumichika.
- Skończże już te spiskowe teorie - zrugała go Setsuko, patrząc na przyjaciela z dezaprobatą. - A ty kończ już pracę. Zobaczymy się wieczorem.
***
W Czwórce Setsuko była tylko przelotnie, przywitała się z dowództwem, choć nie zastała już Arashiego, który najpewniej spędzał swój czas z Ayasegawą i przyjaciółmi. O ile obowiązki głowy rodu go przed tym nie powstrzymały. Trochę więcej zaś czasu spędziła w Siódemce, gdzie rządził Madarame. Dała się nawet namówić na krótki sparing, który przyciągnął wiele uwagi. Młodsze pokolenia nie miały raczej okazji, aby zobaczyć Głównodowodzącą w walce. Tym bardziej że Setsuko unikała walki od czasu drugiej wojny z Aizenem.
Nic dziwnego, więc, że oprócz plotek o jej bohaterstwie krążyły też te bardziej pochlebne, w których twierdzono, że jednak utraciła swoją siłę przynajmniej częściowo i unika walki, aby sprawa się nie wydała. Sama nie wiedziała, czemu zgodziła się na sparing. Może dlatego, że tęskniła za walką, a może i trochę po to, żeby zamknąć buzie malkontentom, którzy podważali jej kapitański autorytet.
Uskoczyła w bok z łatwością. Na razie robiła tylko uniki. Nie mogła źle wypaść, ale nie chciała się też popisywać. Z drugiej strony, widziała, że z każdym kolejnym unikiem, poziom irytacji Ikkaku wzrasta.
Toteż kolejny cios sparowała i wyprowadziła kopnięcie w brzuch. Oczywiście chybione. Może dlatego, że przyjaciel dobrze znał jej styl walki, a może dlatego, że trenował godzinami każdego dnia.
Unik, atak, sparowanie, kontratak. Unik, atak, sparowanie, kontratak. Unik, atak, unik, unik. Atak. Tym razem było już na poważnie, choć nadal bez użycia duszy miecza czy demonicznej magii. W mgnieniu oka pojawiła się za Madarame, choć takie przyspieszenie kosztowało ją sporo energii. Wyprowadziła atak. Zanim ktokolwiek się obejrzał, drewniany miecz znajdował się tuż przy szyi Ikkaku. Ale i on nie pozostał dłużny, bo jego miecz zatrzymał się o milimetry od jej klatki piersiowej.
— Remis! – wykrzyknął Iba.
Ikkaku prychnął, a Setsuko jedynie uśmiechnęła się w odpowiedzi. Nie umiała stwierdzić, czy przyjaciel był niezadowolony z tego, że nie wygrał, czy dlatego, że nie potraktowała walki do końca poważnie i zrobiła coś, co zdradziło jej zamiary, dając mu szansę uzyskać remis. Ikkaku nic jednak nie powiedział.
***
— Yo! – przywitała się, wchodząc na teren oddziału trzeciego. To tu chyba zawsze witano ją z największym entuzjazmem. Cieszyło ją to, bo to tutaj spędziła połowę swojego życia. – Jak leci, Koji?
— Setsuko – uradował się mężczyzna. – W końcu do nas dotarłaś. Obawiam się jednak, że znaczna część oddziału rozeszła się już.
— Nie szkodzi. Shu jest?
— Kapitan jest w biurze.
— Oczywiście – mruknęła Setsuko, wywracając oczami. – Gdzie indziej miałby być.
— I tak obiecał, że za pół godziny powinien się ze wszystkim uporać.
— A Hiroya?
— Też w biurze.
— Super – Setsuko klasnęła w dłonie. – A ty idziesz na festiwal?
— Nie. Wiesz, że niespecjalnie lubię tłumy, więc zaoferowałem zostać tutaj.
— Gdybyś jednak zmienił zdanie i chciał do nas dołączyć…
— Nie – zapewnił Koji. – Ale dziękuję za zaproszenie.
Po tych słowach ukłonił się na pożegnanie i wrócił do swoich obowiązków. Setsuko natomiast lekkim krokiem udała się do swojego dawnego biura. Bardzo dawnego biura, ale wciąż czuła się tam jak w domu, choć wielu jej danych kolegów i koleżanek przeszło już na emeryturę, o ile nie zginęła w wojnie.
Do biura Trójki wparowała jak do siebie, choć tak już dawno nie było. Otworzyła drzwi na oścież, krzycząc:
— Hołm, słit hołm, bejbe!
— Setsuko, na litość boską – przeraził się Hisagi, podrywając się z krzesła. — Zanurzony w dokumentach, nie zauważył, że ktoś się zbliża. Hiroya natomiast parsknął śmiechem. – A ciebie co tak bawi? – naburmuszył się, rzucając gromy z oczu w stronę swojego trzeciego oficera.
— Absolutnie nic – skłamał Hiroya, momentalnie poważniejąc, ale nie potrwało to długo.
— No chłopaki, jak wam idzie?
— Prawie kończymy, mamo. A ty jak?
— Jeszcze cztery oddziały.
— Nieźle. A u ojca już byłaś? – dopytywał Hiroya.
— Szóstka jest kolejna – padło w odpowiedzi, po czym blondynka spojrzała na przyjaciela. – Shu, kończysz?
— Już prawie. Hiroya, możesz już iść.
— Jeszcze nie skończyłem…
— Idź – mruknął z powagą Hisagi, więc jego podwładny skinął tylko głową.
— Do widzenia, kapitanie. Cześć, mamo.
— Pa, słonko! – krzyknęła za nim Setsuko, machając, po czym zamknęła drzwi, wyczuwając poważną rozmowę. – Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać?
— Chodzi o Hotarubi.
— No tak – westchnęła Setsuko. – Jeśli chcesz mnie ochrzanić, to wiedz, że zrobiła to wbrew mojej woli. Kazałam jej siedzieć cicho.
— Wiem. Sama mi powiedziała. Zresztą nie o to chodzi – powiedział Hisagi. – Po prostu martwię się o nią.
— To zrozumiałe.
— Nie. Nie rozumiesz. – Hisagi westchnął ciężko Shuuhei. – Ona wciąż… Nawet po tych ponad dwudziestu latach wciąż kieruje nią jakieś dziwne poczucie winy, za to co wydarzyło się przed pierwszą wojną z Aizenem.
— Spodziewałam się, że tak może być, choć obawiam się, że nie umiem pomóc.
— To wobec ciebie czuje się zobowiązana. Może możesz z nią porozmawiać.
— Myślisz, że nie próbowałam? Przez te wszystkie lata, wiele razy tłumaczyłam jej, że już dawno jej wybaczyłam. Właściwie nawet nie wiem, czy musiałam jej cokolwiek wybaczać – stwierdziła z powagą Setsuko, patrząc gdzieś w przestrzeń. – Po prostu przeszłam do porządku dzienniego nad tym, co się stało. Już podczas pierwsze wojny, gdy się sprzymierzyłyśmy przeciw Aizenowi. Bo ja na swój sposób nawet rozumiem, dlaczego to zrobiła.
— Porozmawiaj z nią jeszcze raz może? – poprosił Hisagi.
— Shuuhei, wydaje mi się, że poczucie winy to coś, z czym Hotarubi sama musi się uporać. I być może to, co teraz zrobiła to właśnie próba uporania się z tym. Może musiała coś zrobić, żeby sama sobie mogła wybaczyć. Nie zabierajmy jej tego. Mogę ci jednak obiecać, że będę stała po jej stronie.
***
Do Szóstki udała się już sama, po tym jak udało jej się wreszcie pozbyć Yumichiki i wysłać go do domu. W oddziale męża zaraz za bramą natknęła się na Shurien.
— Pani generał! – wykrzyknęła Shurrien, ściągając tym uwagę zarówno na siebie, jak i na Setsuko, która właśnie wkroczyła na teren oddziału szóstego. Kobieta westchnęła, spodziewając się kolejnej inwazji, ale ze zdziwieniem zauważyła, że w wiśniowych ogrodach jednostki jej męża siedzi tylko kilka niewielki grupek. – Spokojnie. Wszyscy już poszli nad rzekę.
— Również się tam wybierasz?
— No potem tak, ale mamy taki nawał roboty przez to śledztwo, że ja pier… Że normalnie nie wytrzymam – poprawiła się szybko młoda Kira.
Setsuko uśmiechnęła się na to.
— Naprawdę nie przypominasz żadnego ze swoich rodziców – mruknęła Setsuko. – Ani Shizuru ani Corrien nigdy by się tak nie żachnęli w obecności kogoś wyższego rangą.
— Najmocniej przepraszam, pani generał.
— Daj spokój, Shuri. Przyznam, że to odświeżające, choć zdecydowanie odstajesz od rodziny. Zdaje się jednak, że tobie to nie przeszkadza.
— No cóż… — Shurien spojrzała na moment gdzieś w bok, nim kontynuowała: – Rodzice zdecydowanie nie pochwalają wielu moich wyborów, jak na przykład tatuaży, więc jestem raczej czarną owcą rodziny. Wolę jednak być sobą, niezależnie od tego, co myślą inni.
— To dobrze. Trzymaj się tego. Twoje tatuaże ani kolczyki nie stanowią, ani o twojej sile, ani umiejętnościom. A przynajmniej nie powinny. Masz ogromny potencjał, Shuri, więc upewnij się tylko, że zawsze podążasz właściwą ścieżką.
— Dziękuję, pani generał, za cenne rady. Będę to miała na uwadze.
— A jak idzie śledztwo? – zmieniła temat Setsuko, korzystając z okazji, aby się czegoś dowiedzieć, a zarazem zmienić ten poważny ton rozmowy na coś innego.
— Obawiam się, że nie mogę o tym rozmawiać – odparła z grobową miną Shuurien.
— Nawet ze mną? – zdziwiłą się Setsuko.
— Nie. Znaczy… Nie wiem – strapiła się dziewczyna. – Mieliśmy nie rozmawiać o śledztwie z nikim, kto nie jest w grupie śledczej oraz unikać rozmów na ten temat gdzie popadnie, więc mamy wyznaczony własny budynek.
— Dobrze więc. Zwyczajnie będę musiała wycisnąć tę informację ze swojego męża – stwierdziła Setsuko z diabolicznym uśmiechem, a Shurien przełknęła głośno ślinę.
— Kapitan jest w biurze… To ja ten. Już pójdę lepiej – rzuciła na odchodne. – Dowidzenia, pani generał.
Setsuko pomachała do niej, po czym skierowała się do biura. Wyczuła tam jedynie reiatsu Byakuyi. Domyślała się, więc, że Renji zwiał przy pierwszej lepszej okazji, żeby dołączyć do Rukii i reszty nad rzeką. Ale żeby Yakumo?
— Hej, mój drogi – zagadnęła, wchodząc do środka. – Widzę, że jesteś sam.
— Wysłałem Yakumo do Dwójki. Miał przekazać coś Hotarubi i zabrać Mitsuko do domu – odparł Byakuya, jakby odgadując myśli małżonki.
— Rozumiem. To dobrze. Przed nimi ciężkie chwile.
— Mitsuko i Hotarubi wiedzą, co robią – mruknął Kuchiki. — Poradzą sobie.
— No nie wiem. Wcześniej rozmawiałam z Shuuheiem. Bardzo martwi się o Hotarubi – oznajmiła Setsuko.
— A to że się martwi to już zupełnie inna sprawa. Zawsze będzie się o nią martwił, tak jak ja zawsze martwię się o ciebie. Zwłaszcza gdy miewasz takie ryzykowne pomysły – mówiąc to Byakuya spojrzał wymownie na katanę, którą Setsuko miała u boku. – Może jednak powinnaś mieć ze sobą swoje zampakuto?
— Dobrze wiesz, że jeśli będę miała Moeru, nikt nie odważy się podejść. Natomiast dwie katany u boku będą zbyt oczywiste i przyciągną zbyt wiele uwagi.
— I tak plotki o ataku na placówkę już się rozeszły – zauważył Byakuya.
***
Po krótkiej wizycie w Ósemce i kieliszku (oficjalnie) sake z Kyouraku i Ukitake, Setsuko udała się do Dziewiątki. Od dziewiątki obawiała się bardziej jedynie Dziesiątki i konfrontacji z Rangiku.
— Yo, Itsu, Shirai! – zawołała Setsuko, do przepychającego się przed budynkiem małżeństwa.
— Ciocia! – wykrzyknęła Itsuko, jak czyniła niezmiennie przez lata.
— Siema – mruknął Shirai, za co oberwał kuksańca w bok. – Bry.
— Daj spokój – zaśmiała się Setsuko. – Prawie nikogo tu nie ma.
— A kapitan Ichimaru?
— Jest – odparła niepewnie Itsu. – Ale szczerze, to ja bym tam nie szła.
— Jest na mnie zły – domyśliła się Setsuko. – Bardzo?
— Chyba bardzo. Powiedział nam o wszystkim zaraz pierwszego dnia, a zazwyczaj to by nas trzymał w ciemnościach egipskich, także tego…
— No tak… — Setsuko westchnęła ciężko. – Lepiej idźcie nad rzekę, na wypadek gdyby doszło do rozróby tutaj – dodała, zmierzając w stronę biura oddziału dziewiątego.
Shunpnęła do środka budynku, a jako że drzwi były lekko uchylone, weszła do środka, mruknąwszy:
— Puk, puk.
Ichimaru musiał wiedzieć, że się zbliża, bo nie kryła swojej obecności. Nie podniósł jednak głowy, udając, że jest strasznie skupiony na lekturze dokumentów. Co było bardzo oczywistym komunikatem, że nie ma ochoty rozmawiać z Setsuko. Ona się jednak nie poddała.
— Wiem, że jesteś na mnie zły, kapitanie – zaczęła. – Ale zrobiłam, co uważałam za słuszne. Powinieneś to akurat zrozumieć, po tym czego oboje się w życiu dopuściliśmy.
Dopiero po tych słowach uzyskała jego uwagę, choć z drugiej strony miała ją od samego początku. Mężczyzna odłożył dokumenty i westchnął ciężko, aby dopiero wtedy popatrzeć na nią groźnie. Nie podniósł jednak poziomu swojego reiatsu, wiedząc, że nie zrobi to na jego dawnej podopiecznej najmniejszego wrażenia.
— Oczywiście, że jestem zły – powiedział, a wyraz jego twarzy potwierdzał to w stu procentach.
— Zrobiłam to, żeby chronić bliźniaki Rangiku oraz ciebie, kapitanie – zadeklarowała. – I dobrze o tym wiesz. Bo pomimo moich usilnych starań, uwaga wielu osób i tak skupiła się na was, a Mitsuko ucierpiała w tym wszystkim najbardziej.
— Wiem – warknął Ichimaru. – Ale na Króla Dusz! Nam mogłaś powiedzieć. Jesteśmy jego rodzicami. Jego rodziną.
— I co byście zrobili, jakbym wam powiedziała. Bo coś na pewno próbowalibyście zrobić. Szukać go albo coś. I też by się zaraz wydało albo gorzej. Wyszłoby, że to faktycznie wasza sprawka. A tak, oskarżeniami sobie mogą wszyscy rzucać, ale wszystko to jest bezpodstawne i śledztwo toczy się własnym tokiem bez nacisku szlachty.
Nagle ją zmroziło, gdy wyczuła znajome reiatsu, dość szybko zbliżające się do Dziewiątki. To była Rangiku, zapewne chcąc upewnić się, że jej mąż uporał się z pracą, zanim pójdą się bawić.
Do biura wpadła nieco zziajana i ze zwichrzonymi włosami. Łypnęła groźnie na męża, a potem jeszcze groźniej na Setsuko i oznajmiła:
— Żebyś nie miała wątpliwości, jestem na ciebie bardzo zła, że o niczym nam nie powiedziałaś. – Zrobiła przerwę, aby odetchnąć, ale wyraźnie miała więcej do powiedzenia, więc ani Gin, ani Setsuko nie odważyli się nic mówić. – A teraz wypad mi stąd.
— Rangiku… Ja naprawdę – zaczęła Setsuko, ale ruda weszła jej w słowo.
— Wypad i zachrzaniaj do pozostałych oddziałów, bo na pewno jakieś masz – stwierdziła, po czym dodała niespodziewanie: — Masz pół godziny, bo potem chce cię widzieć nad rzeką. Będziemy pić.
— To nie jesteś na mnie zła? – zapytała Setsuko kompletnie nie rozumiejąc sytuacji i z głupią miną.
— Przecież przed chwilą powiedziałam ci, że jestem zła. I to bardzo. Ale teraz jest festiwal i chcę się dobrze bawić w towarzystwie moich przyjaciół, więc się ruszaj. No już! Idziesz ze mną do Dziesiątki.
— Dobra – mruknęła Setsuko, unosząc ręce w geście poddania.
— A z tobą policzę się później – mruknęła do Ichimaru, po czym ruszyła w shunpo razem z Setsuko.
***
— Nie, Ken-chan! – zaprotestowała Yachiru, łapiąc się pod boki. – Setsuko też zasługuje na odpoczynek. Chodź, zrobię ci herbaty – powiedziała, ciągnąc blondynkę z dala od pola treningowego.
— Dzięki – Setsuko odetchnęła z ulgą.
— Nie ma sprawy. Wiem, że Ken-chan potrafi być uciążliwy.
— Ciebie przynajmniej słucha. Nie to, co mnie.
— Oczywiście, że cię słucha. Jest tylko trochę zazdrosny, bo usłyszał, że zmierzyłaś się z Łysolkiem.
Setsuko roześmiała się, słysząc dawne przezwisko Ikkaku.
— Wtedy jeszcze miałam energię.
— No tak. Pamiętam, jak kiedyś mówiłaś, że ten obchód jest dosyć męczący.
— Męczący? – powtórzyła kpiąco Setsuko. – To jest katorga! Najpierw się nażarłam, bo wszyscy chcieli, żebym coś spróbowała, a potem musiała latać między oddziałami, walczyć z Ikkaku, a jak nie to ktoś ma zawsze do mnie pretensje albo roszczenia. A ja wale taki festiwal.
Yachiru zaśmiała się cicho.
— Faktycznie brzmi, jak ciężka praca.
— Z drugiej strony lubię te obchody, bo mogę sprawdzić wszystkie oddziały, porozmawiać z shinigami pod pretekstem festiwalu i rozeznać się w sytuacji. To taki zwiad z życia Seireitei. Kto jak się ma i takie tam.
— I jak oceniasz? – zapytała Yachiru.
— Nie jest źle. Nie zauważyłam na razie, aby shinigami przesadnie martwili się zniknięciem Makoto. Lub czymkolwiek innym właściwie. Wygląda na to, że największy problem mają poniektóre rody szlacheckie.
— To bardzo możliwe. Ja też nie słyszałam, aby ktoś z moich podwładnych narzekał, ale będę miała to na uwadze.
— Ty też wyglądasz na dużo szczęśliwszą z każdym rokiem. Właściwie odżyłaś jakby, odkąd zaczęłaś się spotykać z Katakurą.
— Tak. Dopiero po wielu latach żałoby, to on wyciągnął mnie z tej czarnej dziury.
— Strata ukochanej osoby jest bardzo trudna – zauważyła Setsuko.
— Niemniej teraz jestem bardzo szczęśliwa – oznajmiła Yachiru i uśmiechnęła się szeroko. — Żeby było zabawniej, dziś przypada druga rocznica naszego związku z Asuką.
— Naprawdę?
— Tak. Znaczy… Zaczęliśmy się widywać trochę wcześniej, ale to w dzień festiwalu wyznał, że chciałby, aby łączyło nas coś więcej.
— To urocze – zachwyciła się Setsuko. – Chciałabym, aby historia moja i Byakuyi była taka.
— Żartujesz? Jesteście i tak chyba najbardziej uwielbianą parą. Chaotyczna bohaterka wojny i zimny Kuchiki, do którego wzdychały wszystkie kobiety stowarzyszenia. To jak złagodziłaś jego wizerunek, wasze rozstanie z powodu wojny i twój powrót. Wszyscy, którzy wzięli udział w wojnie, do dziś wspominają, jak Kuchiki desperacko próbował cię uratować. Moje koleżanki marzą o takiej historii miłosnej!
— Oh, a to się teraz zdziwiłam – mruknęła Setsuko, nieco oszołomiona tą informacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz