Coś nie dawało jej spokoju. Coś dziwnego działo się w rezydencji Hikifune i chociaż ciotka Konoe starała się wyraźnie nie okazać niepokoju, Shuri wiedziała, że coś jest na rzeczy. Musiała się dowiedzieć, o co chodzi. Przecież znikająca Hikifune Aria mogła być iluzją, a iluzja będąca w stanie oszukać nawet panią generał oznaczała tylko jedną osobe - Ichimaru Makoto.
Maskując reiatsu, ubrana na czarno, Shurien obserwowała mury rezydencji ukryta w mroku nocy. Zaczęła od swojego najbardziej oddalonego punktu, aby potwierdzić, że większość śpi i uważać musi jedynie na strażników.
Potem zakradła się do ogrodu, gdzie ostatni raz widziała Hikifunę Arię, prawdziwą lub nie. Podciągnęła się na murze, raz jeszcze sprawdziła okolicę i gdy uznała, że jest bezpiecznie, przeskoczyła na drugą stronę.
Używając shunpo przedostała się do altanki, gdzie próbowała znaleźć nikłe ślady reiatsu. Faktycznie tam były, choć reiatsu było jej obce. Zdecydowanie niczym nie przypominało Ichimaru Makoto. Mimo to Corrie zebrała pomiar, który później zamierzała zabrać do Dwunastki.
Nagle zobaczyła światło na werandzie nieopodal. Z budynku wyszła staruszka. Ta sama, która wcześniej rozpłynęła się w powietrzu. Hikifune Aria wyglądała tak samo, jak wcześniej, choć poruszała się dużo lepiej, niż można było się spodziewać. Zmierzała w stronę altanki, ale Shurien nie miała jak uciec. Przez chwilę gotowa była zaryzykować i użyć shunpo z nadzieją, że starowinka jej nie dojrzy.
- Kogo sprowadziło tutaj o tak później porze? - usłyszała Shurien i spłoszona przykucnęła w cieniu. - Nie obawiaj się, moje dziecko. Nie ma tu nikogo poza nami.
- Przepraszam - odezwała się Shurien, wychodząc z ukrycia. - Wiem, że nie powinno mnie tu być, ale…
- Martwiłaś się, że jestem tylko iluzją? - domyśliła się kobieta i uśmiechnęła ciepło. - Jestem jak najbardziej żywa i nikt nie zastąpił mnie za pomocą iluzji.
- Przepraszam, musiałam się upewnić.
- Nic nie szkodzi - odparła Aria. - Doceniam twoją troskę, więc zdradzę ci pewien sekret - dodała i Shurien zobaczyła, jak Hikifune Aria ze srebrnowłosej, skurczonej staruszki zamienia się w piękną, młodą kobietę, choć niewątpliwie wciąż była nią Aria.
***
- Wszyscy są? - zapytał Renji, wchodząc do pokoju, który służył za biuro śledcze. - A Shurien gdzie znowu wcięło?
Młoda Hitsugaya wzruszyła ramionami.
- Nie, ostatni raz widziałam ją wczoraj popołudniu. Nie wiem, gdzie się podziała.
- Może za dużo wypiła? - podsunął Hitoshi.
- Shuri nie zaspałaby w trakcie śledztwa, przyszłaby tu nawet jakby miała za chwilę umrzeć - odpowiedziała stanowczo Taraka.
- To nie jest niemożliwe, jeśli dalej będzie tak znikać - burknął Renji. - No nic, na razie zaczniemy bez niej. Co mamy?
- Nie, żeby było o czym rozmawiać - westchnął Hitoshi. - W magazynie nie brakowało niczego ponadto, co wiemy.
- Jakieś ślady reiatsu?
- Nawet jeśli były, to wywietrzały. A reiatsu kapitana Urahary były świeże, zdecydowanie już w trakcie śledztwa, co do śmierci Amane.
- Dajcie mi coś. Cokolwiek - warknął Renji, który wciąż nie wypił nawet pierwszej kawy tego dnia. - Naprawdę nie mamy nic?
- Alibi pracowników się sprawdzają, nikt nie wzbudził podejrzeń.
- Jest coś - odezwał się nagle Katsuki. - Taraka, może ty wyjaśnisz, co dostaliśmy z oddziału drugiego.
- Ach, no dobra - Taraka rzuciła Katsukiego podejrzliwe spojrzenie i zwróciła się do Abaraia. - Oddział drugi powiadomił nas o schwytaniu jednego ze swoich shinigami, który włamał się do biura kapitan oddziału drugiego i próbował zdobyć informacje, gdzie stoimy ze śledztwem. Wciąż nie wyjawił, dla kogo pracuje, ale jest obecnie przesłuchiwany.
- Powinniśmy złożyć mu wizytę? - zapytał Katsuki.
- Tak. Zamierzam udać się tam osobiście.
- Mogę też iść? - zapytał Hitoshi. - Będę cicho.
- Dobra - zgodził się Abarai z rezygnacją w głosie. - Taraka, zreorganizuj naszą tablicę poszlak i dodaj nowe informacje.
- Tak jest - odpowiedziała Taraka, choć w rzeczywistości miała ochotę krzyczeć.
Miała wrażenie, że przez całe śledztwo dostawała same najgorsza zadania, kiedy Hitoshi robił, co chciał i nigdy nawet nie sprawdził, czy wszystko gra. Nigdy nie zapytał, nie zaproponował pomocy. Nie przyszedł z nią nawet posiedzieć. Zaczynała się czuć, jakby wcale nie byli parą.
Westchnęła ciężko i popatrzyła w stronę okna, przez które widziała Hitoshiego oddalającego się w towarzystwie vice kapitana Renjiego. Szybko jednak otrząsnęła się, skupiając wzrok na korkowej tablicy zapełnionej materiałami, które miała zreorganizować. Oczywiście, to była też szansa, żeby się wykazać sumiennością, a może nawet jakąś nową poszlaką.
- Pozwól, że ci pomogę - usłyszała i aż podskoczyła. Była pewna, że wszyscy wyszli i nawet nie zauważyła Katsukiego, który teraz stał obok niej. Uśmiechnął się blado na jej reakcję. - Przepraszam, nie chciałem cię straszyć.
- Nie, to moja wina - wetchnęła po raz kolejny. - Poradzę sobie.
- Mówię poważnie. Pozwól mi pomóc - nalegał Katsuki. - Chciałbym ci jakoś wynagrodzić moje wcześniejsze zachowanie. Dwóm osobom zawsze jest nieco łatwiej. Możesz mnie potraktować jako asystenta i mówić mi co mam robić.
Taraka przez chwilę obserwowała Katsukiego, ale nie wyczuła fałszu. Biła od niego szczerość.
- No dobrze.
***
Renji wraz z Hitoshim dotarli na teren oddziału drugiego. Już na starcie było widać, że panowała tam nerwówka, a nawet lekki chaos. Mimo tego skierowali się do głównego biura, by porozmawiać z Hotarubi. Pomimo śledztwa, wciąż potrzebowali jej oficjalnej zgody na przesłuchanie więźnia.
- Coś się chyba stało - zauważył Hitoshi.
- No co ty nie mówisz, Einstain - burknął Renji, który miał złe przeczucie co do tego wszystkiego. - Zaczekaj tu - dodał i stuknął tylko lekko w drzwi, po czym wszedł do środka.
Znalazł tam Hotarubi siedzącą przy biurku, czytającą jakieś papiery. Marszczyła brzy tym bardzo brwi.
- Czoło ci pęknie - zażartował Renji. - Przyszedłem przesłuchać tego chłopaka, co aresztowaliście.
- To nie jest najlepszy moment - wyznała Hotarubi.
- A co? Coś się stało?
- A stało - odparła Hotarubi, krzywiąc się. - Spóźniłeś się z przesłuchaniem.
- Robię, co mogę. Kuźwa nie rozdwoję się. Mogę przyjść później…
- Spóźniłeś się - powtórzyła kobieta, patrząc na niego z powagą. - Przed chwilą dostałam informację, że chłopak nie żyje. Mitsuko właśnie bada sprawę.
- Zabił się? Czy ktoś go… Khhh…?
- Nie wiem, do cholery. Mówię, że tyle co się dowiedziałam. Posłałam już po Unohanę. Czekam na sekcję zwłok i raport Mitsuko na temat tego, co się tam wydarzyło.
- Niech to szlag. - Renji westchnął ciężko. - Czyli nic nie wiemy.
- Niewiele. Właśnie przeglądałam notatki sporządzone z naszych rozmów z więźniem. Może coś przeoczyłam.
- Mogę dostać kopię? - poprosił Renji.
- Jasne, zaraz wyślę ci maila.
- Wolałbym na papierze. Całe to śledztwo jest zbyt dziwne. Nie chcę żadnych śladów. - Hotarubi popatrzyła na Renjiego uważnie. - No co? Chyba mi nie powiesz, że uważasz inaczej. Ktokolwiek za tym stoi, ma siłę, władzę i pieniądze. To nie jest bunt ludzi z Rukongai.
- Ano nie - mruknęła Hotarubi, uruchamiając drukarkę, żeby skserować dokumenty dla Renjiego. - Bądź ostrożny z tym, co robisz. Wygląda na to, że nawet Setsuko nie ma do końca pomysłu, co się dzieje.
- Powaga? Myślałem, że zwyczajnie robi mnie w chuja i już to rozgryzła.
- Nie. Sama jest bardzo ostrożna.
***
Wszedł do pokoju grupy śledczej dosyć wkurzony, choć sam nie wiedział na kogo bardziej. Spóźnili się z przesłuchaniem i teraz byli w dupie ze śledztwem. Z drugiej strony wątpił, że wyciągnął by z chłopaka cokolwiek więcej niż Hotarubi, która zarazem obiecała przekazać mu wszystkie informacje o sprawie, jak tylko dostanie raporty.
Popatrzył na przeorganizowaną tablicę korkową i spojrzał na Tarakę, która właśnie przypinała ostatnie elementy. Skinął głową.
- Chociaż coś nam dziś wyszło. Dobra robota, Taraka.
- Nie, ja… - zająknęła się dziewczyna. - Kat…
- Taraka zrobiła kawał dobrej roboty - wtrącił Katsuki, dając jej do zrozumienia, by wzięła pochwałę.
- Dziękuję - powiedziała, choć było to skierowane raczej do Katsukiego, aniżeli Renjiego.
- Jak poszło przesłuchanie? - zapytał Katsuki, zmieniając temat, lecz nie zanim puścił oczko do Taraki. - Jakoś szybko poszło. Nie chciał mówić?
- Nie żyje.
- Co? - zdziwiła się Taraka. - Jak to?
- Gdy przyszliśmy do Dwójki, okazało się, że chłopak nie żyje. Nie wiemy jeszcze, czy sam się zabił, czy to robota kogoś z zewnątrz. Czekamy na raporty z Dwójki. Na ten moment wszystko, co mamy, to kopia przesłuchania, które przeprowadziła Kapitan Hotarubi.
- Dużo tego?
- Bez szału - mruknął Hitoshi, który jedynie na szybko przejrzał zapiski w drodze powrotnej. - Miejmy nadzieję, że dowiemy się więcej z raportów Dwójki.
- Oby, choć nie liczyłbym na to - stwierdził Renji. - Kimkolwiek jest wróg, jest dobrze zorganizowany.
- To jaki jest plan? - zapytała Taraka. - Nie mamy zbyt wiele, na czym się zaczepić.
- Na start, chcę, żeby wszyscy przeczytali dokładnie zapiski z przesłuchania. A potem… - Renji urwał na chwilę. - Sam kuźwa nie wiem. - Popatrzył po obecnych. - I gdzie do cholery jest Shurien? Myślałem, że do tego czasu już raczy się pojawić. Taraka?
- Shuri nadal nie odpowiada na moje wiadomości, ani nie odbiera telefonu.
Renji westchnął ciężko.
- Lepiej, żeby miała dobre wyjaśnienie - warknął.
- Nie powinniśmy jej szukać? - zapytała Taraka. - To nie w jej stylu.
- Znając życie, znowu się gdzieś szlaja - Renji wywrócił oczami, wyrażając swoje zniecierpliwienie niesubordynacją dziewczyny.
Lubił Shurien i doceniał jej zdolności, ale nawet jego irytowało czasem, jak bardzo wolnym duchem jest Shurien. Potrafiła być gorsza niż Corrie.
- Martwię się - powtórzyła stganowczo Taraka. - Shuri zazwyczaj odpowiada na moje wiadomości. Zresztą nie porzuciłaby obowiązków bez dobrego powodu.
- Dla niej dobrym powodem jest nawet śledzenie Setsuko - mruknął Renji. - Jest za wcześnie, by wyciągać wnioski. A mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł posłaniec z Dwójki.
- Mamy wyniki sekcji zwłok? - zapytał Renji.
- Jeszcze nie - strapił się posłaniec.
- To, o co chodzi?
- Przed chwilą odnaleziono zwłoki młodej kobiety w lesie koło Sokyoku. Pani kapitan Hotarubi prosi grupę śledczą o niezwłoczne przybycie na miejsce.
***
Setsuko siedziała w biurze, gryząc nerwowo dolną wargę i przeglądając notatki, które sama sporządzila ze swojego prywatnego śledztwa. Zarazem próbowała ignorować piętrzące się na biurku raporty dotyczące pojawień się Aizena i jego rzekomych prób zwerbowania nowych członków do kolejnej rebelii, choć najwyraźniej fałszywce brakowało charyzmy.
A może Makoto sceptycznie podchodził do swojego zadania. Powodów mogło być wiele. Począwszy na podziwie dla prawdziwego Aizena, kończąc na tym, że Makoto mógł nie podzielać entuzjazmu swoich wybawców. Przez wszystkie lata w placówce, wykazał się bardzo dobrym zachowaniem i współpracą. Setsuko brała pod uwagę, że mógł wcale nie chcieć brać udziału w tej farsie.
Rozległo się pukanie do drzwi i do biura wszedł Yumichika z nietęgą miną.
- Znaleziono zwłoki młodej kobiety niedaleko Sokyoku. Hotarubi będzie tam na ciebie czekać. Wezwała też grupę śledczą. Powiedziała, że musisz to zobaczyć.
Setsuko zaklęła pod nosem. Chwyciła kapitańskie haori i zarzuciła je sobie na ramiona, mówiąc:
- Idziemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz