wtorek, 5 kwietnia 2022

Broken Hearts 8

 It's hard letting go

Hotarubi przesłuchała grupę czwartą. Jednak żadne z nich nie zdawało się kłamać, a tym bardziej być mordercą. Nie mieli motywów. Nie było w nich tej ciemności i zawiści, o której wspomnieli oboje Urahara i Unohana. Żadne z nich nie mogło być mordercą. Takie wnioski też przekazała Głównodowodzącemu i Toshiro. Wyglądało na to, że ktoś inny podmienił rozkazy. 

Jednak Toshiro coś nie dawało spokoju. Raz po raz wpatrywał się w dokumenty. W końcu skorzystał z nieobecności Rangiku i wezwał do siebie Kazumi. Weszła do biura lekkim krokiem i z lekkim uśmiechem. Obeszła biurko i ucałowała go w policzek. 

- Stęskniłeś się za mną?

- Tak, ale przede wszystkim chciałem porozmawiać. 

- Coś się stało? - zapytała Kazumi, siadając na jednym z krzeseł. 

Toshiro wyciągnął przed siebie ręce, w każdej z nich trzymał jedną z wersji rozkazów. 

- To twoja sprawka - bardziej stwierdził niż spytał. 

- O czym ty mówisz? - zdziwiła się Kazumi. - Dlaczego miałabym…

- Coś nie dawało mi spokoju. Być może nietrudno jest podrobić moje pismo, jeśli ma się wystarczająco dużo próbek. Każdy mógł to zrobić, ale tylko nieliczni mają dostęp do mojej pieczęci. Tak naprawdę jedyne osoby, którym ufam na tyle, aby miały do niej dostęp to ty i Rangiku. Ale Rangiku nie zrobiłaby czegoś tak głupiego - stwierdził z powagą Hitsugaya. - Pieczęć nie została skradziona, cały czas ją mam. To znaczy, że ktoś podrobił dokument, w pośpiechu użył pieczęci i podmienił rozkazy, oryginalny ukrywając na szybko w stosie innych rzeczy. Tylko ty mogłaś to zrobić Kazumi. Tym bardziej że tyle co wcześniej rozmawialiśmy na podobny temat. 

Kazumi zagryzła wargę. 

- Rozmawialiśmy. I co? Nic się nie zmieniło.

- Więc postanowiłaś wziąć sprawy w swoje ręce? Kazumi, dlaczego? Dlaczego mi nie zaufałaś? - westchnął Toshiro.

- To ty nie potrafiłeś mi zaufać, gdy mówiłam, że potrafię sobie poradzić. Tak. Podmieniłam te dokumenty, żeby udowodnić tobie i innym, że nie potrzebuję ochrony, że sama sobie poradzę. Cała moja grupa myśli, że jestem jakąś delikatną księżniczką. 

- A Yui? - zapytał Toshiro, choć nieco obawiał się odpowiedzi. 

- Podmieniłam dokumenty, ale nie zabiłam Yui - zdenerwowała się Kazumi. - Nie wiem, co się stało. To nie tak miało być. Miałam tylko pokonać Pustych i pokazać reszcie, że jestem silniejsza od nich. To nie miało się tak skończyć. Zamierzałam ci nawet powiedzieć, że to ja to zrobiłam.

- Wierzę ci. Teraz musimy tylko wymyślić, jak z tego wybrnąć. To bardzo niefortunne, że ktoś zginął podczas zamieszania, które ty stworzyłaś. 

- Nie, Toshiro. Nie będziemy tego tuszować. Popełniłam przestępstwo i jako mój kapitan musisz mnie ukarać.

- Ludzie już zaczynają gadać. Wiele osób wini cię za wojnę, nawet jeśli niesłusznie, jeśli okaże się jeszcze, że byłaś zamieszana w śmierć Yui. 

- Nie - zaprotestowała Kazumi. - Popełniłam przestępstwo i należy mi się kara. Nie ochronisz mnie. Jeśli to wyjdzie na jaw, po tym, jak to ukryliśmy, będzie jeszcze gorzej. Jeśli ukarzesz mnie teraz, za głupotę, z czasem rozejdzie się to po kościach, bo wszyscy skupią się na sprawie mordercy. Ale jeśli to ukryjemy, będę wyglądać na jeszcze bardziej podejrzaną. 

- Kazumi.

- Nie, Toshiro. Chociaż raz to ty zaufaj mi. Ukarz mnie. Pokaż wszystkim, że nie jestem księżniczką, że nie jestem wyjątkowa, że zostaję ukarana tak samo jak inni. Wtedy przestaną mnie też traktować inaczej. 

- Chcesz powiedzieć, że to moja wina?

- Nie. To wina tego, że wszyscy chcą mnie chronić. Moja matka też chciała mnie chronić, a w efekcie tylko nabroiłam. Przestańcie mnie wszyscy bronić i dajcie mi się samej zmierzyć z problemami. 

- Dobrze. Wyślę cię na treningi do Jedenastki. 

- Dobrze wiesz, że dla mnie to nie kara. 

- Sprzątanie?

- Toshiro, wiesz, co musisz zrobić. 

Hitsugaya westchnął.

- Kuchiki Kazumi, za popełnienie przestępstwa, jakim jest fałszowanie dokumentów, zostajesz zawieszona w obowiązkach shinigami na czas nieokreślony. O wszystkim zostanie poinformowany Głównodowodzący. Proszę, oddaj mi swoje zampakuto.

Kazumi zmarszczyła brwi, ale posłusznie, choć zarazem niechętnie, oddała zampakuto. Nie sądziła, że Toshiro to zrobi, ale może miał rację.

 

I'm finally at peace, but it feels wrong

Siedziała w biurze, wpatrując się w zdjęcie z Byakuyą i dziećmi, które miała na biurku. Wreszcie czuła się lepiej. Wreszcie przestała się złościć, targować z losem. Wreszcie przestała się tarzać we własnym nieszczęściu i pogodziła z tym, co się stało. 

A jednak nie mogła pozbyć się tego dziwnego niepokoju. Coś znów zaczynało się dziać, choć jeszcze nie zdążyli pozbierać się po wojnie. 

Westchnęła ciężko i wróciła do czytania raportów, które przekazała jej Matsumoto. Dotyczyły one sprawy morderstwa i wszystkich okoliczności. Toteż był tam i oficjalny raport o odnalezieniu sprawcy zamieszania. 

- Więc to jednak była ona - westchnęła Setsuko, widząc imię swojej córki. 

Miała przeczucie, że to Kazumi. Choć pismo Toshiro było podrobione bardzo dobrze, jedna z liter zdadzała twórcę. Już wtedy Setsuko podejrzewała swoją córkę, choć po rozmowie z Rangiku nie obawiała się o jej intencje. Kazumi wreszcie chciała mieć szansę się wykazać, a zamiast tego znowu wpadła w kłopoty. 

Setsuko nic wtedy nie powiedziała, nie chcąc samej skazywać planu córki na niepowodzenie. Podejrzewała, że plan by się powiódł, gdyby nie morderstwo. A tak cała sprawa została rozdmuchana i małe przewinienie Kazumi urosło do niebotycznych rozmiarów. Znowu.  

W dodatku ten dziwny morderca. Setsuko nie była mimo wszystko tak obczytana jeśli chodziło o naukowe sprawy, ale trochę podłapała z tych paru okazji, gdy pomagała Kisuke, a i także okazyjnie Kurotsuchiemu w oddziale dwunastym. 

Odczyty nie mówiły nic dobrego. Śladowe szczątki reiatsu, które znaleźli nie dawały im pełnego obrazu. Były tam pewne podobieństwa do struktury energii pustych i arrancarów, jednocześnie inna część sugerowała shinigami. I normalnie logicznym wnioskiem były Visored, ale energię tychże również bieli w bazie i różniły się one mocno  mordercy.  Co oczywiście nie wykluczało jakiejś nowej generacji Visoreda, ale zarazem małe były szanse na to, że ktoś coś takiego wyprodukował. 

Visoredzi mieli baczenie na inne podobne kreatury w świecie ludzi.  Wiedzieliby, gdyby pojawiła się podobna energia, tak jak wiedzieli o Ichigo Kurosakim. W Soul Society też by to zauważono. Zresztą Kisuke nie odważyłby się powtórzyć eksperymentów Aizena, a o ile było wiadomo, był ostatnią osobą, która posiadała jakąkolwiek wiedzę na temat hollowifikacji.  Natomiast wszystkie źródła zostały zniszczone. 

Jak to więc możliwe? 

 

Slow I'm getting up

Otworzyła oczy i wzięła głęboki oddech, jakby to był pierwszy oddech w jej życiu. Lecz nie wydała z siebie dźwięku, jak czynią to noworodki. Wręcz przeciwnie, starała się być cicho, jak tylko możliwe, by nie zbudzić śpiącej obok niej kobiety. Niech śpi. Energia jeszcze jej się przyda. 

Udało jej się wstać i podejść do lustra. Wyglądała dobrze, generalnie, choć w oczach brakowało iskry radości i życia. Doskonale pamiętała co zaszło poprzedniej nocy. Uśmiechnęła się, ale nie było w tym geście radości. Raczej groźba. 

Po cichu wyszła z domu, ubrana w czarne ubrania, w których się obudziła i udała się do świata ludzi, gdzie spodziewała się zastać drużynę czwartą z oddziału Dziesiątego. Choć młodzi shinigami nie wiedzieli jeszcze, że ta misja terenowa nie będzie taka jak inne. 

Obserwowała shinigami w świecie ludzi z bezpiecznego dystansu, maskując swoją energię. Miała jednak baczenie na całą sytuację. Widziała Kuchiki Kazumi, która głównie spędzała czas sama, jedynie okazjonalnie odpowiadając na pyskówki koleżanek lub wymieniając parę krótkich zdań ze swoją szesnastą oficer. 

Żadne z nich nie miało pojęcia, że byli obserwowani. Cały ten czas obserwowała ich ta sama kobieta, dokładnie analizując i wybierając swoją pierwszą ofiarę.

 

 

My hands and feet are weaker than before

 

Minęły dwa dni odkąd Kazumi została zawieszona. Ludzie gadali - wiedziała o tym. Spodziewała się tego. Lecz wciąż uważała, że to była dobra decyzja. Lepiej, żeby gadali teraz, że znowu zrobiła coś głupiego, niż zaczęli podejrzewać ją o morderstwo, o którym wciąż niewiele osób wiedziało. 

Nie miała co prawda aresztu domowego, a jedynie zawieszenie w obowiązkach, no i Toshiro złośliwie zabrał też jej zampakuto, ale Kazumi i tak wolała nie wychodzić. Nie miała czego szukać poza domem. Wszyscy jej przyjaciele zajęci byli pracą. 

W dodatku była też kwestia morderstwa. Setsuko nie powiedziała jej tego wprost, lecz dość mocno naciskała, aby Kazumi przeniosła się na ten czas do głównej rezydencji rodu Kuchiki, w której zarówno ona jak i Byakuya rzadko bywali. Oboje woleli mniejszą rezydencję, gdzie nie mieli ciągłego towarzystwa innych członków rodu, czy służby. Wybrali prywatność.

Fakt, że Setsuko zasugerowała jej przeniesienie się do głównej rezydencji oznaczał, że obawiała się, że to Kazumi była celem mordercy, choć Kazumi osobiście w to wątpiła. Nikt poza nią nie wiedział o planie podmiany dokumentów. Nie była jednak też na tyle głupia, aby ryzykować szlajaniem się po Seireitei teraz, gdy nie była uzbrojona. Oczywiście wciąż mogła walczyć, ale nie bez zampakuto nie miała szans przeciwko silniejszemu przeciwnikowi.

- Kazumi! - zawołała od bramy Setsuko, odciągając córkę od ćwiczeń z drewnianym mieczem. 

- Mamo, co tu robisz? 

- Przyszłam sprawdzić, czy wszystko w porządku. Akurat miałam chwilę. Zresztą po przerwie wybieram się do Dwójki, żeby porozmawiać z Hotarubi. 

- No tak, Szóstka i Dwójka pomagają w śledztwie - przypomniała sobie Kazumi, a Setsuko skinęła głową. - Macie jakieś teorie?

- Wiesz, że i tak nie mogę ci nic powiedzieć - westchnęła blondynka. - Ale szczerze mówiąc, nie mam zbytnio pomysłów. Mam wrażenie, że każda teoria prowadzi w ślepy zaułek. Jednocześnie obawiam się, że to nie był jednorazowy wyskok, a początek czegoś dużo gorszego. Nie mogę wyzbyć się tego niepokoju, który mi ostatnio towarzyszy. 

- Myślę, że po prostu za bardzo się martwisz. Niepokój towarzyszy nam wszystkim, ale to nie oznacza, że nagle mamy seryjnego mordercę. 

- Mam taką nadzieję. Niemniej bądź czujna, Kazumi. 

- Będę. Myślisz, że dlaczego noszę drewniany miecz?

- Bo tak jak twój ojciec jesteś pracoholiczką i nie możesz znieść tego, że nie masz zampakuto i nie możesz pracować?

Kazumi skrzywiła się. 

- To pewnie trochę też. Nie chcę zostać w tyle, zamierzam w pełni wykorzystać ten czas na trening. 

- Cóż… Podejrzewam, że nie ma w tym nic złego.

 

Where I rest my head

 

Kazumi z braku lepszych zajęć, wstawała codziennie wcześnie rano, aby przygotować śniadanie dla siebie i Setsuko. Chciała w ten sposób popracować nad ich relacjami, które choć były dużo lepsze niż kiedyś, wciąż wymagały czasu i poświęcenia. A że Setsuko sporo pracowała, była to doskonała okazja, aby wesprzeć ją ciepłym posiłkiem i spędzić razem chwilę czasu. 

Potem Kazumi sprzątała. Codziennie, toteż bałagan nie był duży, ale musiała przynajmniej pozmywać po posiłku i trochę ogarnąć. Potem przez resztę dnia trenowała. A przynajmniej przez kolejnych kilka godzin, zanim musiała zabrać się za gotowanie obiadokolacji dla siebie i Setsuko, która wracała zbyt zmęczona, żeby zawracać sobie głowę jedzeniem. Gdyby nie Kazumi, pewnie w ogóle by nie jadła.

Trening na świeżym powietrzu był zajęciem pożytecznym i dobrym. Świeże powietrze i wysiłek fizyczny dobrze działały na zdrowie psychiczne Kazumi, a sam trening dawał poczucie, że wcale nie marnowała czasu, siedząc w domu podczas zawieszenia w obowiązkach shinigami. 

Zdziwiła się, gdy wczesnym popołudniem zobaczyła Setsuko, wychodzącą z domu.

- Nawet nie zauważyłam kiedy wróciłaś - przyznała. 

- Byłaś zbyt pochłonięta treningiem - padło w odpowiedzi - Nie chciałam ci przerywać. 

- Dzięki - mruknęła Kazumi, nieco zaniepokojona faktem, że nie zauważyła własnej matki. To znaczy, że ktokolwiek mógł się do niej zakraść i nawet by nie zauważyła. Musiała być ostrożniejsza. - Idziesz na grób ojca? - zapytała, spoglądając na czarne ubrania. 

- Tak…

- Chcesz, żebym poszła z tobą?

- Nie trzeba. Trenuj dalej. Ja i tak idę tam tylko na chwilę. Potem mam dużo pracy.

 

And you are folded on the bed

 

W barakach oddziału dziesiątego panowała cisza. Było już dobrze po północy i większość shinigami spała w swoich domach lub kawałek dalej w kwaterach mieszkalnych oddziału. Poza nieliczną strażą nocną i paroma niedobitkami, dla których piątkowa balanga wciąż trwała i nie miała skończyć się aż do świtu. 

Na jednym z futonów leżała Saeko głęboko pogrążona w śnie. Był to dobry sen. Pierwszy od kilku dni, odkąd dowiedziała się o śmierci Yui. 

W pokoju była sama. Futon Yui złożony był w równą kostkę i schowany gdzieś w rogu pokoju. Natomiast pozostałe dwie dziewczyny, które mieszkały z nimi, były nieobecne. Wyszły ze znajomymi ze swojej grupy na popijawę.

Toteż Saeko niewiele robiła sobie z tego, gdy przebudził ją szmer w pokoju. Na wpół śpiąca zerknęła jedynie na kobiecą sylwetkę, uznając, że to jedna ze współlokatorek wróciła do domu podpita i skradała się, żeby nie hałasować. 

W pełni obudziła się dopiero, gdy poczuła przeszywający ból tuż pod mostkiem. Otworzyła oczy, choć w ciemnym pokoju niewiele było widać, rozpoznała stojącą nad nią kobietę. W jednej chwili wszystko nabrało sensu. Próbowała krzyknąć, wołać o pomoc, ale głos ją zawiódł. Powaga sytuacji powoli zaczęła do niej docierać.

Desperacko chwyciła gołymi rękami klingę miecza, próbując zatrzymać napastniczkę od wyciągnięcia katany. Wiedziała, że nie pożyje długo, jeśli do tego dojdzie. Na razie katana blokowała wypływ większej ilości krwi.

Stojąca nad nią kobieta nie miała jednak zbytniego problemu, aby wyrwać ostrzę z ciała Saeko, które bardzo szybko wpadło w szok z powodu utraty krwi i konwulsje, uniemożliwiające jej kompletnie próbę ucieczki lub wołania o pomoc. 

Nie trwało to długo, nim ciało Saeko uspokoiło się kompletnie. Ktokolwiek zadał cios, doskonale wiedział, gdzie celować, by przeciąć jedną z głównych tętnic, jednocześnie nie musząc celować w serce, aby ofiara zaznała cierpienia jeszcze przed śmiercią.

 

 

There's nothing I can see

 

- Ciiiiiii! - uciszyła koleżankę. - Obudzimy Saeko. 

- Sama bądź ciiiiii - padło w odpowiedzi i obie dziewczyny parsknęły śmiechem.

Nie chcąc budzić współlokatorki, światło zostawiły wyłączone i po cichu - a przynajmniej tak im się wydawało - wtoczyły się do pokoju.

Jedna z dziewczyn poślizgnęła się na mokrych panelach i upadła, praktycznie na Saeko. 

- Przepraszam, Sao. Przepraszam. Nic ci nie jest? - jęknęła, zbierając się szybko, ale nie dostała odpowiedzi. 

- Twardy ma sen, nie ma co - zaśmiała się druga z dziewczyn. 

- Kurwa, cała jestem mokra. 

- Coś jest rozlane? 

- Nie wiem, nic nie widzę, cholera jasna. 

- Czekaj, zapale światło. Może Sae zaraz się nie obudzi - padło i druga z dziewczyn, która nie weszła jeszcze tak głęboko do pokoju, cofnęła się do drzwi i wcisnęła włącznik.

- Co to jest? - zapytała druga, oglądając czerwoną ciecz, którą była usmarowana. 

Dotarło do niej dopiero, gdy usłyszała wrzask towarzyski, która blada jak ściana, z dłonią zakrywającą usta, wpatrywała się w nią i leżącą obok Saeko. 

Krzyk zbudził inne osoby rezydujące w budynku, które przyszły sprawdzić co się stało. Bardzo szybko zapanowało zamieszanie, ktoś pobiegł obudzić Toshiro, który mieszkał w osobnym budynku w kapitańskiej kwaterze. Ten kazał zaraz posłać po Rangiku.

 

Darkness becomes me

 

Siedziała na gałęzi jednego z drzew, dyndając nogami. Z cienia obserwowała przechodzących uliczką shinigami, lecz nie było ich zbyt wielu. Nie w tej części miasta i nie o tej porze. Nie wiedziała dokładnie, która jest, ale po stanie niedobitków wracających z imprez, stawiała, że koło trzeciej nad ranem. Ostatnie bary właśnie się zamykały, zmuszając mocno rozpitych klientów, by wrócili do domu i za kilka godzin stawili czoła światu. 

Jednak ona czekała na konkretną osobę. Właściwie to ją miała na celowniku tej nocy, ale gdy zakradła się do Dziesiątki, chłopaka tam nie było. Zamiast tego w sąsiednim pokoju znalazła Saeko, która również była na jej liście śmierci. 

Zachęcona łatwym łupem i tym, że noc wciąż była młoda, postanowiła odszukać swój pierwotny cel. Może uda jej się za jednym zamachem pozbyć i jego. Rzutem na taśmę.

W końcu go zobaczyła. Chłopaka po dwudziestce. Rude włosy, teraz mocno zmierzwione i ta paskudna piegowata twarz i duże usta, które otwierał zdecydowanie za często, mówiąc, co tylko przyszło mu do głowy. 

Jednak to nie było dobre miejsce. Nie mogła dać się przyłapać, a jednak środek ulicy nie był najlepszy. Na początek zamierzała go śledzić, aż znajdzie lepsze miejsce, byle nie na terenie Dziesiątki. Ktoś mógł już odnaleźć Saeko. 

Narzuciła na głowę kaptur, i zeskoczyła z drzewa na mur, którym podążyła cicho za chłopakiem. Ku jej zaskoczeniu, ten obejrzał się za siebie kilka razy, choć niemożliwym było, aby wyczuł jej obecność. Zwłaszcza w tym stanie. 

Przyspieszył, jakby gdzieś pod skórą wyczuwając zagrożenie. Czyżby jej żądza krwi była tej nocy tak wyczuwalna, czy chłopak pomimo wysokiego stężenia alkoholu we krwi i brzydkiej gęby, miał dosyć ostre instynkty? Tego nie wiedziała. 

On przyśpieszył to i ona przyśpieszyła. Na razie nie miała powodu, aby się wycofać, a ten lekki pościg nawet nieco ją bawił.

 

But I'm already there

Zeskoczyła z muru, gdy znaleźli się w jeszcze węższej alejce i już miała zaatakować, gdy zza rogu ktoś się pojawił. Było to kilka osób z Dziesiątki, która musiała rozpocząć już poszukiwania sprawcy i być może reszty niedobitków, którzy stanowili łatwe ofiary. Musiała się szybko wycofać, ale zdawało się, że jej nie zauważyli. 

Ukryła się w koronie drzew, lecz mimo to pijany rudzielec spojrzał w jej stronę. Spodziewała się, że powie o tym reszcie, ale o dziwo tak się nie stało.

Odczekała aż shinigami odejdą i wycofała się. To i tak była dobra noc.

 

 

I'm already there

Toshiro dotarł na miejsce zbrodni, nawet nie do końca ubrany. Miał na sobie jedynie domowe kosode i to nieco luźne, ale sprawa była zbyt poważna, żeby się tym teraz przejmował. 

Szybko wydał rozkazy. Kazał postawić cały oddział na nogi. Posłał gońca do Głównodowodzącego oraz kapitan Dwójki, Czwórki, Dwunastki i Szóstki. Nie chciał wszczynać ogólnego alarmu, choć wiedział, że tym razem nie utrzymają sprawy w tajemnicy dużo dłużej. 

Na razie jego oddział miał w grupach zacząć przeczesywać Seireitei, lecz nie podawać szczegółów nikomu, kto nie jest kapitanem lub przynajmniej porucznikiem. Osobiście upewnił się, że pomieszczenie zostało zabezpieczone, a obie shinigami, które jako pierwsze odnalazły Saeko zabrane do jego biura, gdzie chciał z nimi porozmawiać, gdy już pojawi się Rangiku. 

Nie podejrzewał tych dwóch, wiedział zaś, że przeżycie musiało być traumatyczne. Uznał, że Rangiku lepiej będzie wiedziała, jak z nimi rozmawiać, żeby poczuły się lepiej. 

Podczas gdy Dziesiątka rozpieszchła się w poszukiwaniach, niewielkie zespoły z pozostałych wtajemniczonych oddziałów, pojawiły się na oddziale. Podczas gdy Unohana dokonywała wstępnych oględzin zwłok, Kisuke i jego zaufany zespół zbierali ślady i próbki z miejsca zbrodni.

Hotarubi i Setsuko stały na korytarzu obserwując cały proceder przez kilka minut po tym, jak Toshiro wstępnie objaśnił im sytuację. Zresztą co tam było objaśniać? Była kolejna ofiara i wątpliwym było, że to przypadek. 

Toshiro upewnił się, że miejsce zbrodni jest w dobrych rękach i ruszył do swojej kwatery, żeby się przebrać. Zapowiadało się na długi dzień, który zaczął się wyjątkowo wcześnie. 

- Gdzie jest Rangiku? - zaczepiła go Hotarubi. 

- W moim biurze wraz z dziewczynami, które znalazły Saeko - odparł ponuro. 

- Chodź - mruknęła Setsuko i obie kobiety shunpnęły w stronę biura. 

Na widok dwóch kapitanów, młode shinigami nieco spanikowały, choć Matsumoto tyle co zdołała je nieco uspokoić, serwując im herbatę. 

- To nie my - jęknęła jedna z nich. 

- Nikt was nie podejrzewa - zapewniła Hotarubi, patrząc na z politowaniem. 

Obie wyglądały mizernie. Zmęczone dniem w pracy, imprezą i piciem oraz tym, co dopiero niedawno doświadczyły. Zdecydowanie zdążyły już wytrzeźwieć, ale nie było wątpliwości, że żadna z nich nie była zdolna do popełnienia przestępstwa. Zresztą ktoś widział, jak wchodziły do budynku, a alarm podniosły chwilę później. Wszystko się zgadzało. 

- Załatwię wam jakieś ubrania na zmianę i tymczasowe lokum, żebyście mogły odpocząć - oznajmiła Rangiku. - Dziękuję, że pomimo sytuacji zgodziłyście się powiedzieć mi o wszystkim - dodała, kiwając głową na przyjaciółki, aby wyszły z nią na korytarz. 

- Nie wiedzą za wiele - szepnęła. - Powiedziały mi tylko trochę o Saeko i Yui, plus o tym, jak Mari skończyła umazana krwią ofiary… Biedna dziewczyna. Nic natomiast, co mogłoby na nas nakierować na sprawcę. 

- Więcej pewnie dowiemy się od Unohamny i Kisuke - westchnęła Setsuko. - Podejrzewam, że czeka nas niedługo spotkanie kapitanów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz