Na miejsce dotarli w tym samym czasie co Renji. Od razu też ich wpuszczono, żeby nie wystawali przed bramą. Było przecież ryzyko, że trwały poszukiwania Shurien przez wroga, lub że wróg podejrzewa ród Kira o opiekę nad nią i shinigami, którzy wtargnęli do ogrodów Hikifune.
Ktoś czekał na nich tuż za bramą i poprowadził ich pospiesznie na spotkanie z Konoe, która czekała w swoim pustym biurze. Może nie pustym, ale ascetycznym. Zimnym i oszczędnym, przyprawiającym Setsuko o ciarki.
- Dziękuję za przybycie - powiedziała Konoe, gdy tylko goście się zjawili. - Usiądźcie proszę.
- O co chodzi? - zapytał Renji.
Setsuko miała jednak pewne podejrzenia.
- Shurien - powiedziała bez namysłu.
- To prawda - powiedziała Konoe, spoglądając dziwnie na Setsuko. - Shurien się odnalazła. Obecnie jest pod opieką medyków. Natomiast dwójka shinigami, która ją znalazła, odpoczywa w pokojac.
- Kto ją znalazł? - zainteresował się Renji.
- Taraka i Katsuki - padło.
- Niech mnie… - warknął Renji. - Już drugi raz sprzeciliwili się rozkazom i poszli na własną rękę. Kapitanie, proszę o pozwolenie, żebym mógł wybrać im karę.
- Absolutnie nie - odparła Setsuko, jakby to było najbardziej oczywiste na świecie. - Nikogo nie będziesz karał.
- Bo co? - zdenerwował się Renji. - Bo to Taraka to twoja wnuczka?
- To nie ma z tym nic wspólnego - syknęła Setsuko. - Nie pozwolę ich ukarać, bo zrobili to, co należało.
- Należało się sprzeciwić rozkazom i narażać siebie oraz śledztwo? - oburzył się Renji.
- Stary pryk już zapomniał, co w życiu ważne - prychnęła Setsuko, rzucając gromy z oczu w stronę Abaraia. - Dobrze wiesz, że i ty i ja zrobilibyśmy na ich miejscu to samo. Ich towarzyszką zaginęła, nikt nie chciał jej szukać, więc zrobili to po swojemu. Nie mówię, że postąpili wedle zasad, ale postąpili właściwie.
- Pragnę przypomnieć, że ich kapitanem jestem ja - odezwał się wreszcie Byakuya. - I to ja postanowię, czy i jak zostaną ukarani.
- Właśnie, że nie - odezwała się Konoe. - Osobiście obiecałam tej dwójce, że nie poniosą konsekwencji. Nie pozwolę ich ukarać, inaczej ród Kira złoży oficjalną skargę do rady.
- Setsuko i tak nie pozwoliłaby mi ich ukarać - mruknął Byakuya z lekkim uśmiechem.
- Oczywiście, że nie - przytaknęła Setsuko. - Ostatecznie jestem generałem Gotei 14 - dodała.
- Czyli co? Od tak im się upiecze? - zawył Renji.
- Tobie też wiele rzeczy się upiekło, więc nie marudź - mruknęła Setsuko.
- Co?
- Renji - upomniał go Byakuya.
- W jakim stanie jest Shurien? - zapytała Setsuko, porzucając dotychczasowy temat.
- Jest nieprzytomna. Podobno ledwo miała siłę iść, gdy ją znaleźli. Nie wiemy, co dokładnie się wydarzyło. Szczerze mówiąc sama, niewiele wiem, bo nie było czasu na szczegóły. Wiem, tylkotylko że odnaleziono ją na terenie ogrodów Hikifune.
- Hikifune? - zdziwił się Byakuya, marszcząc brwi.
- Tak. Taraka i Katsuki ponoć udali się tam, dlatego że Shurien powróciła tam w nocy, zanim zniknęła i chcieli to sprawdzić. Wpadli na nią, gdy wpół przytomna przed czymś uciekała. Obawiali się pościgu, więc przynieśli ją tutaj.
- Bezpiecznie i blisko - stwierdziła Setsuko, a Konoe skinęła głową.
- To wszystko jest strasznie dziwne - mruknął Renji. - Wszystkie dowody wskazują na Shihoin, a tymczasem takie coś.
- Wokół obu rodów krążą dziwne opowieści o niedoszłym małżeństwie i odcinaniu się od zaprzyjaźnionych rodów. Może coś w tym jest - stwierdziła z powagą Setsuko. - Choć ciężko mi to sobie wyobrazić, musimy wziąć pod uwagę, że Shihoin i Hikifune współpracują razem z jakiegoś powodu.
- Co zamierza zrobić w tej sprawie Gotei 14? - zapytał Byakuya.
- Najpierw chcę porozmawiać z Taraką i Katsukim - oznajmiła Setsuko i dodała: - Oraz z Shuri, gdy tylko będzie taka możliwość.
***
Oboje wiedzieli, że żadne z nich nie da rady zasnąć. Gdzieś w budynku rezydencji ich przyjaciółka walczyła o życie. Ważyły się też losy ich kariery w Gotei 14. Za dużo się tego dnia wydarzyło. Za dużo mieli pytań. Za długo już byli na nogach bez snu, żeby teraz tak po prostu zasnąć. Nie spali już dwie doby. Jeśli teraz zasną, to obudzą się może za tydzień.
Byli zmęczeni i to bardzo, ale chociaż najedzeni. Tamayo przyniosła im mnóstwo dobrego jedzenia. Czyste ubrania na zmianę. Wszystko właściwie, czego mogli zapragnąć. Jedyne, z czego oboje skorzystali to prysznic i świeże ubrania.
Teraz siedzieli obok siebie na łóżku w jednym z przydzielonym ich pokoi. Taraka nerwowo ruszała nogą, zapewne nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A tym bardziej z tego, że trzęsie całym łóżkiem i przy okazji całym Katsukim.
- Shurien nic nie będzie - powiedział wreszcie, kładąc dłoń na jej kolanie, zmuszając ją, żeby przestała.
Taraka popatrzyła na niego nieco przestraszona.
- Przepraszam. Nawet nie zauważyłam, że to robię. To jeden z głupich nawyków, które załapałam w Akademii - wyznała. - Pewnie ci to przeszkadzało.
- Nie. - Katsuki uśmiechnął się. - Rozumiem, że się martwisz, ale to nic nie da. Shurien nic nie będzie - powtórzył.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Nagle Katsuki pochylił się w stronę Taraki. Jego twarz była już bardzo blisko, że Taraka myślała, że chciał ją pocałować. Już nawet była skłonna mu na to pozwolić, ale rozległo się pukanie do drzwi.
Oboje zesztywnieli i wyprostowali się. Do pokoju weszła Tamayo. Zmierzyła ich uważnym spojrzeniem i uśmiechnęła się.
- Pani Konoe was wzywa - odezwała się wreszcie. - Wasi dowódcy też tu są. Chcieliby z wami porozmawiać.
Tarakę zmroziło, ale rozluźniła się, gdy Katsuki na chwilę chwycił jej dłoń i ścisnął ją krótko. Do biura Konoe szli w milczeniu. Trochę jak na skazanie, a trochę z powodu pocałunku, który nigdy się nie wydarzył. Niezręczna atmosfera jednak wisiała w powietrzu.
- Wejdźcie, proszę - zachęciła ich z ciepłym uśmiechem Konoe. - Nie bójcie się, nie będziecie mieli problemów.
- Dobra robota - powiedziała Setsuko, spoglądając na wnuczkę, a potem na Katsukiego i uśmiechnęła się lekko, wyczuwając napięcie między młodymi.
Oni jednak ukłonili się w stronę Renjiego i Byakuyi.
- Najmocniej przepraszamy - oznajmił Katsuki.
- Na tą rozmowę przyjdzie jeszcze czas - odparł spokojnie Byakuya. - Teraz jednak, chcielibyśmy usłyszeć, co się wydarzyło tej nocy.
- Dzięki mojemu przyjacielowi z oddziału dwunastego wiedzieliśmy, gdzie Shurien była, zanim zniknęła. W ciągu dnia obserwowała panią generał podczas wizyt u rodów szlacheckich. Wieczorem tego samego dnia wróciła w pobliże ogrodów Hikifune, co zarejestrował telefon. Trasa po tym nie ma wielkiego sensu, więc rozważaliśmy, że ktoś zabrał jej telefon i przeszedł po Seireitei dla zmyłki, zanim porzucił telefon w Rukongai. Chcieliśmy sprawdzić, co zainteresowało Shurien w ogrodach, że tam wróciła - zaczął wyjaśnienia Katsuki. Mówił spokojnie i rzeczowo. - Taraka miała przeczucie, że Shurien tam jest i miała rację - dodał. - Udaliśmy się dokładnie w to miejsce, gdzie była. Ślepy punkt dla strażników. Przeskoczyliśmy przez mur, żeby się rozejrzeć, czy coś uda nam się znaleźć. Jakiś ślad reiatsu może. Coś, co należało do Shurien. Cokolwiek.
- Znaleźliście ją w ogrodzie? - zapytał Renji powątpiewująco.
- Niezupełnie. Zaczęliśmy poszukiwania w ogrodzie, to prawda. Jednak ktoś nas przyłapał. Ktoś tam był, chociaż w ogóle nie wyczuliśmy jej obecności.
- Jej? Arii? - zaciekawiła się Setsuko. - Ponoć często przesiaduje w ogrodach.
- Nie. To była bardzo młoda, piękna kobieta - powiedział Katsuki, kręcąc głową.
- Właściwie - odezwała się Taraka. - Myślę, że przypominała Arię. Nie mogę powiedzieć, że pamiętam jakoś świetnie, ale widziałam obrazy z wizerunkiem Hikifune Arii, gdy jeszcze była młoda. Ta kobieta bardzo ją przypominała.
- Córka? - mruknął Renji.
- O ile wiem, Hikifune Aria nie miała ani córki ani wnuczki - odparła z powagą Konoe.
- Wiem, że to brzmi dziwnie. Widziałam ją bardzo krótko, ale to była myśl, która utkwiła mi w głowie od tamtej chwili - wyjaśniła Taraka. - Ale w panice, zaczęliśmy uciekać, zanim zostaniemy aresztowani. Biegliśmy, przed siebie w głąb rezydencji, aż wpadliśmy na Shuri. Szczerze mówiąc, myślałam, że już po nas, ale to była ona. Upadła na ziemię i straciła przytomność zaraz po tym. Katsuki chwycił ją i zaryzykowaliśmy ucieczkę w stronę muru, żeby się wydostać. Jakoś nam się udało i przyszliśmy tutaj w obawie, że ktoś będzie chciał uciszyć nas i Shuri. Nie wiem nawet czy nas gonili. Nie mam pojęcia.
- Spaprali sprawę - stwierdziła Setsuko. - Jeśli wysłaliby za wami pościg i nie zdołali was złapać, to byłoby jak przyznanie się do winy. Natomiast w obecnej chwili mogą się wyprzeć, mówiąc, że to zmyślona historyjka zbuntowanych shinigami. Próba wtargnięcia tutaj byłaby dużym błędem i Hikifune to wiedzą.
- Też tak uważam - przyznała Konoe. - Tak czy inaczej bardzo wam dziękuję, za sprowadzenie Shurien do domu.
- Konoe - odezwała się Setsuko z poważną miną. - Dałaś znać Izuru i Corrie?
- Nie. Jeszcze nie. Była szansa, że Hikifune nie wiedzą, że to tu przynieśli Shurien, więc nie chciałam ryzykować.
- Dobrze. Wstrzymaj się z tym jeszcze. Im mniej osób wie, tym lepiej. Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, Hikifune zdążą się przygotować.
- Myślisz, że uda nam się ich zmylić? - zapytała Konoe.
- Na to liczę. Spodziewają się pewnie, że ktokolwiek ma Shurien, wzniesie alarm. Jeśli tak się nie stanie, to powinno nieco zbić ich z tropu i dać nam czas na działanie.
- Jaki masz plan? - zapytał Byakuya.
- Na ten moment, idziemy ze śledztwem - odparła Setsuko. - Coś mi mówi, że Yuushiro ma w tym wszystkim udział. Mamy dowody przeciw niemu. Mam nadzieję, że uda mi się go złamać. Musimy się dowiedzieć, o co z tym wszystkim chodzi, bo inaczej będziemy walczyć w ciemno.
- To ma sens - przyznała Konoe. - Jeśli zajdzie taka potrzeba, ród Kira udzieli ci wsparcia.
- Dziękuję - odparła szczerze Setsuko.
***
Zostali wezwani, gdy tylko Shurien się obudziła, a lekarze upewnili się, że jej stan jest stabilny. Wciąż była bardzo słaba, jakby zużyła prawie całe swoje reiatsu, ale medycy robili, co mogli, aby poprawić sytuację.
- Jak się czujesz? - zapytała Konoe, siadając na brzegu łóżka.
- Zmęczona…
- Wiem. Domyślam się, że tak. Sporo przeszłaś. Muszę cię jednak prosić, abyś opowiedziała nam, co się wydarzyło - wyjaśniła Konoe. - To bardzo ważne. Twój kapitan, Setsuko oraz twoi przyjaciele, którzy cię znaleźli, czekają za drzwiami. Mogę ich wpuścić?
- Tak. Tak, no pewnie.
Konoe wyszła na korytarz, by sprowadzić czekających na korytarzu shinigami i wróciła na swoje miejsce na brzegu łóżka, biorąc dłoń Shurien w swoją.
- Taraka - uradowała się Shurien.
Na co jej przyjaciółka shunpnęła do łóżka i uściskała ją.
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Cośty sobie myślała, szlajając się beze mnie?
- No wiem…
- Shuri, możesz nam powiedzieć, co się wydarzyło? - zapytała Setsuko, wcinając się w pojednanie młodych shinigami.
- Obawiam się, że niewiele pamiętam - wyznała Shurien słabym głosem. - Wszystko jest takie zamglone.
- Spróbuj przynajmniej - zachęciła ją Konoe.
- Ostatnie, co pamiętam, to że obserwowałam rezydencje rodu Hikifune i coś przykuło moją uwagę, ale nie wiem, co to było. Coś… - Shurien zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć, ale wszystko, co osiągnęła to nasilający się ból głowy. - I że wróciłam tam w nocy, do ogrodu. Z kimś rozmawiałam. Jestem pewna, że z kimś tam rozmawiałam.
- Z młodą kobietą? - podsunęła Taraka.
- Tak. Z tym, że nie była młoda… A potem była? Nie wiem. Naprawdę przepraszam - jęknęła Shurien.
Byakuya i Setsuko popatrzyli po sobie i skinęli porozumiewawczo głowami.
- A co pamiętasz z tej nocy, kiedy uciekłaś? Cokolwiek?
- Wydaje mi się, że pamiętam księżyc widoczny przez małe okienko na samej górze i jakieś dzieci, ale równie dobrze mogło mi się przyśnić.
- Gdy cię znaleźliśmy, uciekałaś przez rezydencję Hikifune w stronę ogrodów - podsunęła Taraka.
- Czułam się, jakbym wypiła za dużo sake. Dużo za dużo. Wszystko się ruszało…
- Myślę, że możemy śmiało wyciągnąć wniosek, że Shurien była przetrzymywana przez Hikifune z jakiegoś powodu - stwierdziła Setsuko. - Najpewniej, bo widziała coś, czego nie powinna i coś mi mówi, że ma to coś wspólnego ze starą młodą kobietą - dodała, z lekko kpiącym uśmiechem. - Zaczyna się robić ciekawie.
- Shuri, na razie zostaniesz tutaj, pod moją opieką. Tak samo Taraka i Katsuki, którzy cię odnaleźli. - Shuri rzuciła Tarace pytające spojrzenie, na co tamta tylko wzruszyła ramionami. - Nie kontaktuj się jeszcze z nikim, dobrze? Nawet z twoimi rodzicami. Sprawa jest bardzo delikatna.
- No dobrze, ale co się dzieje?
- Sporo się wydarzyło podczas twojej nieobecności - wyjaśniła Taraka. - Wszystko ci opowiem.