Gdy pojawiła się na terenie oddziału szóstego wyraźnie wkurzona, nikt nawet nie próbował jej zagadywać, ani zatrzymywać. I może lepiej. Udała się prosto do biura swojego męża i bez pukania weszła do środka. Podeszła do biurka i oparła się rękami o blat, pochylając się nad nim.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że Shuri zaginęła - zapytała z wyrzutem.
- Bo wiedziałem, że tak zareagujesz - odparł spokojnie Byakuya. Spodziewał się w końcu tej rozmowy. - Jesteś generałem. Nie możesz się zamartwiać każdą jedna shinigami, która znika.
- Ale to córka naszych przyjaciół, a jej zniknięcie to pewnie po części moja wina, jeśli faktycznie mnie śledziła. Musiała na coś wpaść i znależć się w tarapatach.
- Shurien sobie poradzi - powiedział twardo Byakuya.
- Świetnie - syknęła Setsuko. - To jeśli Corrie albo Izuru przyjdą do mnie z pretensjami, wyślę ich do ciebie - po tym wyszła, trzaskając drzwiami.
***
Zaczynało już świtać. O tej porze mieli być już z powrotem w Seireitei, a w rzeczywistości wciąż szukali telefonu Shurien lub jakiegokolwiek śladu po niej. Na darmo. Taraka z trudem powstrzymywała łzy, ale nie chciała, by Katsuki widział ją w tym stanie. Była zmęczona. Tak strasznie zmęczona, ale przede wszystkim sfrustrowana. Shurien gdzieś tam była i potrzebowała ich pomocy, a oni tarzali się w trawie.
- Nic nie znajdziemy, prawda? - zapytała, odwracając się do Katsukiego, który wciąż buszował w trawie kawałek dalej.
Popatrzył na nią przez chwilę. Zmęczenie było widoczne na jego twarzy, ale w jego oczach wciąż widać było widać coś, co Taraka odebrała jako nadzieję. Jeszcze się nie poddał.
- Nie ruszaj się - powiedział nagle, zastygając.
Tarakę przeszyły ciarki, gdy patrzył gdzieś ponad jej ramieniem w stronę skraju lasu. Czyżby byli w niebezpieczeństwie? Nic nie wyczuwała. Tamczasem Katsuki obserwował coś mieniącego się w pierwszych promieniach słonecznych, które przedzierały się na polanę.
- Tam coś jest - powiedział tylko i zniknął w shunpo.
Taraka nie wiedziała, co się wydarzyło, ale już w kolejnej sekundzie, Katsuki stał tuż przed nią.
- Zobacz - powiedział, wręczając jej telefon z jakże znajomą, zieloną zawieszką.
- Udało się! - wykrzyknęła Taraka, zrywając się z ziemi i rzucając się Katsukiego mu na szyję.
Chłopak zmieszał się lekko i odchrząknął znacząco. Taraka szybko go puściła.
- Nie włącza się, więc za dużo tutaj się nie dowiemy - powiedział Katsuki. - Zabierzmy to do Dwónastki. Może uda im się odzyskać jakieś wartościowe dane.
***
Akira nie zaszła za daleko ze swoją grupą. Znalazła Tarakę i Katsukiego wracających o własnych siłach zaledwie dwa dystrykty od Seireitei. Osobiście odeskortowała ich jednak do oddziału, gdzie podejrzewała Renji zajmie się nimi adekwatnie. Zaś odnaleziony przez nich telefon zabrała prosto do Urahary.
Renji długo milczał, stojąc naprzeciw Katsukiego i Taraki. Hitoshi siedział w rogu pokoju grupy śledczej, starając się nie wychylać.
- Brawo - powiedział niespodziewanie i już przez chwilę myśleli, że im się upiecze. - Brawo! Udało wam się świetnie ośmieszyć mnie i oddział. Mieliśmy wezwanie na miejsce zbrodni, a mój zespół poszedł w pizdu i nawet nie umiałem powiedzieć, co się z wami stało! I tylko jeden Hitoshi stawił się na służbę i wykonał swoją robotę.
- Udaliśmy się tam w wolnym czasie - zaprotestowała Taraka. - Planowaliśmy wrócić przed służbą.
- Ale wam się nie udało - wrzasnął. - Powinniście byli mi powiedzieć.
- Z całym szacunkiem, vice kapitanie Abarai - odezwał się Katsuki. - Taraka od początku mówiła, że Shurien należy szukać, ale nikt jej nie słuchał.
- Bo Shurien nie jest dzieckiem, a my mamy robotę do wykonania.
- Dbanie o naszych towarzyszy jest równie ważne - zdenerwowała się Taraka.
- Nie mnie się będziecie tłumaczyć - syknął Renji. - Kapitan sam zadecyduje o waszej karze. Na ten moment mamy ręce pełne roboty i zamiast się za nią brać, muszę was najpierw wdrożyć, bo nie raczyliście się pojawić! Hitoshi, powiedz im, czego się dowiedzieliśmy - poprosił ciut spokojniej, ale w środku nadal go nosiło.
Miał ochotę skopać im tyłki.
- Nad ranem w Dwunastce doszło do próby zabójstwa - zaczął Hitoshi, a Taraka i Katsuki pobledli. - Ofiarą jest jeden z oficerów, Nezumi Takayashi.
- Nezu? - przeraził się Katsuki. - Co z nim?
- Rozumiem, że się znacie - powiedział Renji, krzywiąc się.
- Tak. To mój przyjaciel z akademii - wyjaśnił Katsuki.
- Został zaatakowany. Ostatnia rzecz nad jaką pracował to - Hitoshi nie dokończył, bo Katsuki wszedł mu w słowo.
- Miejsce pobytu Shurien - domyślił się.
- Tak właśnie - przytaknął Renji. - Tak też namierzyliśmy was, a pani generał wysłała po was Akirę.
- Teraz rozumiem - westchnęła Taraka. - Co z Nezumim?
- Rokuje dobrze. Jest ciężko ranny, ale jego stan jest stabilny. Ktoś spaprał robotę i nie sprawdził, czy chłopak jeszcze dycha. Cudem dotrwał do rana, aż ktoś go znalazł. Oddział dziesiąty pilnuje szpitala, gdyby sprawca chciał dokończyć zadanie.
- Mamy raport z rozmowy z dziewczyną, która go znalazła. Nic podejrzanego. Przyszła, bo potrzebowała coś i zobaczyła krew. Wszczęła alarm i tyle. Nie widziała nic. Akon niedługo prześle nam materiały z kamer. Niczego nie znaleziono. Ta sama, czysta robota, co w poprzednich przypadkach. Zero śladów, zero czegokolwiek.
- Vice kapitanie, czy teraz nam wierzysz, że Shuri coś grozi? - zapytała Taraka, łapiąc się pod boki. - Skoro ktoś próbował zatuszować sprawę?
- To nie była kwestia wiary. Sytuacja jest delikatna i kapitan kazał nie robić zbytniego rabanu. Niemniej sprawa jest poważna, bo Shuri nie jest jedyną osobą, która zaginęła. Ktoś zabrał z akademii dwie kadetki, powiązane z Ichimaru Makoto.
- Żeby go zmotywować? - domyśliła się od razu Taraka.
- Tak podejrzewamy. Czeka nas dużo roboty, więc lepiej zróbcie sobie kawy, bo o drzemce możecie zapomnieć.
- Tak jest!
***
Setsuko nie była ani trochę zdziwiona, gdy Yumichika dał jej znać, że Corrien chce z nią rozmawiać. Doskonale rozumiała przyjaciółkę.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział, że moja córka została uznana za zaginioną w akcji?! - zapytała z wyrzutem Corrien zaraz na wejściu. - Ja rozumiem, że jest dorosła, ale chyba jako jej rodzina mamy prawo wiedzieć.
- Corrie - Setsuko wyciągnęła przed siebie ręce - masz absolutną rację. Ja też dopiero dzisiaj się o tym dowiedziałam.
- Ktoś jej w ogóle szuka? - fuknęła Corrie.
- Robimy, co możemy, żeby ją odnaleźć - zaczęła Setsuko. - Byakuya nie chciał od razu podnosić alarmu, jako że nie mieliśmy pewności, czy ma to jakikolwiek związek z toczącym się śledztwem. Jednak musimy być bardzo ostrożni, bo sprawa jest bardzo delikatna.
- Co masz na myśli?
- Masz ogólne pojęcie, co się dzieje. Podejrzewamy, że któryś z rodów szlacheckich próbuje dokonać przewrotu politycznego, a Shurien najpewniej na coś wpadła. Nikt jednak nie odważy się od tak skrzywdzić członkini rodu Kira. Jestem pewien, że Shurien nic nie jest.
- Jeśli to któryś z rodów, to Izuru może - zaczęła Corrien.
- Corrie, ja cię bardzo proszę, uspokój się. Naprawdę cię rozumiem. Sama jestem wściekła na Byakuyę, że o niczym mi nie powiedział - wyjaśniła Setsuko. - Wiedz, że Shurien jest dla mnie również bardzo ważna. Nie tylko jako twoja córka, ale jako wartościowa shinigami. Pokładam w niej ogromne nadzieje, bo widzę w niej potencjał. Nie mogę, więc ryzykować, że stracimy kogoś, kto być może kiedyś poprowadzi Gotei 14 dalej. Niemniej, musimy też uwierzyć w Shurien, że sobie poradzi. W tym czasie robimy, co możemy, żeby rozwiązać sprawę.
Corrien zmrużyła oczy.
- Uważasz, że Shuri mogłaby cię kiedyś zastąpić?
- A dlaczego nie? - Setsuko wzruszyła ramionami. - Przecież nie będę żyć wiecznie.
- Tak, ale… - Corrien wyraźnie była zbita z tropu tą rewelacją. - To mnie nie obchodzi - stwierdziła wreszcie. - Jest tu i teraz. A teraz chcę wiedzieć, gdzie jest moja córka.
- Znajdziemy ją. Masz moje słowo - rzekła Setsuko.
***
Setsuko wezwała do siebie Hotarubi, Renjiego i Kazumi. Musiała wiedzieć, na czym stoją.
- Co udało się ustalić? - zapytała, wpatrując się w Renjiego.
- Na razie wszystko wskazuje na robotę Yuushiro - orzekł z powagą.
- Moje śledztwo nie doprowadziło nas do rzadnego przełomu - wyjaśniła Kazumi. - Ale wszystko wskazuje na to, że Harumi Feng pracowała dla rodu Shihoin. Ciężko pracowała, aby zostać częścią Omnitsukaido, więc nie wiemy, w którym momencie zmieniła plany. Są jednak ślady, że wykonała wcześniej już kilka misji dla rodu Shihoin i bywała w rezydencji. Podejrzewam, że wykazała się talentem i powierzyli jej misję uwolnienia Makoto, jednak po tym jak ją zdemaskowałaś, próbowali ją ukryć. Trudno stwierdzić, czy jej śmierć to desperacka próba zatuszowania prawdy, czy prowokacja, choć miejsce zostawienia zwłok sugeruje to drugie.
- Chłopak z dwunastki wciąż się nie obudził, lecz na kamerach widać przemykające cienie, tak samo jak w sprawie Makoto, więc możemy śmiało uznać, że to robota tej samej grupy. Ten sam styl - kontynuował dalej Renji. - Próbował namierzyć Shurien, co sugeruje, że natrafiła na coś. Nie potrafię jednak zrozumieć, co dokładnie. Nie była nigdzie w pobliżu rodu Shihoin w nocy, kiedy zniknęła. Zamiast tego kręciła się wokół rezydencji Hikifune.
Setsuko zagryzła wargę, czując wewnątrz dziwny niepokój.
- Jakieś nowości w sprawie dziewczynek? - Setsuko zwróciła się do Hotarubi, ale ta jedynie pokręciła głową.
- Nie dostaliśmy żadnej wiadomości. Yoruichi dalej nie wie, kto jest odpowiedzialny za ich zniknięcie.
- Czyli wszystko zacieśnia się wokół Shihoin - westchnęła Setsuko. - Tylko czemu nie mogę oprzeć się temu dziwnemu wrażeniu, że Hikifune coś ukrywa…
***
Hitoshi poszedł do Czwórki, żeby dowiedzieć się więcej o stanie Nezumiego. Taraka i Katsuki mieli nie ruszać się z biura do powrotu Renjiego ze spotkania w oddziale pierwszym. Wciąż nie dostali oficjalnej kary, lecz wiedzieli, że ta ich nie ominie. Była jedynie opóźniona w czasie, choć Renji już traktował ich z mocnym dystansem, jasno pokazując, że najbardziej na ten moment ufa Hitoshiemu. A Hitoshi zdawał się z tego układu dość zadowolony.
Katsuki i Taraka siedzieli w milczeniu, oboje wpatrując się w tablicę poszlak. W końcu Taraka nie wytrzymała:
- Czy naprawdę nikt nie widzi, że coś jest na rzeczy z rodem Hikifune? Shuri się tam kręciła, potem jej trasa wygląda dziwnie, jakoś jakby bardzo sztucznie. A potem ktoś próbuje zabić twojego przyjaciela, który chciał ją namierzyć.
- To prawda. Również myślę, że dalsza trasa wygląda nienaturalnie. Zupełnie jakby próbowali odciągnąć uwagę od rezydencji.
- Co jeśli coś jej się stało i ktoś inny wziął telefon, żeby namierzono sygnał gdzieś indziej. Rukongai nie było pułapką, ale za to przysporzyło nam kłopotów. A to wystarczy, żeby nas zdyskredytować, jeśli na coś wpadliśmy.
- Chcesz iść do rezydencji rodu Hikifune - domyślił się Katsuki. - Szanse, że uda nam się znaleźć tam Shurien są bliskie zeru. Nawet jeśli ona tam faktycznie jest.
- Ale musiała tam na coś wpaść. Nie kręciłaby się tam bez powodu - nalegała Taraka.