Wreszcie Setsuko w towarzystwie swojej eskorty dotarła do jednego z pokoju, gdzie w środku czekał na nią Yuushiro. Pokój urządzony był w tradycyjnym, japońskim stylu. Yuushiro klęczał na jednej z poduszek przy niziutkim stoliku i Setsuku w duchu dziękowała za to, że Byakuya już dawno od nich odstąpił. W domu mieli normalne meble.
- Witaj, Setsuko.
- Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać, Yuushiro.
- Zostawcie nas, proszę - Yuushiro zwrócił się do eskorty.
- Oczywiście. Zaraz przyślę kogoś, żeby przyniósł herbaty - odparł Chen.
- Doskonale - skwitował Yuushiro, po czym zwrócił się do Setsuko. - W czym mogę ci pomóc?
- Właściwie, to ja przyszłam zapytać o to ciebie - odparła Setsuko, a Yuushiro popatrzył na nią wyraźnie zbity z tropu. - Cóż… Podczas ostatniego zebrania Rady zasugerowałeś, żebym zrezygnowała ze swojego stanowiska. Rozumiem, że nie jesteś zadowolony z tego, jak postanowiłam zająć się sprawą Makoto i całym jej przebiegiem. Przyszłam, więc z tobą porozmawiać i zapytać, co mogę dla ciebie zrobić. Jak mogę ci pokazać, że zasługuję na twoje zaufanie.
Yuushiro wyraźnie się spiął, ale próbował to ukryć, prostując się i niby przeciągając, jakby bolały go plecy.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale obawiam się, że jedyne, co możesz zrobić, to wreszcie odnaleźć Ichimaru Makoto.
- Wierz mi, że to jest w tym momencie priorytet.
- Gdyby był, nie marnowałabyś czasu, przychodząc tutaj.
- No właśnie, nie zupełnie - westchnęła Setsuko. - Sprawa jest dość skomplikowana. Śledztwo które prowadzi Renji na razie niewiele wykazało, ale za to wykluczyło sporo opcji dla mnie. Podejrzewam, że w zniknięcie Makoto zamieszany jest któryś ród szlachecki - wyszeptała konspiracyjnie i przez chwilę obserwowała grę emocji na twarzy rozmówcy. Nie dała mu jednak szansy nic powiedzieć i dodała: - Wiem, że tobie mogę ufać. Fakt, że tak otwarcie zaproponowałeś moje odejście, jest dla mnie dowodem, że nie jesteś w to zamieszany - stwierdziła, choć było to wierutne kłamstwo. - Widzisz, śmiem sądzić, że ktokolwiek za tym stoi, próbuje rozpętać wojnę domową. Najpewniej także wyzbyć się mnie przy okazji.
- Przecież to nie ma sensu.
- Widzisz, mój drogi Yuushiro. Śmiem sądzić, że winowajca nigdy otwarcie sam nie zaproponowałby mojej rezygnacji, żeby się wydać. Raczej zaczeka, aż ktoś inny, ktoś zaniepokojony sytuacją i losem Seireitei to zaproponuje. Co więcej, winowajca pewnie nawet od razu tego nie poprze, dopiero z czasem. Dlatego wiem, że to nie możesz być ty.
- Rozumiem - powiedział wreszcie Yuushiro. - Kogo podejrzewasz?
- Jeszcze nie mam konkretów, ale przybliżyłam grupę kilku podejrzanych. Dodam, że mam kogoś zaufanego, kto obecnie prześwietla nawet Ród Kuchiki - wyznała Setsuko, ale to również było kłamstem. - Byakuya oczywiście w życiu nie pozwoliłby na coś takiego, ale nie mamy gwarancji, że ktoś ze starszyzny rodu nie knuje za naszymi plecami. Biorę mocno pod uwagę, że to może być Ród Miyagi, biorąc pod uwagę ich historię. Być może uprzejmość Koichiro to tylko maska, by zamydlić mi oczy.
- To ma sens.
- Ale jak mówiłam, podejrzanych jest kilku - powiedziała Setsuko i to akurat było prawdą. - Druga teoria, że to któryś z mniejszych rodów pragnie przewrotu, aby zyskać na sile. Jednak, żeby dowiedzieć się więcej, potrzebuję kogoś zaufanego. Kogoś, kto dalej będzie otwarcie mi się sprzeciwiał, a zarazem da mi znać, jeśli tylko czegoś się dowie.
- Mówiąc krótko, potrzebujesz szpiega.
- Cóż… Można to tak nazwać.
- No nie wiem - skrzywił się Yuushiro. - Nie czuję się do końca przekonany, ale ze względu na naszą wieloletnią przyjaźń, dam ci jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję, że rozwiążesz to jak najszybciej, inaczej naprawdę będę nalegał na twoje odejście.
- Ależ oczywiście - Setsuko pokiwała energicznie głową. - Swoją drogą… Jak twoje córki? Saeko i Lisana? - zapytała kobieta, zmieniając temat. - Miałam nadzieję, że zdołam się, chociaż przywitać.
Twarz Yuushiro pociemniała na moment, ale mężczyzna szybko zamaskował to uśmiechem.
- Obie są bardzo zajęte.
- Czyżby przygotowania do jakiegoś ślubu? - zaciekawiła się Setsuko, ale Yuushiro rzucił jej mroczne spojrzenie. - Przecież obie są już w tym wieku. Nikt się nie pojawił na horyzoncie?
- Saeko przygotowuje się do przejęcia kiedyś moich obowiązków, a Lisana postanowiła oddać się chwilowo nauce.
- Tak? A czego się uczy?
- Zainteresowała się muzyką i tym się obecnie zajmuje.
Setsuko pokiwała głową ze zrozumieniem, choć była prawie pewna, że Lisana miała taki talent do muzyki, co głuchy krokodyl.
***
W jednostce badawczej siedział tylko Urahara z bardzo poważną miną. Przywitał przybyłych krótkim skinieniem głową i wstał z miejsca. Renji jedynie skinął głową, nie dając zresztą i swoim podwładnym czasu na uprzejmości, bo zaraz powiedział:
- Hitoshi zajmie się magazynem, więc daj mu klucze i listę wynalazków.
- Dobrze - zgodził się Urahara. - Ostrzegam jednak, że wiele z tych rzeczy może być niebezpiecznych. Doradzam wzmożoną ostrożność i radzę niczego bez potrzeby nie dotykać ani nie uruchamiać. Zresztą, Chinatsu za chwilę przyjdzie i zaprowadzi cię do magazynu. Będzie ci również asystować.
- Tak jest - przytaknął Hitoshi, w duchu wdzięczny, że nie będzie zajmował się tym sam.
- Resztę zapraszam zaś do mojego biura - oznajmił Urahara. - To tam możecie zająć się przesłuchaniami moich podwładnych. I tak rzadko tam przebywam.
- Jesteś pewien, kapitanie Urahara? - zapytał Abarai, ale Kisuke jedynie pokiwał głową. - Dobra, dzięki - mruknął Abarai i pachnął ręką na podwładnych, żeby podążyli za nim.
Na miejscu rozsiadł się w kapitańskim fotelu i westchnął ciężko.
- To musi być dla kapitana Urahary bardzo trudne - zauważyła Taraka. - Kiedy cały jego oddział jest pod lupą.
- Oczywiście - przytaknął Renji. - Dawno nie było takiej afery, a że sprawa osobiście dotyczy także twojej babci, tylko wszystko pogarsza.
- Dlaczego?
- Setsuko ci nie opowiadała, że przez wiele lat kapitan Urahara był jej opiekunem?
- Naprawdę? - Taraka wzruszyła ramionami. - Coś tam wspominała, ale myślałam, że po prostu ją trenował.
- Kapitan Urahara, wraz z Shihoin Yoruichi praktycznie wychowali Setsuko - wyjaśnił Renji. - Od wieku około 13 lat aż po dorosłość. Przygarnęli ją, wytrenowali, wysłali do akademii.
- Nie miałam pojęcia - wyznała Taraka.
- Zapytaj ją kiedyś, jak chcesz - powiedział Renji, po czym zmienił temat: - Dobra, bierzmy się do pracy.
- Powinniśmy się rozdzielić i przesłuchać członków oddziału pojedynczo? - zapytał Katsuki.
- Ty będziesz pracował z Taraką tutaj, ja wezmę sąsiedni pokój.
- Jestem pewien, że szesnasta oficer Taraka świetnie sama sobie poradzi beze mnie. Myślę, że będzie dużo efektywniej, jeśli się rozdzielimy. Tym bardziej, że Shurien jeszcze nie wróciła.
- Wróciłam! - rozległo się w tej samej chwili i do pomieszczenia jak burza wparowała Shurien.
- Gdzieś ty była? - zapytała ją Taraka, patrząc na zziajaną przyjaciółkę, która właśnie otrzepywała się z kurzu i mchu.
- Widziałam panią generał, gdy szliśmy tutaj - wyjaśniła Shurien.
- I co? Poszłaś po autograf? - sarknął Renji.
- Sam mówiłeś, vice kapitanie, że pani generał coś wie. Otóż… Szła z wizytą do Rodu Shihoin - zaczęła opowieść Shurien. - Ale to nie była przyjacielska wizyta. Pani generał miała wyprasowane nawet haori, upięte włosy. To była wizyta służbowa. Dziwnie się złożyło w obecnej sytuacji, nie? Tym bardziej jeśli podejrzewamy szlachtę. Nie wiem, czy chodzi o Ród Shihoin, czy pani generał tam próbowała się czegoś dowiedzieć, ale myślę, że jesteśmy na dobrym tropie.
- Shurien, to nie jest żaden dowód.
- A ja się zgadzam z Shuri - wtrąciła się Taraka. - Jeśli coś wiem, o babci Setsuko, to to, że ona nic nie robi bez powodu.
- Ja również uważam, że warto mieć ten fakt na uwadze i ród Shihoin, skoro i tak podejrzewaliśmy szlachtę - przytaknął niespodziewanie Katsuki.
***
Kobieta wracała właśnie do biura z teczką dokumentów. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka. Omal nie wrzasnęła na widok niespodziewanego gościa, siedzącego w jej fotelu. Tym bardziej że nie wyczuła reiatsu, nikt też jej nie powiadomił, że ktoś na nią czeka.
- Setsuko - syknęła. - Chcesz, żebym dostała zawału?
- Wręcz przeciwnie - odparła blondynka z niemrawym uśmiechem. - Jesteś mi za bardzo potrzebna.
Yoruichi zmarszczyła brwi, podejrzewając, że nie spodoba jej się to, co za chwilę usłyszy, mimo to spytała:
- Co jest?
- Chodzi o Yuushiro. Byłam się z nim dzisiaj zobaczyć i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coś przede mną ukrywa. Potrzebuję, żebyś zbadała sprawę.
- Ja? Przecież wiesz, że nie rozmawiam z Yuushiro już od kilku lat, kiedy wyrzucił mnie z dworu.
- O co właściwie poszło?
- Nie pamiętam - Yoruichi wzruszyła ramionami.
- To może on też nie.
- Wątpię. Wiesz, że Yuushiro zazwyczaj unika konfliktów. Wtedy jednak przegiął.
- To nic, bo i tak potrzebuję, żebyś zajęła się tym po cichu - wyznała Setsuko. - Nie wiem, czy jest bezpośrednio uwikłany w sprawę Mikoto, ale śmiem sądzić, że coś wie. Albo ktoś jego otoczenia wie.
- Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
- Na takiej, że wśród jego służby kryje się kobieta do złudzenia przypominająca tą, z którą walczyłam i której twarz jest na listach gończych. A blizna na jej ręce przypomina ranę, którą jej zadałam podczas walki.
Yoruichi zmarszczyła brwi.
- Jesteś pewna?
- Ale nie na sto procent. Dlatetgo przyszłam do ciebie. Dziewczyna, z którą walczyłam była żądna krwi. Ta, którą spotkałam w rezydencji, była prześladowana przez wyższą rangą koleżankę. Nie wiem, czy tak silna wojowniczka dałaby sobą tak pomiatać.
Yoruichi westchnęła ciężko.
- Dobra. Przyjrzę się temu. A ty co zamierzasz?
- Spotkać się z każdym rodem po kolei i zebrać informacje. Na razie upewniłam się tylko, aby Yuushiro nie wiedział, że cokolwiek podejrzewam.
***
Kira Konoe siedziała właśnie w niewielkiej altance w ogrodach swojej rezydencji. W
jednej dłoni trzymała czarkę z herbatą, a w drugiej książkę. Podniosła wzrok, wyczuwając znajome reiatsu kogoś z rodziny, kto jednak nie mieszkał w rezydencji.
— Shurien — odezwała się jako pierwsza, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chyba jak wszyscy miała słabość do dziewczyny, choć zazwyczaj wolała bardziej poważne osoby, jak Shizuko. — Co cię tu sprowadza, moja droga? Czyżby Izuru cię wysłał?
— Cześć ciociu — odpowiedziała Shurien. — Nie, tata nie wie, że tu jestem.
— Oh? — Konoe wyraźnie się zaciekawiła.
— Chciałam cię o coś prosić, ciociu.
— Cóż to takiego? — zapytała kobieta, ale zaraz dodała: — Nie będę cię kryć przed rodzicami, jeśli chcesz się gdzieś szlajać po nocach. To nie przystoi damie.
— Wiele rzeczy nie przystoi damie — Shurien wywróciła oczami — ale nie o to chciałam prosić.
— Zatem o co?
— Miałam nadzieję, że mogłabyś mi opowiedzieć więcej o szlacheckich rodach, ich przeszłości, ich obecnych stosunkach. Tata się tym nie interesuje, więc raczej mi nie pomoże.
— Rozumiem — odparła Konoe, na chwilę przymykając oczy, po czym spojrzała z powagą na potomną swojego kuzyna. — Nie widzę problemu.
— Super!
— Cieszy mnie, że młode pokolenie interesuje się swoim dziedzictwem. Poza tym sama nie mam dzieci, więc bardzo możliwe, że ty lub Shizuko będziecie musiały przejąć po mnie pałeczkę.
— Żartujesz! — żachnęła się Shurien, a Konoe westchnęła:
— Chcesz zacząć od zaraz?
— Pewnie.
— No dobrze — mruknęła do siebie. — To, co wiesz?
— No… Podstawy. To czego uczą w szkole.
— A czego uczą w szkole?
— O tym, jak shinigami otrzymali swoje moce od Króla Dusz, o Świętej Wojnie z Youkai, o powstaniu Innocence, o pierwszych rodach i tym jak powstało Gotei. Uczymy się o generałach, chociaż o pierwszym bardzo niewiele wiadomo. No i o wojnie z Aizenem i Noah.
— To zaskakująco dużo — przyznała Konoe. — Gdy ja chodziłam do szkoły, takich rzeczy nie uczyli. Była to wiedza zakazana dla ogółu. Tylko członkowie rodów szlacheckich i nieliczni wtajemniczeni z zewnątrz posiadali tę wiedzę. Muszę przyznać, że w tej jednej kwestii Setsuko się postarała.
— Generał Setsuko?
— Słyszałam, że miała mocny wpływ na edukację jako nauczycielka Shino. Jeszcze za życia generała Yamamoto przekonała go, aby udostępnił część wiedzy i dał komuś spisać historię powstania Gotei i rodów szlacheckich — wyjaśniła spokojnie Konoe i upiła łyk herbaty. — Podejrzewam, że po jego śmierci, zyskawszy dostęp do działu dokumentów tajnych, ujawniła część z nich. Bardzo zależało jej na tym, aby shinigami znali prawdę, także o Noah i Aizenie. Tej jednej rzeczy można jej pogratulować — przyznała.
— Nie lubisz pani generał, co nie, ciociu? — zapytała Shurien, a Konoe wzruszyła ramionami.
— Teoretycznie nic mi nie zrobiła. Przyznaję wręcz, że w wielu sprawach się z nią zgadzam. Jest jednak coś, czego nie potrafię jej wybaczyć.
— Co takiego zrobiła? — Corrien miała duże oczy i zaciekawieniem wyczekiwała odpowiedzi.
— Coś mi odebrała. Coś bardzo cennego dla mnie — odparła wymijająco Konoe. — Skupmy się jednak na rodach. Skoro znasz przeszłość, to w skrócie opowiem ci, jak sytuacja wygląda teraz.
— Dobra.
— Oficjalnie wszystkie rody obecnie są równe sobie, aby utrzymać harmonię. Nieco mniej oficjalnie jednak pewne rody mają przewagę, w jakiś sposób zdolne były podporządkować sobie te słabsze rody. Główna siła podzielona jest między rody: Kuchiki, Miyagi, Shihoin, Kyouraku i Hikifune. Ród Kuchiki utrzymuje bardzo bliskie stosunki z rodem Kurogane oraz z nami, no i teoretycznie z rodem Noah, choć jego ostatnia członkini ma niewielką siłę poza swoim miejscem w Radzie — dodała Konoe. — Od ślubu Setsuko z Byakuyą, ich stosunki znacznie polepszyły się także z Miyagi, którzy sami w sobie są potęgą. Zbliżenie się dwóch tak silnych rodów zagraża bardzo tej już pozornej harmonii. Ród Miyagi jest bardzo blisko z Hyosube. To prawie ich słudzy, choć obecna głowa rodu Miyagi tego aż tak nie wykorzystuje. Potem jest ród Shihoin, który bardzo blisko od zawsze był z rodem Feng. Kyouraku zawsze starali się być w dobrych kontaktach z nami i z rodem Nimaya. Zaś Hikifune z Kirinji i Shutara, co nie powinno cię dziwić, bo przedstawiciele tych trzech rodów są Królewskimi Gwardzistami.
— Ok, ok — przytaknęła Shurien, notując coś na szybko w małym zeszyciku, który już jakiś czas temu wyciągnęła gdzieś z kosode i Konoe zastanawiała się, skąd dokładnie. Nawet ona wiedziała, że tam nie było kieszeni. — Tylko to zanotuję. — Chwilę później oznajmiła: — Mam to.
— Dobrze. Wiesz już, jak wyglądają przyjaźnie. Warto teraz wspomnieć o konfliktach, a wierz mi, że tych nie brakuje. Chyba najbardziej zgodni są Kuchiki z Kurogane ze względu na ich bliskie relacje rodzinne zwłaszcza w ostatnich dekadach. Ród Kuchiki jest bardzo obojętny wobec padwanów rodu Hikifune, ale sam ród Hikifune bardzo często stawał im na odcisk. Chyba tylko Shihoin nie znoszą Hikifune bardziej niż Kuchiki. Nie ukrywajmy Kuchiki, Hikifune i Miyagi to trzy największe potęgi, a Hikifune zaczynają tracić mocno na sile przebicia. Ród Kyoraku natomiast nie bardzo radzi sobie z rodem Hyosube, nigdy nie było między nimi bliskich relacji, ale też konflikty nie są zbyt duże. Jeśli chodzi o nas, oczywiście jako bliscy Kuchikim raczej trzymamy się z dala od Hikifune i podlegającym im rodom. Sporo problemów mieliśmy zawsze z Miyagi, ale raz jeszcze przypominam, że sytuacja dosyć się zmieniła i wciąż zmienia na lepsze.
— Mam to — oznajmiła z radością Shurien. — Ale dlaczego wszyscy tak nie lubią Hikifune?
— Cóż… — Konoe zamyśliła się na moment. — Rodem Hikifune, na swój sposób wciąż rządzi młodsza siostra Królewskiej Gwardzistki. Obecnie będzie chyba najstarszą z Dusz, poza generałem Yamamoto, który zmarł jeszcze przed twoimi narodzinami, tylko ona pamięta czasy, gdy Gotei powstawało.
— Łooo. Ona pamięta Świętą Wojnę i Youkai i to wszystko, co jest w książce od historii?
— Teoretycznie. O ile pamięć jej służy.
— Ale to było ponad tysiąc lat temu!
— Tak, to prawda. Prawie tysiąc sto — oznajmiła Konoe i uśmiechnęła się. — Jednak już jakiś czas temu oddała władzę w ręce swojego najstarszego syna, to on zasiada w Radzie. Mimo tego ród Hikifune pozostaje bardzo konserwatywny i raczej przeciwny zmianom. A tych przez ostatnie kilkadziesiąt lat nastąpiło bardzo wiele. I żona obecnej głowy rodu Kuchiki jest za to odpowiedzialna w znacznej mierze.
— A czyli nie lubią Kuchikich, a pani generał tym bardziej.
— Tak, można tak powiedzieć.
— Zresztą Kirinji i Shutara najprawdopodobniej też preferują stary porządek. Chyba głównie stąd ta przepaść. Są zacofani.
— Super! Dzięki ciociu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz