wtorek, 12 lipca 2022

Chapter 12 ~ Engagement

  Po wizycie u rodu Shihoin, Setsuko wiedziała już, że nie obskoczy wszystkich rodów w jeden dzień, na co pierwotnie liczyła. Zresztą jeszcze tego samego dnia była potrzebna w biurze. Raporty pilnie potrzebujące jej podpisów piętrzyły się na biurku, a Yumichika odmówił podjęcia się podrabiania jej grafomanii. Zanim się zorientowała, było już za późno na kolejną wizytę i musiała z tym poczekać do następnego dnia. 

Do rodu Feng udała się zaraz następnego dnia, jeszcze przed południem. Nie chciała jednak naprzykrzać się Kataiowi w okolicach śniadania, dlatego nie przyszła tam wcześniej. Katai zaś nie kazał na siebie długo czekać. Gdy tylko usłyszał o gościu, osobiście przyszedł pod bramę, aby ją przywitać. 

- Witaj, Setsuko - powiedział, kłaniając się. 

Setsuko odpowiedziała tym samym gestem. 

- Dziękuję, że zgodziłeś się mnie przyjąć tak niespodziewanie. 

- Ależ oczywiście - odparł Katai i nawet się uśmiechnął.

Zazwyczaj cichy i niemalże nieśmiały mężczyzna, na terenie własnej rezydencji był dużo bardziej pogodny. Zaś nie mniej uprzejmy. 

- Chodź, chodź - zachęcił ją, po czym zwrócił się w stronę jednego z towarzyszących mu mężczyzn. - Przyślij, proszę, kogoś z herbatą i poczęstunkiem. - Po tym zwrócił się z powrotem do Setsuko. - Możemy porozmawiać w moim biurze. Chyba, że wolałabyś usiąść w ogrodzie. 

- Gdzie tobie będzie lepiej. 

- To może usiądźmy w ogrodzie - stwierdził po chwili namysłu Katai. - Jest taka ładna pogoda. 

- Świetnie - Setsuko pokiwała głową. - Prowadź. 

Katai ubrany w czarne szaty przyzdobione złotą nicią, szedł jako pierwszy. Przystojny, wysoki, młody mężczyzna o mrocznym wizerunku, był w rzeczywistości było sympatycznym człowiekiem. Co oczywiście nie znaczyło, że nie mógł mieć ze sprawą czegoś wspólnego. Tym bardziej że ród Feng i Shihoin były ze sobą zawsze bardzo blisko, a Yuushiro zdecydowanie zachowywał się podejrzanie. 

Wreszcie dotarli do altanki w pięknym, kwiecistym ogrodzie z oczkiem wodnym wokół altanki. Usiedli na poduszkach po przeciwnych stronach. Katai zaprezentował jej kolejny uśmiech i zapytał:

- Czemu zawdzięczam tę wizytę? 

- Panie, przyniosłam poczęstunek - rozległ się cichy nieśmiały głos, gdy przy altance pojawiła się służąca, niewątpliwie dobrze wyszkolona, bo Setsuko nawet nie zauważyła, jak ktoś się pojawił. 

To oznaczało, że ród Feng i Shihoin mogły mieć więcej takich dobrze wyszkolonych służących, które później łatwo było ukryć w tłumie. 

- Dziękuję - odparł Katai. - Podejdź. 

Dziewczyna z gracją weszła po schodkach i ominąwszy Setsuko, przykucnęła z boku, zestawiając wszystko na stolik. Piękny porcelanowy czajnik z namalowaną kwitnącą wiśnią, dwie czarki z takim samym wzorem i dwa talerzyki oraz talerz z rozmaitymi wypiekami. 

- Podać coś jeszcze?

- Nie, to wszystko. Możesz odejść. 

- Tak jest - odparła dziewczyna i zniknęła. 

- Przepraszam cię, Setsuko. To w jakiej przyszłaś sprawie? - Katai zwrócił się do swojego gościa. - Częstuj się - dodał, nalewając do obu czarek herbaty. 

- Dziękuję. Na pewno za moment się skuszę, bo wszystko wygląda smakowicie. 

Katai sam nałożył sobie kawałek ciasta z wiśniami i zupełnie nieskrępowany zaczął jeść. 

- Przyszłam, żeby porozmawiać z tobą o obecnej sytuacji. 

- A coś się jeszcze stało? - zmartwił się Feng. 

Setsuko pokręciła przecząco głową. 

- Chodzi mi raczej o to, co już się wydarzyło. Rozumiem, że wiele rodów jest zmartwionych obecną sytuacją i o tym chciałam porozmawiać. 

- Trochę przesadzają - wyznał Katai, zbijając Setsuko z tropu.

- Yuushiro bardzo ostro zareagował podczas ostatniego spotkania Rady. Pomyślałam, że dobrze byłoby porozmawiać z każdym z was, żeby dowiedzieć się, co o tym myślicie, czego najbardziej się obawiacie i jak chcecie, abym to naprawiła - wyjaśniła spokojnie Setsuko, uważnie obserwując rozmówcę. - Biorąc pod uwagę, że ród Feng i Shihoin zawsze były ze sobą bardzo blisko, spodziewałam się…

- No właśnie ostatnie lata wcale nie jesteśmy ze sobą tak blisko - stwierdził Katai, marszcząc brwi. - Doceniam, że przyszłaś do mnie na szczerą rozmowę, z sercem na dłoni, więc pozwól, że odwdzięczę się tym samym - dodał z promiennym uśmiechem, niemalże wprawiając Setsuko w zawstydzenie. - Jak wiesz, mój ród jest niejako wasalem rodu Shihoin, ale ostatnie kilka lat Yuushiro bardzo się od nas zdystansował. Niegdyś mogliśmy wchodzić i wychodzić z dworu, jak nam się podobało i działało to w obie strony. Przez ostatnie lata jednak Yuushiro wyzbył się wszystkich naszych przedstawicieli ze swoich szeregów. Poza nielicznymi kilkoma osobami, które niejako przestały przynależeć do rodu Feng i wcieliły się w szeregi Shihoin.

- Naprawdę? To trochę dziwne - stwierdziła na głos Setsuko, przypominając sobie, że równocześnie kilka lat temu Yuushiro odciął się także od Yoruichi. 

- Trochę. 

- Masz jakieś podejrzenia, co do powodu? Coś się wtedy wydarzyło?

- Nie mam pojęcia tak właściwie - odparł Katai, lecz po chwili namysłu dodał: - Jedyne, co pamiętam, to że przez jakiś czas chodziła plotka o planach co do zaślubin Lisany z Hikifune Kazuto. Spotkali się raz czy dwa na zapoznanie, ale chyba nic z tego nie wyszło, bo ślub się nigdy nie wydarzył. Niedługo później Yuushiro zaczął się odgradzać, więc nigdy nie dowiedziałem się, dlaczego zaślubiny odwołano. 

- Shihoin i Hikifune. A to zaskakujące połączenie. 

- Fakt, lecz plan był, aby małżeństwo zbliżyło do siebie zwaśnione rody. W rzeczywistości może rozdzieliło je jeszcze bardziej. 

- Może…

- Podejrzewasz Yuushiro, mam rację?

- Cóż… - Setsuko zaśmiała się nerwowo. - Obecnie podejrzewam prawie każdego - wyznała szczerze i westchnęła. - Jakby nie było, Yuushiro zdaje się mieć coś za uszami, choć to niekoniecznie musi mieć coś wspólnego ze zniknięciem Makoto. 

- Ale jakby nie było, jeśli sprawcy zdawali się przypominać Omnitsukaido, to oznacza, że zarówno ród Shihoin, jak i ród Feng mogą za tym stać.

- Nikogo o nic jeszcze nie oskarżam - oznajmiła pospiesznie Setsuko. - Jeszcze…

- Nie martw się, nie czuję się urażony - odparł uprzejmie Katai. - Myślę, że to dość logiczny wniosek i chyba bardziej bym się martwił, jakbyś udawała, że nie jesteśmy podejrzani. 

- Chyba masz rację. 

- Śmiem nawet sądzić, że twoje wizyty u rodów szlacheckich nie są w ramach rozmów pokojowych, a bardziej jako przeszpiegi. 

Setsuko westchnęła. 

- Jak na Feng przystało, nic ci nie umknie.

- Być może nie odzywam się zbyt często na spotkaniach Rady, ale to nie znaczy, że nie obserwuję tego, co się dzieje. Sam jestem zaniepokojony obecną sytuacją. Pamiętaj, że służę pomocą, jeśli będziesz czegoś potrzebowała. 

- Dziękuję.

***

Po wizycie u rodu Feng, Setsuko miała mieszane uczucia. Katai zrobił na niej jak zawsze dobre wrażenie i wydawało się, że był z nią szczery. Zarazem wszystko to mogło być ukartowane między Feng i Shihoin, a równie dobrze Katai mógł koludować z innym klanem, by odciągnąć uwagę Setsuko od prawdziwych sprawców. 

Na ten moment wszystko było możliwe i Setsuko starała się nie wyciągać pochopnych wniosków. Dopóki nie spota się ze wszystkimi przedstawicielami szlachty, nie będzie miała pełnego obrazu sytuacji. 

Toteż jeszcze tego samego dnia, prosto z rezydencji rodu Feng, Setsuko udała się na spotkanie z Kyouraku, choć na terenie oddziału, gdzie mężczyzna niekoniecznie spędzał najwięcej czasu, ale więcej niż w rezydencji. 

Setsuko przywitała się uprzejmie ze strażnikami stojącymi przy bramie i lekkim krokiem ruszyła pomiędzy barakami w stronę głównego budynku. Zapowiedziała się wcześniej, więc nie musiała się obawiać, że Shunsui będzie się gdzieś szlajać. 

- Witaj, pani generał - przywitała ją Nanao, a Setsuko zmarszczyła brwi. 

- Nanao, ile razy mówiłam ci, żebyś zwracała się do mnie po imieniu. Nic się nie zmieniło. 

- Tak, ale jesteś tutaj w sprawach służbowych, czyż nie? - zauważyła Nanao. 

- Cóż… - Setsuko wzruszyła ramionami.

- Kapitan jest u siebie. Wie już, że przyszłaś. 

- Dziękuję, Nanao - odparła Setsuko i shunpnęła do biura Ósemki, gdzie Shunsui faktycznie już jej oczekiwał.

Setsuko zapukała krótko, ale zaraz weszła do biura. Shunsui uśmiechnął się na jej widok i wskazał miejsce naprzeciw siebie. 

- Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas. 

- Dla ciebie zawsze - odparł Shunsui i zaraz wyciągnął gdzieś zza biurka butelke sake i dwa kieliszki. - Napijesz się ze mną nie?

Setsuko roześmiała się. 

- Czemu nie. I tak wątpię, że uda mi się jeszcze gdzieś dzisiaj dotrzeć. 

Uradowany odpowiedzią Kyouraku nalał sake do kieliszków i podał jeden z nich Setsuko. Razem wznieśli toast i zanim Setsuko zdążyła cokolwiek powiedzieć, kieliszki były już napełnione. 

- Zapewne wiesz, w jakiej sprawie przyszłam - zaczęła z powagą Setsuko. 

- Pracujemy ze sobą za długo, na takie rozmowy - skwitował Kyouraku. - Powinnaś już chyba wiedzieć, że jestem po twojej stronie. Jeśli jednak uważasz, że jest inaczej, lub podejrzewasz, że coś dzieje się za moimi plecami, z przyjemnością dam ci dostęp do rezydencji i wszystkiego, co chcesz. 

- Nie - Setsuko pokręciła głową. - Mam już kilku podejrzanych. Zbieram jednak informacje. Cokolwiek, co wiesz, będzie pomocne. Zresztą, przyszłam tu raczej dla zachowania pozorów. Co pomyślą inni, jeśli pominę ród Kyouraku?

- Też prawda - przytaknął Shunsui opróżniając kieliszek z sake i uzupełniając trunek. Setsuko poszła w jego ślady. - Chcesz się ze mną podzielić podejrzeniami, czy wolisz to zatrzymać dla siebie?

- Na razie wolę to zatrzymać dla siebie. Zresztą podejrzewam, że i tak się domyślasz. 

- Mogę zgadywać, bo wiem, kogo ja bym podejrzewał na twoim miejscu. 

- No właśnie.

- Choć przyznaję, że cała ta sytuacja bardzo dziwnie wygląda. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego nadal panuje cisza. Myślałem, że mając zampakuto, wróg wykona ruch. 

- Ja również tego się spodziewałam - przyznała Setsuko. - Być może zwlekali, aby bardziej mnie w ten sposób zdyskredytować. Coś w stylu, zobaczcie ile miała czasu, nic nie zrobiła i teraz mamy problem. 

- A więc podejrzewasz, że to miało uderzyć w ciebie - podsumował Shunsui. 

- Wątpię, że to jedyny cel, ale najpewniej bardzo miły dodatek, jeśli mogą się mnie pozbyć. W końcu to ja uratowałam Makoto, ja stworzyłam jednostkę i ja nie potrafię odnaleźć zbiega. Tylko czekam, co usłyszę od Radnych, kiedy Makoto wreszcie coś zrobi. 

- Niewątpliwie nie będzie łatwo. 

- Swoją drogą… - przypomniała sobie Setsuko. - Słyszałam od Kataia bardzo ciekawą plotkę i zastanawiam się, czy coś ci się obiło o uszy. 

- A co takiego powiedział Katai?

- Otóż, wspomniał, że kilka lat temu była mowa o zaślubinach Shihoin Lisany z Hikifune Kazuto, ale sprawa ponoć rozeszła się po kościach i do niczego nie doszło. Potem Yuushiro zaczął pozbywać się ludzi Kataia ze swojego dworu. Mniej więcej w tym samym czasie też zerwał kontakt z Yoruichi, więc zastanawia mnie, czy to ma jakiś związek ze sprawą. 

- Myślisz, że za wszystkim stoi Yuushiro? - zapytał zaskoczony Shunsui i ponownie napił się sake.

- Na razie jest najbardziej podejrzany - wyznała Setsuko. - Może coś się stało między nim i Kazuto, więc postanowił coś zrobić? Albo…

- Albo Katai napuszcza cię w złym kierunku? 

- Na ten moment wszystko jest możliwe - westchnęła Setsuko. 

- Szczerze mówiąc, nigdy nie słyszałem nic o planach zaślubin Lisany. Zwłaszcza z Hikifune. Ale może to jest jakiś trop. Udało ci się z nią zobaczyć?

- Yuushiro robił wymówki i nie pozwolił mi się spotkać z żadną z córek. 

- Czyli ma coś do ukrycia. 

***

Rezydencja rodu Hyosube była dużo skromniejsza od tych, które Setsuko odwiedziła tymczasowo. Kobieta wątpiła jednak, że wynikało to z braku majątku. Raczej chodziło o powściągliwy charakter Harumi - obecnej głowy rodu. 

Młoda Radna przyjęła Setsuko w swoim biurze, które było również urządzone bardzo minimalistycznie. Nie zabrakło jednak uprzejmości i gościnności w postaci herbaty i poczęstunku. 

- Witaj, Setsuko. Usiądź - zaprosiła ją z uśmiechem Harumi, sama wstając, dopóki jej gość nie usiądzie. 

- Dziękuję, że zgodziłaś się spotkać.

- Ależ oczywiście. Pan Shunsui powiadomił mnie już, że niedługo się pojawił i poprosił, abym pomogła, jeśli tylko będzie taka możliwość. 

- Dziękuję, doceniam to - odparła Setsuko, w duchu czując się źle dla dziewczyny, która całkowicie podporządkowała się Kyouraku. 

Zarazem jednak była cennym wsparciem i zdecydowanie słabym kandydatem na zbrodniarza. Setsuko zdecydowanie pokładała zaufanie w Shunsuiu. Zresztą potęga rodu Kyouraku była sprzeczna ze wstępnym rysopisem sprawcy, który Setsuko wyrobiła sobie dotychczas. Kyouraku nie potrzebował więcej władzy. Nie chciał nawet tej, którą miał. Wróg, z którym walczyła Setsuko czuł, że słabnie. To dlatego potrzebował Makoto, żeby zachwiać równowagą Seireitei. 

Setsuko nie chciała wypytywać więcej osób o domniemane zaślubiny Lisany i Kazuto. Jeśli Feng mówił prawdę, Yuushiro zorientowałby się, że go podejrzewa. 

- Właściwie to przyszłam zapytać, czy ja mogę coś zrobić dla ciebie - oznajmiła spokojnie Setsuko. - Wiem, że sytuacja nie jest najlepsza i wiem, że wiele rodów obawia się mocy Makoto i tego co z nią związane. Chciałam zapewnić, że robię, co w mojej mocy. 

- Nie mam co do tego wątpliwości. Widzę, że są osoby, które korzystając z okazji, chciałby usunąć się ze stanowiska, ale możesz być pewna, że będę głosowała przeciwko tej opcji. Masz moje pełne zaufanie. 

- Dziękuję. 

- Nie dziękuj. Chociaż tyle mogę zrobić. Gdyby nie ty i pan Shunsui, nie byłabym w Radzie, ani nie dałabym rady przejąć miana głowy rodu. 

- Przesadzasz. 

- Taka jest prawda. Być może byłam kolejna w linii, ale byłam młoda. To wszystko udało się tylko dzięki waszemu poparciu. Pan Shunsui nauczył mnie wszystkiego. Gdyby nie wy, ktoś ze starszyzny z pewnością siedziałby teraz na moim miejscu, pogrążając ród w ruinie. 

***

Setsuko dostała dosyć pilne, ale dyskretne zaproszenie do oddziału Trzynastego. Było to bardzo niepokojące, bo Corrien rzadko trudziła innych i jeśli czegoś chciała, pojawiała się osobiście. Tym razem wyraźnie zależało jej na rozmowie na własnych terenach.

W drzwiach gabinetu stanął Yumichika, a wraz z nim Kazumi. Miała dosyć poważną minę, a przynajmniej bardziej niż zwykle. 

— Cześć mamo — przywitała się, wchodząc do środka. 

— Zostawię was — mruknął Ayasegawa, ale Setsuko dała znak, aby został, wyczuwając, że to nie sprawy rodzinne, a raczej oficjalny biznes. 

— Corrie prosi, abyś przyszła. Ma coś ważnego, o czym chciałaby z tobą porozmawiać. Ciocia Rukia też tam będzie. 

— A ty wiesz, o co chodzi? — zapytała Setsuko.

— Wiem — przytaknęła Kazumi. — To bardzo delikatna sprawa, a w obecnych czasach nie wiadomo, kto słucha. Woli porozmawiać u siebie. Przegoniła już wszystkich z budynku i zagoniła do pracy, więc nikt nie będzie przeszkadzał. 

— No dobrze. 

— Poza tym przysłała mnie, bo ze mną nie będziesz wyglądać tak podejrzanie. Ot rodzinna przechadzka i babskie ploteczki w kobiecym oddziale. 

— Corrie jak zawsze wszystko przemyślała — Setsuko uśmiechnęła się mimowolnie. — No dobrze, chodźmy — oznajmiła, biorąc córkę pod ramię. 

Razem udały się do Trzynastki, gdzie faktycznie czekała już Corrien w towarzystwie Rukii. 

— Przepraszam, że kazałam ci przyjść aż tutaj — zaczęła. — Po ostatnich wydarzeniach uznałam jednak, że lepiej będzie zachować wzmożoną ostrożność. Ufam moim podwładnym. Zresztą to oni poinformowali nas o problemie. 

— Nie szkodzi. Nic się nie stanie jeśli od czasu do czasu się przejdę — odparła spokojnie Setsuko. — Wiedz tylko, że każde z nas ufa swoim podwładnym. A i tak można się czasem zdziwić.

— Masz rację — przyznała Corrien, krzywiąc się na uwagę kobiety. 

— Ale do rzeczy. Wspomniałaś o jakimś problemie. 

— Tak. Ostatnio doszły do nas bardzo niepokojące plotki, jakoby kilkakrotnie widziano Aizena — oznajmiła Corrien. — Oczywiście to niemożliwe, ale — mówiła dalej, ale Setsuko weszła jej w słowo:

— Makoto. 

— My też tak myślimy — przytaknęła Rukia. — Jest zdolnym iluzjonistą, o czym wszyscy dobrze pamiętamy. To on pomógł jednej z Noah podszywać się pod Sui Feng. W dodatku dobrze znał Aizena. 

— Teraz gdy odzyskał miecz, w końcu wykonał ruch — westchnęła Setsuko. 

— Właśnie. Wśród ludzi z naszego oddziału chodziła plotka, że ktoś go widział. Wczoraj jednak potwierdził to dziewiąty oficer Shinobu. Tak jak my brał udział w wojnie, choć był jeszcze bardzo młody, więc zaraz poinformował o tym Rukię.

— Mogę go przyprowadzić — zaproponowała Rukia. 

— Nie trzeba — zapewniła ją Setsuko. — Myślę, że wszystkie się zgadzamy, że to sprawka Makoto. 

— Raczej. Choć takie plotki niewątpliwie zasieją strach w sercach tych, którzy pamiętają wojnę — stwierdziła ze smutkiem Corrien. — Nawet ja poczułam się nieswojo, choć wątpię, aby to był prawdziwy Aizen. 

— Zapewniam cię, Corrie. Prawdziwy Aizen nie żyje. W obu wydaniach. Poza moim Innocence nie ma już żadnego, które ktoś mógłby wykorzystać, by pójść w ślady Kazumi i Taraki. Zresztą upewniłam się, że wszystkie informacje o rytuale zostały zniszczone. Aizen został pokonany i teraz nawet on nie zdoła już powrócić.

— To prawda. Po pierwszej wojnie wciąż twierdziłaś, że Aizen nie powiedział ostatniego słowa i miałaś rację — zauważyła Rukia. — Wierzę ci, gdy mówisz, że on nam już nie zagraża. 

— Zagraża nam natomiast chaos, jeśli nic nie zrobimy — dodała Kazumi. 

— Tak. Ci, którzy znają Aizena, będą się obawiać, a ten strach udzieli się i młodym pokoleniom. Wyniknie chaos — powiedziała Setsuko. — Komuś zależy na tym chaosie. Pytanie tylko komu i dlaczego. Czy wróg to niedobitki ze zwolenników Aizena, którzy w Makoto widzą swojego Mesjasza, czy Aizen to jedynie zasłona dymna dla innego celu?

- Tego nie wiem. Ciężko mi nawet powiedzieć, że mam jakieś podejrzenia - wyznała Corrien, choć w głębi duszy obawiała się najgorszego. - Zgaduję jednak, że ty masz, Setsuko. 

- Cóż… 

- Nie musisz mówić - dodała szybko Corrien. 

- Oficjalne śledztwo na razie błądzi. Renji i jego zespół świetnie się spisali, sprawdzając wszystko bardzo dokładnie. Być może nic konkretnego nie znaleźli, ale za to wykluczyli kilka opcji - wyjaśniła Setsuko. - Obawiam się jednak, że sprawa może wykraczać poza możliwości grupy śledzczej. 

- Podejrzewasz szlachtę - domyśliła się Rukia, a Setsuko niechętnie skinęła głową. 

- Nie mam jednak dowodów, dlatego chcę, żeby Renji dalej robił to, co robi. 

- Nie martw się, nic mu nie powiem.


sobota, 9 lipca 2022

Chapter 11 ~ Game

  Wreszcie Setsuko w towarzystwie swojej eskorty dotarła do jednego z pokoju, gdzie w środku czekał na nią Yuushiro. Pokój urządzony był w tradycyjnym, japońskim stylu. Yuushiro klęczał na jednej z poduszek przy niziutkim stoliku i Setsuku w duchu dziękowała za to, że Byakuya już dawno od nich odstąpił. W domu mieli normalne meble. 

- Witaj, Setsuko. 

- Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać, Yuushiro. 

- Zostawcie nas, proszę - Yuushiro zwrócił się do eskorty. 

- Oczywiście. Zaraz przyślę kogoś, żeby przyniósł herbaty - odparł Chen. 

- Doskonale - skwitował Yuushiro, po czym zwrócił się do Setsuko. - W czym mogę ci pomóc?

- Właściwie, to ja przyszłam zapytać o to ciebie - odparła Setsuko, a Yuushiro popatrzył na nią wyraźnie zbity z tropu. - Cóż… Podczas ostatniego zebrania Rady zasugerowałeś, żebym zrezygnowała ze swojego stanowiska. Rozumiem, że nie jesteś zadowolony z tego, jak postanowiłam zająć się sprawą Makoto i całym jej przebiegiem. Przyszłam, więc z tobą porozmawiać i zapytać, co mogę dla ciebie zrobić. Jak mogę ci pokazać, że zasługuję na twoje zaufanie. 

Yuushiro wyraźnie się spiął, ale próbował to ukryć, prostując się i niby przeciągając, jakby bolały go plecy. 

- To bardzo miłe z twojej strony, ale obawiam się, że jedyne, co możesz zrobić, to wreszcie odnaleźć Ichimaru Makoto. 

- Wierz mi, że to jest w tym momencie priorytet.

- Gdyby był, nie marnowałabyś czasu, przychodząc tutaj. 

- No właśnie, nie zupełnie - westchnęła Setsuko. - Sprawa jest dość skomplikowana. Śledztwo które prowadzi Renji na razie niewiele wykazało, ale za to wykluczyło sporo opcji dla mnie. Podejrzewam, że w zniknięcie Makoto zamieszany jest któryś ród szlachecki - wyszeptała konspiracyjnie i przez chwilę obserwowała grę emocji na twarzy rozmówcy. Nie dała mu jednak szansy nic powiedzieć i dodała: - Wiem, że tobie mogę ufać. Fakt, że tak otwarcie zaproponowałeś moje odejście, jest dla mnie dowodem, że nie jesteś w to zamieszany - stwierdziła, choć było to wierutne kłamstwo. - Widzisz, śmiem sądzić, że ktokolwiek za tym stoi, próbuje rozpętać wojnę domową. Najpewniej także wyzbyć się mnie przy okazji. 

- Przecież to nie ma sensu. 

- Widzisz, mój drogi Yuushiro. Śmiem sądzić, że winowajca nigdy otwarcie sam nie zaproponowałby mojej rezygnacji, żeby się wydać. Raczej zaczeka, aż ktoś inny, ktoś zaniepokojony sytuacją i losem Seireitei to zaproponuje. Co więcej, winowajca pewnie nawet od razu tego nie poprze, dopiero z czasem. Dlatego wiem, że to nie możesz być ty. 

- Rozumiem - powiedział wreszcie Yuushiro. - Kogo podejrzewasz?

- Jeszcze nie mam konkretów, ale przybliżyłam grupę kilku podejrzanych. Dodam, że mam kogoś zaufanego, kto obecnie prześwietla nawet Ród Kuchiki - wyznała Setsuko, ale to również było kłamstem. - Byakuya oczywiście w życiu nie pozwoliłby na coś takiego, ale nie mamy gwarancji, że ktoś ze starszyzny rodu nie knuje za naszymi plecami. Biorę mocno pod uwagę, że to może być Ród Miyagi, biorąc pod uwagę ich historię. Być może uprzejmość Koichiro to tylko maska, by zamydlić mi oczy. 

- To ma sens. 

- Ale jak mówiłam, podejrzanych jest kilku - powiedziała Setsuko i to akurat było prawdą. - Druga teoria, że to któryś z mniejszych rodów pragnie przewrotu, aby zyskać na sile. Jednak, żeby dowiedzieć się więcej, potrzebuję kogoś zaufanego. Kogoś, kto dalej będzie otwarcie mi się sprzeciwiał, a zarazem da mi znać, jeśli tylko czegoś się dowie. 

- Mówiąc krótko, potrzebujesz szpiega. 

- Cóż… Można to tak nazwać. 

- No nie wiem - skrzywił się Yuushiro. - Nie czuję się do końca przekonany, ale ze względu na naszą wieloletnią przyjaźń, dam ci jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję, że rozwiążesz to jak najszybciej, inaczej naprawdę będę nalegał na twoje odejście. 

- Ależ oczywiście - Setsuko pokiwała energicznie głową. - Swoją drogą… Jak twoje córki? Saeko i Lisana? - zapytała kobieta, zmieniając temat. - Miałam nadzieję, że zdołam się, chociaż przywitać.

Twarz Yuushiro pociemniała na moment, ale mężczyzna szybko zamaskował to uśmiechem. 

- Obie są bardzo zajęte. 

- Czyżby przygotowania do jakiegoś ślubu? - zaciekawiła się Setsuko, ale Yuushiro rzucił jej mroczne spojrzenie. - Przecież obie są już w tym wieku. Nikt się nie pojawił na horyzoncie?

- Saeko przygotowuje się do przejęcia kiedyś moich obowiązków, a Lisana postanowiła oddać się chwilowo nauce. 

- Tak? A czego się uczy?

- Zainteresowała się muzyką i tym się obecnie zajmuje. 

Setsuko pokiwała głową ze zrozumieniem, choć była prawie pewna, że Lisana miała taki talent do muzyki, co głuchy krokodyl. 

***

W jednostce badawczej siedział tylko Urahara z bardzo poważną miną. Przywitał przybyłych krótkim skinieniem głową i wstał z miejsca. Renji jedynie skinął głową, nie dając zresztą i swoim podwładnym czasu na uprzejmości, bo zaraz powiedział:

- Hitoshi zajmie się magazynem, więc daj mu klucze i listę wynalazków.

- Dobrze - zgodził się Urahara. - Ostrzegam jednak, że wiele z tych rzeczy może być niebezpiecznych. Doradzam wzmożoną ostrożność i radzę niczego bez potrzeby nie dotykać ani nie uruchamiać. Zresztą, Chinatsu za chwilę przyjdzie i zaprowadzi cię do magazynu. Będzie ci również asystować. 

- Tak jest - przytaknął Hitoshi, w duchu wdzięczny, że nie będzie zajmował się tym sam. 

- Resztę zapraszam zaś do mojego biura - oznajmił Urahara. - To tam możecie zająć się przesłuchaniami moich podwładnych. I tak rzadko tam przebywam. 

- Jesteś pewien, kapitanie Urahara? - zapytał Abarai, ale Kisuke jedynie pokiwał głową. - Dobra, dzięki - mruknął Abarai i pachnął ręką na podwładnych, żeby podążyli za nim. 

Na miejscu rozsiadł się w kapitańskim fotelu i westchnął ciężko. 

- To musi być dla kapitana Urahary bardzo trudne - zauważyła Taraka. - Kiedy cały jego oddział jest pod lupą. 

- Oczywiście - przytaknął Renji. - Dawno nie było takiej afery, a że sprawa osobiście dotyczy także twojej babci, tylko wszystko pogarsza. 

- Dlaczego?

- Setsuko ci nie opowiadała, że przez wiele lat kapitan Urahara był jej opiekunem? 

- Naprawdę? - Taraka wzruszyła ramionami. - Coś tam wspominała, ale myślałam, że po prostu ją trenował. 

- Kapitan Urahara, wraz z Shihoin Yoruichi praktycznie wychowali Setsuko - wyjaśnił Renji. - Od wieku około 13 lat aż po dorosłość. Przygarnęli ją, wytrenowali, wysłali do akademii. 

- Nie miałam pojęcia - wyznała Taraka. 

- Zapytaj ją kiedyś, jak chcesz - powiedział Renji, po czym zmienił temat: - Dobra, bierzmy się do pracy. 

- Powinniśmy się rozdzielić i przesłuchać członków oddziału pojedynczo? - zapytał Katsuki.

- Ty będziesz pracował z Taraką tutaj, ja wezmę sąsiedni pokój. 

- Jestem pewien, że szesnasta oficer Taraka świetnie sama sobie poradzi beze mnie. Myślę, że będzie dużo efektywniej, jeśli się rozdzielimy. Tym bardziej, że Shurien jeszcze nie wróciła. 

- Wróciłam! - rozległo się w tej samej chwili i do pomieszczenia jak burza wparowała Shurien. 

- Gdzieś ty była? - zapytała ją Taraka, patrząc na zziajaną przyjaciółkę, która właśnie otrzepywała się z kurzu i mchu. 

- Widziałam panią generał, gdy szliśmy tutaj - wyjaśniła Shurien. 

- I co? Poszłaś po autograf? - sarknął Renji. 

- Sam mówiłeś, vice kapitanie, że pani generał coś wie. Otóż… Szła z wizytą do Rodu Shihoin - zaczęła opowieść Shurien. - Ale to nie była przyjacielska wizyta. Pani generał miała wyprasowane nawet haori, upięte włosy. To była wizyta służbowa. Dziwnie się złożyło w obecnej sytuacji, nie? Tym bardziej jeśli podejrzewamy szlachtę. Nie wiem, czy chodzi o Ród Shihoin, czy pani generał tam próbowała się czegoś dowiedzieć, ale myślę, że jesteśmy na dobrym tropie. 

- Shurien, to nie jest żaden dowód. 

- A ja się zgadzam z Shuri - wtrąciła się Taraka. - Jeśli coś wiem, o babci Setsuko, to to, że ona nic nie robi bez powodu. 

- Ja również uważam, że warto mieć ten fakt na uwadze i ród Shihoin, skoro i tak podejrzewaliśmy szlachtę - przytaknął niespodziewanie Katsuki. 


***

Kobieta wracała właśnie do biura z teczką dokumentów. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka. Omal nie wrzasnęła na widok niespodziewanego gościa, siedzącego w jej fotelu. Tym bardziej że nie wyczuła reiatsu, nikt też jej nie powiadomił, że ktoś na nią czeka. 

- Setsuko - syknęła. - Chcesz, żebym dostała zawału? 

- Wręcz przeciwnie - odparła blondynka z niemrawym uśmiechem. - Jesteś mi za bardzo potrzebna. 

Yoruichi zmarszczyła brwi, podejrzewając, że nie spodoba jej się to, co za chwilę usłyszy, mimo to spytała:

- Co jest?

- Chodzi o Yuushiro. Byłam się z nim dzisiaj zobaczyć i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coś przede mną ukrywa. Potrzebuję, żebyś zbadała sprawę. 

- Ja? Przecież wiesz, że nie rozmawiam z Yuushiro już od kilku lat, kiedy wyrzucił mnie z dworu. 

- O co właściwie poszło?

- Nie pamiętam - Yoruichi wzruszyła ramionami. 

- To może on też nie. 

- Wątpię. Wiesz, że Yuushiro zazwyczaj unika konfliktów. Wtedy jednak przegiął. 

- To nic, bo i tak potrzebuję, żebyś zajęła się tym po cichu - wyznała Setsuko. - Nie wiem, czy jest bezpośrednio uwikłany w sprawę Mikoto, ale śmiem sądzić, że coś wie. Albo ktoś jego otoczenia wie. 

- Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

- Na takiej, że wśród jego służby kryje się kobieta do złudzenia przypominająca tą, z którą walczyłam i której twarz jest na listach gończych. A blizna na jej ręce przypomina ranę, którą jej zadałam podczas walki. 

Yoruichi zmarszczyła brwi. 

- Jesteś pewna?

- Ale nie na  sto procent. Dlatetgo przyszłam do ciebie. Dziewczyna, z którą walczyłam była żądna krwi. Ta, którą spotkałam w rezydencji, była prześladowana przez wyższą rangą koleżankę. Nie wiem, czy tak silna wojowniczka dałaby sobą tak pomiatać. 

Yoruichi westchnęła ciężko.

- Dobra. Przyjrzę się temu. A ty co zamierzasz?

- Spotkać się z każdym rodem po kolei i zebrać informacje. Na razie upewniłam się tylko, aby Yuushiro nie wiedział, że cokolwiek podejrzewam.


***

  Kira Konoe siedziała właśnie w niewielkiej altance w ogrodach swojej rezydencji. W 

jednej dłoni trzymała czarkę z herbatą, a w drugiej książkę. Podniosła wzrok, wyczuwając znajome reiatsu kogoś z rodziny, kto jednak nie mieszkał w rezydencji. 

— Shurien — odezwała się jako pierwsza, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chyba jak wszyscy miała słabość do dziewczyny, choć zazwyczaj wolała bardziej poważne osoby, jak Shizuko. — Co cię tu sprowadza, moja droga? Czyżby Izuru cię wysłał?

— Cześć ciociu — odpowiedziała Shurien. — Nie, tata nie wie, że tu jestem. 

— Oh? — Konoe wyraźnie się zaciekawiła. 

— Chciałam cię o coś prosić, ciociu. 

— Cóż to takiego? — zapytała kobieta, ale zaraz dodała: — Nie będę cię kryć przed rodzicami, jeśli chcesz się gdzieś szlajać po nocach. To nie przystoi damie. 

— Wiele rzeczy nie przystoi damie — Shurien wywróciła oczami — ale nie o to chciałam prosić. 

— Zatem o co?

— Miałam nadzieję, że mogłabyś mi opowiedzieć więcej o szlacheckich rodach, ich przeszłości, ich obecnych stosunkach. Tata się tym nie interesuje, więc raczej mi nie pomoże. 

— Rozumiem — odparła Konoe, na chwilę przymykając oczy, po czym spojrzała z powagą na potomną swojego kuzyna. — Nie widzę problemu. 

— Super!

— Cieszy mnie, że młode pokolenie interesuje się swoim dziedzictwem. Poza tym sama nie mam dzieci, więc bardzo możliwe, że ty lub Shizuko będziecie musiały przejąć po mnie pałeczkę. 

— Żartujesz! — żachnęła się Shurien, a Konoe westchnęła:

 — Chcesz zacząć od zaraz?

— Pewnie. 

— No dobrze — mruknęła do siebie. — To, co wiesz?

— No… Podstawy. To czego uczą w szkole. 

— A czego uczą w szkole?

— O tym, jak shinigami otrzymali swoje moce od Króla Dusz, o Świętej Wojnie z Youkai, o powstaniu Innocence, o pierwszych rodach i tym jak powstało Gotei. Uczymy się o generałach, chociaż o pierwszym bardzo niewiele wiadomo. No i o wojnie z Aizenem i Noah. 

— To zaskakująco dużo — przyznała Konoe. — Gdy ja chodziłam do szkoły, takich rzeczy nie uczyli. Była to wiedza zakazana dla ogółu. Tylko członkowie rodów szlacheckich i nieliczni wtajemniczeni z zewnątrz posiadali tę wiedzę. Muszę przyznać, że w tej jednej kwestii Setsuko się postarała. 

— Generał Setsuko?

— Słyszałam, że miała mocny wpływ na edukację jako nauczycielka Shino. Jeszcze za życia generała Yamamoto przekonała go, aby udostępnił część wiedzy i dał komuś spisać historię powstania Gotei i rodów szlacheckich — wyjaśniła spokojnie Konoe i upiła łyk herbaty. — Podejrzewam, że po jego śmierci, zyskawszy dostęp do działu dokumentów tajnych, ujawniła część z nich. Bardzo zależało jej na tym, aby shinigami znali prawdę, także o Noah i Aizenie. Tej jednej rzeczy można jej pogratulować — przyznała. 

— Nie lubisz pani generał, co nie, ciociu? — zapytała Shurien, a Konoe wzruszyła ramionami. 

— Teoretycznie nic mi nie zrobiła. Przyznaję wręcz, że w wielu sprawach się z nią zgadzam. Jest jednak coś, czego nie potrafię jej wybaczyć. 

— Co takiego zrobiła? — Corrien miała duże oczy i zaciekawieniem wyczekiwała odpowiedzi. 

— Coś mi odebrała. Coś bardzo cennego dla mnie — odparła wymijająco Konoe. — Skupmy się jednak na rodach. Skoro znasz przeszłość, to w skrócie opowiem ci, jak sytuacja wygląda teraz. 

— Dobra. 

— Oficjalnie wszystkie rody obecnie są równe sobie, aby utrzymać harmonię. Nieco mniej oficjalnie jednak pewne rody mają przewagę, w jakiś sposób zdolne były podporządkować sobie te słabsze rody. Główna siła podzielona jest między rody: Kuchiki, Miyagi, Shihoin, Kyouraku i Hikifune. Ród Kuchiki utrzymuje bardzo bliskie stosunki z rodem Kurogane oraz z nami, no i teoretycznie z rodem Noah, choć jego ostatnia członkini ma niewielką siłę poza swoim miejscem w Radzie — dodała Konoe. — Od ślubu Setsuko z Byakuyą, ich stosunki znacznie polepszyły się także z Miyagi, którzy sami w sobie są potęgą. Zbliżenie się dwóch tak silnych rodów zagraża bardzo tej już pozornej harmonii. Ród Miyagi jest bardzo blisko z Hyosube. To prawie ich słudzy, choć obecna głowa rodu Miyagi tego aż tak nie wykorzystuje. Potem jest ród Shihoin, który bardzo blisko od zawsze był z rodem Feng. Kyouraku zawsze starali się być w dobrych kontaktach z nami i z rodem Nimaya. Zaś Hikifune z Kirinji i Shutara, co nie powinno cię dziwić, bo przedstawiciele tych trzech rodów są Królewskimi Gwardzistami. 

— Ok, ok — przytaknęła Shurien, notując coś na szybko w małym zeszyciku, który już jakiś czas temu wyciągnęła gdzieś z kosode i Konoe zastanawiała się, skąd dokładnie. Nawet ona wiedziała, że tam nie było kieszeni. — Tylko to zanotuję. — Chwilę później oznajmiła: — Mam to. 

— Dobrze. Wiesz już, jak wyglądają przyjaźnie. Warto teraz wspomnieć o konfliktach, a wierz mi, że tych nie brakuje. Chyba najbardziej zgodni są Kuchiki z Kurogane ze względu na ich bliskie relacje rodzinne zwłaszcza w ostatnich dekadach. Ród Kuchiki jest bardzo obojętny wobec padwanów rodu Hikifune, ale sam ród Hikifune bardzo często stawał im na odcisk. Chyba tylko Shihoin nie znoszą Hikifune bardziej niż Kuchiki. Nie ukrywajmy Kuchiki, Hikifune i Miyagi to trzy największe potęgi, a Hikifune zaczynają tracić mocno na sile przebicia. Ród Kyoraku natomiast nie bardzo radzi sobie z rodem Hyosube, nigdy nie było między nimi bliskich relacji, ale też konflikty nie są zbyt duże. Jeśli chodzi o nas, oczywiście jako bliscy Kuchikim raczej trzymamy się z dala od Hikifune i podlegającym im rodom. Sporo problemów mieliśmy zawsze z Miyagi, ale raz jeszcze przypominam, że sytuacja dosyć się zmieniła i wciąż zmienia na lepsze. 

— Mam to — oznajmiła z radością Shurien. — Ale dlaczego wszyscy tak nie lubią Hikifune?

— Cóż… — Konoe zamyśliła się na moment. — Rodem Hikifune, na swój sposób wciąż rządzi młodsza siostra Królewskiej Gwardzistki. Obecnie będzie chyba najstarszą z Dusz, poza generałem Yamamoto, który zmarł jeszcze przed twoimi narodzinami, tylko ona pamięta czasy, gdy Gotei powstawało. 

— Łooo. Ona pamięta Świętą Wojnę i Youkai i to wszystko, co jest w książce od historii?

— Teoretycznie. O ile pamięć jej służy. 

— Ale to było ponad tysiąc lat temu!

— Tak, to prawda. Prawie tysiąc sto — oznajmiła Konoe i uśmiechnęła się. — Jednak już jakiś czas temu oddała władzę w ręce swojego najstarszego syna, to on zasiada w Radzie. Mimo tego ród Hikifune pozostaje bardzo konserwatywny i raczej przeciwny zmianom. A tych przez ostatnie kilkadziesiąt lat nastąpiło bardzo wiele. I żona obecnej głowy rodu Kuchiki jest za to odpowiedzialna w znacznej mierze. 

— A czyli nie lubią Kuchikich, a pani generał tym bardziej. 

— Tak, można tak powiedzieć. 

— Zresztą Kirinji i Shutara najprawdopodobniej też preferują stary porządek. Chyba głównie stąd ta przepaść. Są zacofani.

— Super! Dzięki ciociu!