— Dziękujemy raz jeszcze za współpracę, pani generał — oznajmił Katsuki, kłaniając się. — Zaczniemy od przesłuchania pani generał, aby mogła pani wrócić do ważniejszych spraw — dodał. — Potem przesłuchamy pozostałych świadków zdarzenia.
— Nie — warknęła kobieta, wyraźnie rozeźlona słowami dziewiątego oficera, płosząc go nieco. Taraka w duchu wiwatowała swojej babci. — Chcę być przy wszystkich przesłuchaniach. Chcę wiedzieć, co się wydarzyło.
— Oczywiście.
— Setsuko, rozumiem, że śmierć Amane bardzo cię dotknęła, ale jeśli chcesz zostać, będziesz musiała obiecać, że nie będziesz się wtrącać w resztę przesłuchań.
— Dobrze — zgodziła się.
Renji kiwnął głową.
— Katsuki, poproś świadków.
Chwilę później dziewiąty oficer pojawił się w towarzystwie Ayasegawy, Shuzuko oraz kapitanów czwartego i dziewiątego oddziału. Ta czwórka razem z Setsuko miała największy kontakt z ofiarą.
— Z wstępnego rozeznania wynika, że wy jesteście głównymi świadkami zdarzenia — wyjaśnił Abarai. — Ale później przyjdziemy też do Czwórki, uzupełnić informację od reszty poszkodowanych, którzy są pod opieką pani kapitan — zwrócił się do Unohany.
— Dobrze. Nikt nie odniósł poważnych ran, ale zostaną u mnie do jutra na obserwacji. Nie będę utrudniała wam śledztwa, o ile nie będzie hałasu.
— No dobrze — Abarai spojrzał wymownie na Katsukiego.
— Vice kapitanie Ayasegawa — zaczął młody mężczyzna. — Czy to prawda, że miał pan jako pierwszy styczność z Amane w oddziale pierwszym?
— Tak mi się wydaje — padło w odpowiedzi. — Byłem akurat w głównym holu.
— Czy było coś niepokojącego w zachowaniu Amane?
— Tak. Wyglądał bardzo blado i obficie się pocił — oznajmił Ayasegawa zgodnie z prawdą. — Zapytałem go, czy dobrze się czuje i zaproponowałem powiadomić kapitana Piątki, gdyby chciał udać się do Czwórki na badania.
— Jaka była jego reakcja?
— Twierdził, że całą noc w coś grał i jest zwyczajnie zmęczony, ale nic mu nie będzie. Doradziłem więc, aby odpoczął, jak będzie miał okazję. Po tym poszedł, a chwilę później nastąpił wybuch spowodowany użytym przez niego kido.
— Czy wie pan, które to było zaklęcie?
— Nie widziałem niczego. Zaatakował dopiero gdy wyszedł z holu i ruszył korytarzem.
— Sądząc po zniszczeniach, było to Soren Soukatsui — wtrąciła się Setsuko.
— Próbki dostarczone do mojego oddziału również to potwierdzają — dodał Urahara.
— Czy z holu daleko jest do biura pani generał? — zapytał Katsuki, ale Renji zaraz zdzielił go w kark.
— Przecież obaj wiemy, że to drugi koniec budynku — skarcił go Abarai.
— Próbuję zachować profesjonalizm — naburmuszył się Katsuki, ale pominął pytanie i ruszył dalej z listą, którą miał przed sobą. — Czy ktoś widział dokładnie zdarzenie?
— Śmiem sądzić, że ktoś z odpoczywających w Czwórce shinigami — oznajmiła Kira Shizuko. — Część z nich została uwięziona pod gruzami po użyciu zaklęcia.
— Czyli również nie widziałaś pierwszego ataku — podsumował Katsuki i odchrząknął.
— Ja pojawiłam się zaraz po tym, jak usłyszałam wybuch — oznajmiła Setsuko. I od tamtego momentu ja znam cały przebieg walki.
— Dobrze, proszę nam opowiedzieć.
— Próbowałam nawiązać rozmowę z Amane, ale z początku było to bardzo trudne. Nie chciał rozmawiać, ale wyraźnie było widać, że wcale też nie chce walczyć. Był w jakiś sposób zdesperowany — wyjaśniła z powagą, a dłonie zacisnęła mocniej na rękawach swojego kapitańskiego haori. — W końcu przyznał, że robi to z przymusu.
— Powiedział, kto kazał mu zaatakować oddział?
— Nie. Wspomniał, że było to dwóch mężczyzn w maskach. Mieli napaść go noc wcześniej i zabrać gdzieś, aby wstrzyknąć jakąś kapsułkę z trucizną, jako forma szantażu.
— Czy ktoś może to potwierdzić?
— Moi ludzie obecnie prowadzą sekcję zwłok — oznajmiła Unohana. — Przekażę kopię, gdy tylko będzie gotowa.
— Dobrze. Dopóki nie będzie potwierdzenia, musimy to jednak potraktować jako spekulację.
— To nie są spekulacje! — fuknęła Setsuko. — Młody mężczyzna umarł w moich rękach. Zaatakował mnie i oddział tylko dlatego, że obawiał się o swoje życie.
— Cóż, nie świadczy to za dobrze o jego lojalności — prychnęła Unohana. — Powinien wybrać śmierć, zamiast wykonywać żądania szantażystów.
— Mamy czasy pokoju. Nikt nie spodziewał się czegoś takiego. Amane na pewno zastanawiał się, dlaczego akurat on. Dlaczego to jemu się przytrafiło — zdenerwowała się Setsuko. — Bo to nie miało prawa się wydarzyć!
— Dobrze, spokojnie — zareagował Urahara. — Jesteśmy tu, aby współpracować i ustalić, co właściwie się wydarzyło.
— Jeśli mogę — odezwała się Shurien. — Coś mi w tym wszystkim nie daje spokoju.
— Tak? — zachęcił ją Renji, mając nadzieję, że to nieco uspokoi obecnych dowódców.
— Jeśli mogę zapytać, jak dokładnie brzmiały żądania szantażystów? Jak Amane to określił?
— Powiedział, że kazali mnie zabić — odpowiedziała Setsuko nieco zbita z tropu. — Dokładnie tak powiedział.
— No dobrze, ale w takim razie coś się nie zgadza. Amane zaatakował już po wyjściu z holu, chociaż wszyscy wiedzą, że gabinet pani generał jest dużo dalej. Gdyby naprawdę chciał panią zabić, zrobiłby lepiej, udając się pod gabinet — wyjaśniła Shurien. — Jednak zamiast się tam zakraść, zaatakował chwilę po wejściu. Być może właśnie wybrał śmierć, nie wypełniając dokładnie rozkazów. Być może liczył, że ktoś go powstrzyma.
— Właśnie — przytaknęła energicznie Setsuko, wyraźnie zadowolona ze słów dziewczyny.
— Poza tym, sami szantażyści nie byli zbyt bystrzy — wtrąciła się Shizuko. — Amane był przeciętny. Rozumiem, że dzięki temu łatwy do porwania, ale jeśli ktoś taki jak ja mógłby go pokonać, Amane nie miał szans pokonać, ani nawet zranić pani generał.
— To również — przytaknęła Shurien. — Chyba że chodziło o dywersję — dodała, spoglądając na Setsuko.
Kobieta otworzyła szeroko oczy, jakby nagle coś do niej dotarło. Wcześniej zupełnie o tym nie pomyślała, zbyt przejęta śmiercią Amane.
— Zampakuto — powiedziała tylko, ale to wystarczyło Shurien.
— To była dywersja — stwierdziła z pewnością w głosie. — Specjalnie wybrali Amane, bo wiedzieli, że nie podoła. Chodziło im o zamieszanie, żeby wykraść zampakuto Ichimaru Makoto.
— Cholera — warknął Renji. — Katsuki, leć do jedynki po nagrania z kamer.
— Lepiej jeśli ja pójdę — oznajmił Ayasegawa. — Przyniosę je tak szybko jak mogę.
— Dobrze. Czekamy. Na nagrania i wyniki sekcji — zadeklarował Abarai, zerkając wymownie na Unohanę, która zignorowała ten gest.
— Ja też już pójdę — oznajmił Urahara. — Jest coś, co muszę sprawdzić.
***
— Co się stało? — zapytała Setsuko, pojawiając się na wezwanie grupy śledczej.
— Pomyślałem, że chcesz usłyszeć update w sprawie — oznajmił Renji, który siedział w biurze wraz z resztą ekipy.
— Słucham — mruknęła Setsuko, opierając się o ścianę ze skrzyżowanymi na piersi rękami.
— Sekcja zwłok potwierdziła truciznę jako przyczynę śmierci. Skan zwłok pozwolił potwierdzić wersję Amane, co do kapsułki. Miał też ślady kłucia na ręce. I to chyba kilka prób.
Setsuko zmarszczyła brwi.
— Skąd mieli coś takiego?
— Bardzo możliwe, że z Dwunastki. Urahara sprawdza to, ale wspomniał, że miał podobny wynalazek. Rozważali zastosowanie systemu ze środkami uspakajającymi na podopiecznych placówki…
— Cholerny kapelusznik — fuknęła kobieta. — I myślał, że bym się zgodziła?
— Nie, dlatego wynalazek został porzucony i trafił do magazynu. Urahara sprawdza obecnie, czy nadal tam jest i ktoś wpadł na coś podobnego, czy ktoś się włamał do Dwunastki. Jeśli wynalazku tam nie będzie, będziemy musieli zacząć sprawdzać Dwunastkę — tłumaczył spokojnie Abarai, choć obawiał się, że przyjaciółka może wybuchnąć. — Nie wiem tylko, czy nie byłaby to strata czasu, ale kapitan raczej nie pozwoli nam tego ominąć.
— I co mam z nim pogadać? — sarknęła blondynka.
Renji westchnął.
— Nie, nie w tym rzecz.
— Ok. To co jeszcze macie? — zapytała Setsuko.
— Kamery z Jedynki, te nieuszkodzone w sensie, uchwyciły dwóch mężczyzn.
— Mężczyzn?
— Pewnie dlatego, że widziałaś twarz kobiety — stwierdził elokwentnie jak na siebie Renji.
— Może — Setsuko kiwnęła głową ze zrozumieniem.
— Ale jeden z nich to ten sam, co wcześniej sądząc po ruchach — mówił dalej. — Znowu tylko mignięcia sylwetek. Skoro tak łatwo zastąpili kobietę, musi być ich więcej.
— Wykorzystali Amane jako dywersję — dodała Shurien. — Wiedzieli, że w obecnej sytuacji w życiu nie dostaną się do Jedynki, w której roi się od shinigami. Dywersja sprawiła, że większość osób musiała się ewakuować, a jedyne osoby, które mogły ich powstrzymać, były zbyt zajęte.
— A więc to jedna, spora sprawa — przytaknął Renji. — W poważne gówno się wplątaliśmy.
Setsuko wzruszyła ramionami i odwróciła głowę, aby spojrzeć gdzieś w przestrzeń.
— Wygląda to na sporą i dobrze zorganizowaną grupę, jeśli od razu mieli zastępstwo dla kobiety, żeby ją przed nami ukryć. Setsuko, ty coś wiesz, prawda?
— Skąd miałabym wiedzieć? — fuknęła. — Czy wtedy zleciałabym śledztwo?
— No nie — przyznał Renji, nieco strapiony i podrapał się nerwowo po potylicy. — Ale w końcu to ty. Musisz mieć jakąś teorię, podejrzenia. Co mówi ci intuicja?
— Nic. Nie wiem, kto za tym stoi.
— Serio? — nalegał Renji.
— Nie wierzysz mi? — syknęła kobieta i popatrzyła po twarzach pozostałych osób.
Czuła, że przyjaciel jej nie wierzy i rozumiała to. W końcu miał rację i znali się za długo, żeby dał się nabrać. Nie powinien jednak próbować przesłuchiwać jej przy dzieciach. Ani w ogóle.
— Wychodzę — rzuciła rozeźlona.
Wyszła, niemal trzaskając drzwiami, ale powstrzymała się w ostatniej chwili, ze względu na obecnych młodych. Naprawdę była wkurzona tym, że Renji brał ją pod włos. Nie wierzył jej ani trochę. Dobra. Znali się długo i znał jej zdolności, ale powinien jej chociaż trochę ufać, skoro wiedział, że zawsze miała jakiś plan. Przecież nie próbowała chronić złoczyńców.
Renji wybełkotał do podwładnych coś, co brzmiało jak “szczekać”, ale wszyscy zgodnie uznali, że chodziło raczej o “czekać”. Podążył za wściekłą Setsuko,choć nie dlatego, że chciał przeprosić. Czuł, że przyjaciółka coś ukrywała. Jej reakcja potwierdzała to zresztą. Setsuko nigdy się tak nie zachowywała. Brakowało tylko, żeby powiedziała coś w stylu, że “nie da się przesłuchiwać własnym podwładnym”.
Gdyby nie chciała rozmawiać przy młodym pokoleniu, zwyczajnie dałaby mu to do zrozumienia. Tym razem jednak jasno pokazała, że nie ma w ogóle ochoty do rozmowy. Coś musiało być na rzeczy i to poważnego. Dlatego Renji nie mógł się ot, tak poddać. Skoro prowadził to śledztwo, to było bardzo możliwe, że jego kapitan też nie wiedział zbyt wiele. Prawda?
— Zaczekaj! — krzyknął za nią i shunpnął, aby ją dogonić. Złapał ją za nadgarstek, zmuszając, aby się zatrzymała. — Zaczekaj no.
— Co? — syknęła mu prosto w twarz. — Nie dam się przesłuchiwać, jak jakiegoś wroga.
— Sory no — Abaraj podrapał się po potylicy, a Setsuko wyrwała się z jego uścisku. — Nie o to chodziło. Dobrze wiesz, że nie podejrzewam cię o chronienie wroga. Ale muszę wiedzieć.
— Nie musisz — mruknęła, odwracając wzrok.
— Przecież widzę, że coś ukrywasz. Masz to wypisane na twarzy — oznajmił. — Zresztą i bez twojego podejrzanego zachowania wiem. Znam cię zbyt długo, żeby dać się nabrać. W końcu jesteś naszą Setsuko. Kto ma mieć plan, jeśli nie ty?
— Nie Renji. Nie mam planu. Nie mam nawet podejrzeń. Gdybym wiedziała, kto za tym stoi i po co ta farsa, to nie zlecałabym Szóstce śledztwa.
— Dobra, to masz rację, ale nie wierzę, że nic a nic nie przyszło ci do głowy.
— To może uwierz, bo w tym momencie podważasz słowa swojej przełożonej.
— Ej, to poniżej pasa — jęknął Renji, krzywiąc się. — Zasłaniać się rangą. Nie robiłabyś tego, jakbyś nie miała nic do ukrycia.
— Renji, powiem to po raz ostatni, więc słuchaj uważnie — Setsuko cedziła ze wściekłością każde słowo. — Śledztwo to twoja robota, nie moja. Ja mam już wystarczająco na głowie, jako kapitan jedynki. Wierz mi, gdybym mogła, osobiście zajęłabym się sprawą.
— Tak? To po co ryzykowałaś nosząc podróbkę zampakuto Makoto? Chciałaś znaleźć jakiś trop i znalazłaś.
— Próbowałam w ten sposób ochronić prawdziwy miecz przed kradzieżą. Zrobiłam to, co uważałam za słuszne. Wykonywałam swoją pracę i jeszcze zawiodłam.
— Gdyby chodziło o ochronę miecza, nawet fałszywego, nosiłabyś ze sobą także Moeru.
— Nie sądziłam, że zaatakują podczas festiwalu.
— Nie sądziłaś? — Teraz to Renji się zdenerwował. — Ty tam sama poszłaś, na Króla Dusz!
— Zrobiłam to odruchowo, wyczuwając ich reiatsu. Zaryzykowałam i dzięki temu zdobyłam dla was informację, bo TWOJE śledztwo jakoś nie idzie za dobrze. Minęły już dwa miesiące i nic nie mamy.
— Nie mamy też miecza — zauważył Abarai. — Tak go świetnie chroniłaś. — Rozległo się plaśnięcie i Renji przyłożył dłoń do piekącego go policzka. Szeroko otworzone oczy jasno świadczyły, że nie spodziewał się takiej reakcji. Wiedział jednak, że tym razem zasłużył. — Przepraszam. Przesadziłem…
— Zdecydowanie — syknęła Setsuko. — Skup się lepiej na swoim śledztwie, bo jeśli masz zamiar marnować czas, będę musiała zawiesić waszą działalność.
— Grozisz mi wstrzymaniem śledztwa? Chyba żartujesz!
— Nie żartuję. Zrobię to, jeśli nie pozostawisz mi wyboru — zagroziła kobieta i zniknęła w shunpo. - Albo wyznaczę innego lidera - dodała po chwili.
Renji stał tam jeszcze jakiś czas, nie wierząc w całą tę sytuację. W końcu zawrócił, z mieszanymi uczuciami wracając do swojego zespołu śledczego.
— Vice kapitanie! — wykrzyknęła Shurien. — Co się stało? Proszę nie mówić, że dobierał się pan do pani generał — wypaliła, choć miał to być raczej żart.
Renji jedynie łypnął na nią złowrogo i potarł wciąż czerwony policzek.
— Przyznaję, że ma skubana krzepę — mruknął pod nosem, a Shurien i Taraka zaśmiały się cicho.
— To co właściwie się stało? — zapytał Hitoshi. — Bo wątpię, aby pan vice kapitan faktycznie ryzykował życiem, podrywając panią generał. Nawet gdyby ona puściła to płazem, to kapitan Kuchiki już taki pobłażliwy by nie był.
Renji westchnął.
— Otóż mam pewne podejrzenia — powiedział po chwili namysłu. — Nie wiem jednak, czy powinienem się nimi z wami dzielić. Tym bardziej jeśli sprawa jest na tyle poważna, że Setsuko zagroziła mi wstrzymaniem śledztwa.
— Co? — zdziwił się Katsuki. — Jak to?
— Setsuko nie boi się nikogo ani niczego, więc jeśli skłonna posunąć się tak daleko, to sprawa musi być zarówno poważna, jak i delikatna — wyjaśnił Abarai, siadając na krześle.
— Chodzi o szlachtę — domyśliła się Taraka.
— Tak. Tak myślę. Być może rodzice opowiadali wam o osiągnięciach i wyczynach Setsuko. Możecie być pewni, że te historie są prawdziwe — ciągnął dalej Abarai. — Setsuko jest swego rodzaju geniuszem, więc zawsze ma jakiś plan. Ale skoro wstrzymała się od działań i nie chce mi nic powiedzieć, to znaczy, że ma spory dylemat, jak podejść do sprawy. Otwarte oskarżenie wobec któregoś z rodów wywoła wojnę domową. A te bywają naprawdę paskudne.
— Też uważam, że babcia coś wie — przyznała Taraka.
— Dlatego musimy być od teraz bardzo, bardzo ostrożni — zadeklarował Renji. — Ale nie będziemy się wycofywać. Oficjalna część śledztwa będzie toczyła się w stronę rozmów z członkami oddziału piątego, aby dowiedzieć się więcej o Amane oraz z oddziału dwunastego, jako że możliwe jest, że to ich wynalazek doprowadził do jego śmierci. Mniej oficjalnie, będziemy musieli się zastanowić, który z rodów i dlaczego miałby motyw, aby użyć Makoto.