sobota, 20 sierpnia 2022

Chapter 14 ~ Danger

  Wizyta u rodu Kira miała być dla Setsuko największym wyzwaniem. Choć wydawałoby się, że spotkanie z zaprzyjaźnionym rodem powinno przebiec pomyślnie. Zwłaszcza ze względu na wieloletnią znajomość Setsuko i Izuru. To jednak niechęć między nią a Konoe wszystko utrudniała. 

Setsuko wciąż nie potrafiła jej do końca zaufać, bo chyba nie było nikogo, kto zyskałby więcej z problemów Setsuko, jak Konoe. Brakowało jednak dowodów. Z drugiej strony Setsuko ufała Byakuyi, który raz po raz zapewniał ją co do dobrych intencji głowy rodu Kira. 

Konoe siedziała w biurze, do którego strażnicy zaprowadzili Setsuko zaraz po jej przybyciu. 

- Witaj, Setsuko - powiedziała Konoe, uśmiechając się sztucznie, na co Setsuko odpowiedziała tym samym.

- Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną spotkać - zaczęła Setsuko z nadmierną uprzejmością. - Chciałam porozmawiać z tobą o obecnej sytuacji i obawach, jakie ród Kira może mieć. 

- Daruj sobie, Setsuko - prychnęła Konoe, krzywiąc się. - Nie ważne, co mi teraz zaśpiewasz, nie zmieni mojego zdania na temat zniknięcia Ichimaru Makoto. I tak naprawdę wszyscy wiemy, że jesteś winna wszystkiemu, bo Ichimaru Makoto powinien zostać skazany, jak każdy inny zdrajca. Jednak ty, zamiast mieć na uwadze dobro Soul Society, wolałaś zrobić przysługę swoim przyjaciołom. 

- Makoto jest potężny i mógł nam się przydać - zaczęła Setsuko, ale szybko tego pożałowała. 

- No to się przydał - sarknęła Konoe. - Ale chyba, żeby nas pogrążyć. 

- Ty nie chciałabyś, na ich miejscu, żeby ocalono twoje dzieci?

- Ja nie mam dzieci - przypomniała beznamiętnie Konoe.

- Ale musisz mieć chyba kiedyś na uwadze znalezienie następcy. 

- Ród Kira ma wiele utalentowanych młodych ludzi, którzy mogą mnie w przyszłości zastąpić. 

- Na przykład Shuri albo Shizu? - podsunęła Setsuko. - Jestem pewna, że pomogłabyś Izuru, gdyby chodziło o jego dzieci. 

- To nie ma nic wspólnego z naszą sytuacją. 

- Otóż ma, bo łatwo jest oceniać, kiedy nie chodzi o kogoś ci bliskiego. 

- No właśnie. Nie chodzi o nikogo mi bliskiego, bo członkowie mojego rodu zostali prawidłowo wychowani i wiedzą, komu należy się lojalność. Nie zmienisz mojego zdania, próbując grać na moich uczuciach. 

- Bo ich nie masz? - mruknęła Setsuko.

Konoe aż poczerwieniała ze złości. 

- Odpuszczę ci fakt, że przyszłaś prosić o moje wsparcie, a zamiast tego mnie obrażasz - oznajmiła Konoe, po chwili namysłu. - I będę tak dobra, by udzielić ci tego wsparcia. A to ze względu na to, że ród Kira zna dobrze takie cechy jak zaufanie i lojalność. I jesteśmy lojalni naszym przyjaciołom, którymi są członkowie Rodu Kuchiki. 

- Jasne i nie ma to nic wspólnego z Byakuyą, nie? 

- Chcesz mojej pomocy czy nie? - warknęła Konoe, uciszając tym Setsuko. - Pomogę ci na razie odeprzeć resztę Rady na spotkaniach, i wspomogę jeśli będziesz potrzebowała czegoś w sprawie śledztwa lub odzyskania Makoto. Ale lepiej, żebyś rozwiązała to szybko, bo cierpliwość moja i mojej rodziny powoli się kończy. 

Setsuko zagryzła wargę, bo choć korciło ją powiedzieć coś jeszcze, wiedziała, że pomoc rodu Kira mogła okazać się nieoceniona. A Konoe nie rzucała słów na wiatr. 

- Dziękuję. 

***


Nawet Setsuko nie miała pojęcia, czego powinna się spodziewać bo Kirio z rodu Shutara. Nigdy nie mówił dużo, a jedynie brał udział w głosowaniach, gdy Rada podejmowała decyzję. Z nikim nie był specjalnie blisko. Niewielu członków rodu należało obecnie do Gotei 14. Zaś politycznie ród Shutara skłaniał się raczej w stronę Hikifune, co nie napawało Setsuko optymizmem. 

Zaskakująco, Shutara Kirio przyjął Setsuko bardzo ciepło. Nie tylko przyszedł ją osobiście przywitać, ale też przyjął ją w bardzo przytulnym, choć niewielkim pokoju, gdzie czekał już poczęstunek. 

To zbiło Setsuko z tropu, bo brała pod uwagę, że ród Shutara może być zamieszany w sprawę Makoto i spodziewała się chyba jednak wrogości. Nie zmieniało to jednak wiele w naturze Kirio, który wciąż niewiele mówił. Natura spotkania również pozostawała nie zmieniona, bo wszystko to miało na celu wybadanie sytuacji, a gościnność Kirio mogła mieć na celu zamydlenie oczu. 

- Dziękuję, że zgodziłeś się poświęcić mi swój czas - oznajmiła z uśmiechem Setsuko, a Kirio jedynie skinął głową. - Rozumiem, że obecna sytuacja może cię niepokoić, jako głowę rodu Shutara i jako generał Gotei 14, chciałabym cię przeprosić, a zarazem zapewnić, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby odnaleźć Ichimaru Makoto i zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. 

- To może być trudne - padło i Setsuko aż zmroziło. 

- Dlaczego?

- Nadal nie masz pojęcia, kto za tym stoi. To dlatego składasz wizyty wszystkim głowom rodów. 

Setsuko wzięła głęboki oddech. 

- Przepraszam, jeśli takie odniosłeś wrażenie. Zapewniam cię, że… - nie zdołała do kończyć, bo Shutara wszedł jej w słowo, mówiąc:

- Obawiam się, że i ja nie znam prawdy, choć jak każdy, mam swoje podejrzenia. Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to uważaj na Hikifune Arię. 

- Masz na myśli poprzednią głowę rodu Hikifune? - zdziwiła się Setsuko, nie rozumiejąc dlaczego miałaby uważać na niedołężną staruszkę. 

Biedna kobieta była obecnie najstarszą duszą i jedyną pamiętającą czasy powstania Gotei. Samowolnie zrezygnowała ze stanowiska głowy rodu, oddając dowodzenie swojemu synowi Kazuto, bo nie była już na sile, aby uczestniczyć w spotkaniach Rady. 

- Nie mogę powiedzieć nic więcej - powiedział Shutara, marszcząc brwi i Setsuko wydawało się, że dostrzega w jego oczach gniew i desperację. - Uważaj na nią. Nie wszystko jest takie, jak ci się wydaje. 

- Najwyraźniej - przytaknęła Setsuko. - Czy ród Shutara i Kirifune nie były zawsze bardzo blisko? 

- Masz namyśli podległość rodu Shutara wobec rodu Hikifune? Tak. Choć nie tak blisko, jak niegdyś. Obecnie ród Shutara jest dość autonomiczny w rządzeniu samym sobą, to jednak w wielu kwestiach wciąż zależny. 

- Mówisz trochę zbyt enigmatycznie, przez co trudno jest mi zrozumieć, co masz na myśli - wyznała Setsuko, ale czuła, że za dużo już nie wyciągnie, zważając na to, że Kirio wyglądał, jakby bardzo cierpiał. 

- Wszystko dobrze? Jeśli nie czujesz się najlepiej….

- To nic - powiedział, zaciskając pięści. - Po prostu nie wolno mi rozmawiać na temat rodu Hi… - urwał wyraźnie zmęczony, a Setsuko zmarszczyła brwi. 

- Dobrze. Dziękuję. Na pewno będę uważać - odparła Setsuko.

Nie było sensu ciągnąć tematu, lecz cała ta rozmowa wydawała się naprawdę podejrzana. O ile wszystko to nie było dla zmyłki, wyglądało na to, że Setsuko na coś trafiła.

***

Wreszcie nadszedł ostatni dzień spotkań z rodami. Setsuko zostawiła sobie Hikifune Kazuto na sam koniec, bo chyba jego najbardziej się obawiała. Choć teraz była coraz bardziej ciekawa, co do przebiegu spotkania. 

Setsuko przyszła pod bramę przygotowana jak na wojnę. Wzorowy strój, wzorowa fryzura. I choć bez broni, to nie była bezbronna. Wciąż nie rozumiała znaczenia słów Shutary, ale zamierzała się przekonać. W związku z tym była gotowa na wszystko, bo słowa mężczyzny bardzo ją zaniepokoiły. 

- Dzień dobry - przywitała strażników, kłaniając się lekko. - Przyszłam na umówione spotkanie z Hikifune Kazuto.

- Imię? - padło. 

Setsuko popatrzyła na strażnika zbita z tropu. Od lat już się nie zdarzyło, aby ktoś jej nie rozpoznał. 

- Kuchiki Setsuko, generał Gotei 14. 

- Proszę poczekać - powiedział strażnik i dał znak, by otworzyć bramę. 

Gdy ktoś z drugiej strony otworzył ogromne wrota, Setsuko ruszyła do przodu, ale powstrzymało ją nieoczekiwanie wyciągnięte ostrze drugiego ze strażników. 

- Proszę poczekać - powtórzył dużo ostrzejszym tonem niż jego towarzysz. 

- Dobrze, dobrze - mruknęła Setsuko, unosząc dłonie. - Nie ma powodu do agresji. Przychodzę tu z oficjalną wizytą.

- Może tobie się tak wydaje, ale naszym zadaniem jest chronić rezydencji - padło w odpowiedzi. - Nie mamy sposobu na rozróżnienie tego, co prawdziwe od iluzji. Równie dobrze Ichimaru Makoto mógłby się pod kogoś podszywać, żeby zaatakować pana Kazuto lub panią Arię. Naszym zadaniem jest temu zapobiec. 

- Naprawdę nie wydaje mi się, żebyście musieli się aż tak obawiać. 

- Wiemy, jak przerażająca jest ta moc. Coraz więcej ludzi widziało Aizena Sousuke i choć Gotei 14 wystosowało już oficjalne wyjaśnienie, nie zmienia to faktu, że nie wiemy, co jest celem zbiega. 

Setsuko westchnęła ciężko, ale nic już nie mówiła. Nie było sensu kłócić się z i tak już i tak zdenerwowanymi strażnikami. Toteż Setsuko cierpliwie czekała, a czekać trochę musiała, bo Hikifune Kazuto zdecydowanie się nie spieszył. Być może miał coś ważnego do zrobienia, a może zwyczajnie była to polityczna gierka. 

Wreszcie wrota się otworzyły i Hikifune Kazuto przywitał Setsuko słowami:

- Dzień dobry. Proszę mi wybaczyć tę zwłokę. Musiałem dopilnować, czy wszystko jest w porządku. Wszyscy obawiają się w obecnych czasach i ciężko jest nad tym niepokojem zapanować - wyjaśnił uprzejmie. - Proszę za mną, pani generał. 

- Jeśli można, chciałabym się przynajmniej przywitać z pana matką, bo rozumiem, że nie będzie uczestniczyła w spotkaniu. 

- Nie. To prawda, że moja matka odpoczywa - przytaknął Kazuto i zwrócił się do podążającego za nimi strażnika. - Sprawdź, jak czuje się moja matka i czy jest w stanie przyjąć gościa - polecił. 

Strażnik skinął głową i zniknął w shunpo. Setsuko zaś rozglądała się dokoła zaciekawiona wystawnymi ogrodami. Zauważyła, że cała rezydencja otoczona była wysokimi murami. Fakt, to było widać i z zewnątrz, lecz nie to ją zaciekawiło. Mury blokowały wygląd świata zewnętrznego dla mieszkańców rezydencji oraz rezydencji dla świata zewnętrznego. Choć było jedno miejsce, z którego potencjalnie można było zajrzeć przynajmniej na przedni kawałek ogrodu. To tam też mignęła Setsuko brązowa czupryna, ale kobieta nie była pewna, czy naprawdę coś widziała. 

Zresztą szybko jej uwagę przykuł fakt, że i tutaj, wszyscy bardzo jej się przyglądali. Jakby była jakimś dziwolągiem z zewnątrz. A może wrogiem? Trudno było stwierdzić. Znów trochę to trwało, nim Setsuko dostała pozwolenie. 

- Pani Aria jest obecnie w ogrodzie i zgodziła się przyjąć gościa - poinformował strażnik. 

- Zaprowadź panią generał - powiedział Kazuto. - Będę czekał w swoim biurze. 

- Tak jest. 

- Dziękuję - odparła Setsuko i podążyła za strażnikiem przez ogród. 

A ogród był przepiękny. Przemieszczali się jednak ciągle w pobliżu muru, aż dotarli na tyły rezydencji, gdzie znajdowała się altanka. W altance na poduszce przy niewielkim stoliku siedziała staruszka z czarką herbaty. Uśmiechnęła się na widok Setsuko i pokiwała głową. 

Wyglądała naprawdę staro. Chyba starzej niż Setsuko przypuszczała, choć nie powinno to nikogo dziwić w tym wieku. Kobieta miała ponad tysiąc lat. Przeżyła nawet Yamamoto Genryusaia, który zaś uważany był za najsilniejszego z shinigami. 

- Proszę wybaczyć, że nie wstanę - odezwała się kobieta. - Stare kości i stawy, już nie chcą pracować jak kiedyś. 

- Ależ nie ma potrzeby - odparła pospiesznie Setsuko i ukłoniła się nisko. - Chciałam się przywitać i oddać pani należyty szacunek. 

- Dziękuję - odparła kobieta. - Usiądź, moje dziecko. 

- Jak zdrowie? 

- Dobrze. Już jestem coraz wolniejsza i coraz słabsza, ale jeszcze z pomocą innych wciąż mogę rozkoszować się herbatą w ogrodzie, więc dużo mi nie trzeba do szczęścia.

Setsuko uważnie obserwowała Hikifune Arię i za nic nie potrafiła zrozumieć ostrzeżeń Shutary. Czyżby sobie z niej zakpił?

- Cieszę się, że dobrze się pani miewa. 

- W porę oddałam opiekę nad rodem Kazuto. To była dobra decyzja. Jestem już za stara na to wszystko. Młodzi powinni sami decydować o tym, jak ma wyglądać ich świat.

- To bardzo mądre słowa - odparła Setsuko. 

- Nie będę cię dłużej trzymać, wiem, że przyszłaś tu na spotkanie z moim synem, ale miło mi, że o mnie nie zapomniałaś.

Bystre oczy staruszki wpatrywały się w coraz bardziej zakłopotaną Setsuko. 

- Pójdę zatem - powiedziała pospiesznie blondynka. - Życzę zdrowia. 

Po tym szybko oddaliła się w towarzystwie strażnika, który zaprowadził ją do biura, w którym czekał Kazuto. 

- Dziękuję za pańską cierpliwość - odezwała się Setsuko zaraz na wejściu. 

- Nie, to ja dziękuję. Moja matka rzadko miewa gości. Jestem pewien, że było jej bardzo miło. 

- Mądrość pańskiej matki była dla Rady bezcennym wsparciem. 

- Dziękuję - odparł Kazuto. - Przejdźmy jednak do rzeczy. Mam nadzieję, że pani generał ma jakiś plan, co do tego, jak opanować sytuację i odnaleźć Ichimaru Makoto. 

- Cóż… Śledztwo wciąż trwa. Zarówno jak i poszukiwania Makoto poza Seireitei, gdyby jednak jakimś cudem udało mu się wydostać. Biorąc jednak pod uwagę, że wszystkie osoby, które zgłosiły spotkanie z Aizenem, jasno potwierdziły, że było to na terenie Seireitei. 

- Rozumiem. A co mówi śledztwo?

- Obecnie wolałabym tego nie zdradzać - odparła Setsuko. 

- Czyli chodzi o któryś z rodów - domyślił się Kazuto. - To stąd te spotkania? - zapytał z miną, jakby nadal go olśniło. - Pani generał nie przyszła tutaj prosić o pomoc, tylko nas prześwietlić. 

Setsuko westchnęła. 

- Podejrzewam, że nie ma sensu kłamać. Tak. Można powiedzieć, że miałam kilku podejrzanych, ale ciężko cokolwiek udowodnić bez motywów. 

- I co? Mamy jakiś motyw? - zapytał zaciekawiony Kazuto, a jego oczach pojawiły się radosne iskierki.

- Niech pan mi powie - zaśmiała się Setsuko. 

- Nie wydaje mi się. Jak pani generał pewnie zauważyła, wielu ludzi obawia się Ichimaru Makoto. Nie sądzę, aby ktokolwiek z mojego rodu był na tyle głupi, aby pomóc w jego uwolnieniu. 

- Nie. Zresztą wydaje mi się, że wiem już, kto za tym stoi. Choć jakiekolwiek informacje, jakie mógłby mi pan udzielić, będą docenione. 

- Myślę, że wszyscy już wiemy, że Shihoin Yuushiro zachowuje się nadzwyczaj podejrzanie już od jakiegoś czasu. Swego czasu miałem poslubić jedną z córek Shihoin, lecz Yuushiro zerwał umowę, zamknął swoje córki w domu i zaczął się od wszystkich odgradzać. Cokolwiek się wydarzyło, myślę, że to on stoi za uwolnieniem Ichimaru Makoto, co zresztą pasuje z opisem poszukiwanej dwójki. 

- To prawda - przytaknęła Setsuko, zastanawiając się, czy to naprawdę było dla wszystkich tak oczywiste. - Zastanawiam się jednak, czy ród Feng ma z tym cokolwiek wspólnego, czy Shihoin działali na własną rękę. 

- Właściwie to mi się nie wydaje. Słyszałem pogłoski, że Shihoin odcięli się nawet od swoich wasali. 

- Katai Feng to również potwierdził - wyznała Setsuko. - Choć mogło to być kłamstwo. 

- Szczerze mówiąc, równie podejrzanie zachowują się Shutara. Już od dawna walczyli o niezależność, ale pomimo moich nadziei na utrzymanie przyjacielskich stosunków, praktycznie się od nas odcięli. 

I teraz Setsuko miała dwie, dość sprzeczne wersje. Tylko który z mężczyzn kłamał. Shutara czy Hikifune? A może w całym zamieszaniu, mieli nadzieję, że dzięki kryzysowi uda im się wykończyć tego drugiego. 

- Cóż… - Setsuko sama nie była pewna, co miałaby powiedzieć. - Dziękuję bardzo za poświęcony czas. Będę miała na uwadze pańskie słowa. 

- Pani generał, proszę się nie wahać prosić o pomoc, jeśli będzie taka potrzeba. Nam wszystkim zależy na tym, aby uchronić Seireitei przed tymi, którzy chcą je zniszczyć. 

- Dziękuję.

Setsuko ukłoniła się i wyszła na korytarz. Stamtąd czekający na nią strażnik, poprowadził ją w stronę wyjścia. I Setsuko nie wiedziała, czy miało to na celu upewnienie się, że się nie zgubi, czy przypilnowanie, żeby gdzieś się nie oddaliła na własną rękę. 

Wychodząc już prawie z budynku minęła się z młodym, przystojnym mężczyzną. Bardzo podobnym do Kazuto, lecz o wiele młodszym. Popatrzył na Setsuko z nieukrywanym zaciekawieniem, lecz nie zatrzymał się, szybko znikając w mroku jednego z bocznych korytarzy. 


***

Siedziała na swoim punkcie obserwacyjnym, skąd doskonale wiedziała czekającą pod bramą Setsuko. Czuła, że jest na dobrym tropie. Jeśli pani generał prześwietlała rody szlacheckie, to znaczyło, że śledztwo szło we właściwą stronę. 

W końcu brama się otworzyła i Shurien patrzyła jak Setsuko znika na moment po drugiej stronie. Ze swojego miejsca widziała jedynie front i kawałek pierwszego budynku. Reszta skrywała się za drzewami. 

Shurien potrzebowała podejść bliżej, więc rzuciła się w shunpo w stronę murów rezydencji. Zatrzymała się jednak wystarczająco daleko, aby nie wzbudzić podejrzeń strażników i podążyła wzdłuż murów w kierunku, w którym zmierzało reiatsu Setsuko. 

Udało jaj się nawet znaleźć miejsce, gdzie strażnicy jej nie widzieli, dzięki rosnącym przy murze krzewom. Maskując swoją energię, wspięła się ostrożnie na mur. Nie w pełni, lecz wystarczająco wysoko, by móc przechylić głowę i zobaczyć, co się dzieje. 

Nogami podpierała się o grube pnącza bluszczu i w duchu modliła się, żeby to nie była żadna trująca odmiana. Rękami kurczowo trzymała się brzegu muru i zmierzyła wzrokiem okolice. 

Przepiękne ogrody rozpościerały się przed nią. Dużo piękniejsze niż te w rezydencji cioci Konoe. A nieopodal także altanka. To tam dostrzegła Setsuko rozmawiająca z jakąś staruszką. Najpewniej Hikifune Arią. Niestety nie mogła usłyszeć, o czym kobiety rozmawiają. 

O czymkolwiek była rozmowa, nie trwała długo, bo Shurien zobaczyła, jak Setsuko kłania się i odchodzi wraz ze strażnikiem. Zaś starsza kobieta rozpłynęła się w powietrzu. Czyżby to była iluzja?

Shurien poczuła się, jakby ktoś ją obserwował, ale nie wyczuwała żadnego reiatsu. Po plecach przeszły jej dreszcze i zeskoczyła pospiesznie z muru. Za nią także nikogo nie było, więc co do licha przed chwilą poczuła. 

- Co tam się wydarzyło - mruknęła do siebie Shurien, oddalając się pospiesznie.

Mimowolnie zawędrowała do rezydencji ciotki, która jak zwykle przyjęła ją bez problemu. 

- Przyszłaś na kolejną lekcję? - zapytała z uśmiechem kobieta. - Chodź, porozmawiamy w ogrodzie.

- Wolałabym iść do biura - wyznała Shurien. 

- No dobrze. 

- Nigdy nie wiadomo, kiedy ściany mają uszy. 

Konoe popatrzyła na Shurien z niepokojem, ale nic nie odpowiedziała. Jedynie skinęła głową, prowadząc ją do biura. 

- Co się dzieje? - zapytała dopiero, gdy zamknęła za nimi drzwi. - To nie w twoim stylu, zachowywać się tak podejrzliwie. 

- Mam kilka pytań - oznajmiła z powagą Shurien.

- Pytaj - odparła Konoe, siadając w fotelu. 

- Czy jesteś pewna, że Hikifune Aria nadal żyje? 

- Myślę, że pogrzeb tak ważnej osoby byłby sporym wydarzeniem. 

- A co jeśli ktoś ukryłby prawdę. Komu opłacałoby się to najbardziej? - pytała dalej Shurien. 

- Gdyby ród Hikifune nie miał już dawno następcy, którego wytyczyła sama Aria, uznałabym, że to im, aby utrzymać wizerunek silnego rodu. Jednak nie widzę ku temu potrzeby. Kazuto już dawno wyrobił sobie renomę. 

- Czyli jakiś inny ród, który chciałby ich zmanipulować - domyśliła się Shurien. 

- Powiesz mi w końcu, co się stało? Zadajesz strasznie dziwne pytania. 

- Śledziłam panią generał, która właśnie była z wizytą u rodu Hikifune. Udało mi się podejrzeć je przez mur, jak chwilę rozmawiały. Jednak po tym jak pani generał odeszła, staruszka siedząca w altance zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu. 

- Może użyła shunpo? - zamyśliła się Konoe. - Choć z tego co wiem, nigdy nie została shinigami. I jest za stara na takie wygibasy. 

- Nie. Słowo daję, że zniknęła. Jak iluzja. Ktoś stworzył iluzję, aby upewnić się, że pani generał wierzy, że Hikifune Aria nadal żyje. A potem miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie było. Ale to uczucie trwało długo, więc przyszłam tutaj. 

- I nadal się tak czujesz? 

- Już nie. 

- Na razie nie mów nikomu, o tym co widziałaś - poleciła Konoe. - Zamierzam sprawdzić kilka rzeczy i nie chcę wzbudzać podejrzeń. I przede wszystkim nie zbliżaj się tam. Co ty w ogóle robiłaś, śledząc Setsuko?

- Bo mi się wydaje, że pani generał wpadła na trop. Ale próbowała zmylić nasze śledztwo. 

- Bo chodzi o rody szlacheckie. Nie dziwię jej się, że wolała trzymać was mroku. To bardzo delikatna sytuacja polityczna. Jeden zły ruch i rozpęta się wojna domowa.


***

Hotarubi weszła do domu, po czym sięgnęła po broń. Nie wyczuwała reiatsu, ale miała wrażenie, że w jej domu ktoś jest. I nie chodziło o Shuheia. Wtedy w salonie zapaliło się światło i kobieta zobaczyła siedzącą w fotelu Setsuko. 

- Jasna cholera! Ile razy mówiłam, żebyś tego nie robiła?!

- Sszzz. Jeszcze ktoś cię usłyszy. 

- Mam nadzieję, że to coś ważnego - powiedziała Hotarubi, pocierając palcami skronie. 

- Myślę, że coś mam, ale nie jestem jeszcze sto procent pewna, co o tym mysleć - oznajmiła Setsuko. 

- Dobra. To mów, co masz - westchnęła Hotarubi, siadając w fotelu obok. 

- Możemy zdecydowanie wykluczyć ród Kuchiki, ród Kyouraku, Miyagi, Kurogane, Hyosube zdecydowanie i niestety ród Kira. Konoe mnie nie znosi, ale obawiam się, że wierzę w jej lojalność. Kyouraku powiedział, że przyjrzy się jeszcze paru osobom ze swojego rodu, ale wątpię, aby pozwolił na taką samowolkę, aby coś się wydarzyło. Ród Hyosube jest zbyt zależny od Miyagi, a Harumi absolutnie podziwia Shunsuia, który udzielił jej wiele wsparcia. Nie odwróciłaby się przeciwko nam. 

- To zostawia nam Shihoin, Feng, Hikifune, Shutara i Nimaya? A co takiego zrobił Arashi?

- Co do Arashiego nie jestem pewna, ale zachowywał się dość dziwnie. Nie powinnam ci mówić, ale wiem od Matsu, że praktycznie zerwał z Yumim. Gdy z nim rozmawiałam, był bardzo ofensywny i mówił, jak to musi mieć dobro rodu na uwadze. 

- Nie wiem, ale osobiście nie podejrzewałabym Arashiego, ani rodu Nimaya. Myślę, że tam chodzi jednak o Yumichikę i brak potencjalnego następcy. W obecnej sytuacji ród się na pewno burzy, więc moim zdaniem chciał Yumichikę chronić przed politycznym bałaganem. Zresztą przyjaźnimy się z nim zbyt długo. Nie zrobiłby tego. 

- A co jeśli to ktoś za jego plecami, a on ich teraz próbuje chronić?

- Myślę, że gdyby coś takiego odkrył, sam zrobiłby porządek, lub poprosił nas o pomoc. 

- No nie wiem. 

- Jeśli chcesz, mogę ich cichaczem prześwietlić, ale naprawdę wątpię. 

- Teraz większym problemem jest cała reszta - stwierdziła Setsuko. - No bo Yuushiro dziwnie się zachowywał przecież, podobno odciął się od rodu Feng, no i ta dziewczyna, którą tam widziałam. Shihoin zdecydowanie są na mojej liście podejrzanych. Sprawa komplikuje się dalej. Katai Feng wspomniał, że Yuushiro się od nich odciął, w tym samym czasie co pokłócił się z Yoruichi. W dodatku Katai powiedział, że miało być jakieś małżeństwo między córką Yuushiro a Hikifune Kazuto, co Kazuto potwierdził. Co jeszcze wcale nie znaczy, że ród Feng nie jest w to zamieszany, choć nie wydaje mi się. 

- To jeszcze na razie nie wydaje się wcale skomplikowane. Yuushiro odwaliło. Odciął się od swoich wasali i wszystkich innych i zaplanował przewrót. 

- Nadal tylko nie rozumiem dlaczego. Ale najbardziej martwią mnie enigmatyczne przestrogi Shutary Kirio i to, że jego zeznania były sprzeczne z tym, co powiedział mi Kazuto Hikifune. 

- A co powiedział? - zaciekawiła się Hotarubi. 

- Hikifune potwierdził to, co usłyszałam wcześniej od Kataia na temat Yuushiro, więc wyglądało na to, że mówił prawdę. Dosyć szybko domyślił się, że prowadzę własne śledztwo, ale to też nie zbrodnia. Powiedział jednak, że ród Shutara usilnie od dawna próbował się od nich odciąć, tak jak Shihoin od Feng, więc przyszło mi do głowy, że Shutara kombinują coś z Shihoin. To by wyjaśniało dziwne zachowanie obu rodów. Shutara podlegali od zawsze Hikifune, ale może koludowali z Yuushiro? 

- To wydaje się mieć sens. Ale co takiego powiedział Shutara?

- Mówił, że to Hikifune odcięli się od nich, a przede wszystkim kazał mi uważać na Hikifune Arię. 

- Staruszkę?

- Tak. Powiedział, że to wszystko nie jest takie, jak mi się wydaje i że mam na nią uważać. Oraz, że nie może mi nic więcej powiedzieć. To było naprawdę dziwne i niepokojące. 

- Chciał namieszać - stwierdziła Hotarubi, krzywiąc się. - Nie wiedział, co powiedział lub powie Kazuto, więc chciał odwrócić twoją uwagę od siebie może?

- Może. Przyszło mi to do głowy. Jeśli faktycznie o to chodziło, to przyznaję, że mu się udało, bo od rozmowy z nim, nie mogę się otrząsnąć z poczucia, że coś przegapiłam. 

- Dobry jest - mruknęła Hotarubi. - Właściwie ja też mam dla ciebie informację. 

- Jaką? - zdziwiła się Setsuko. 

- Pamiętasz chłopaka, który ciągle kręcił się przy moim biurze?

- Chodzi ci o młodziaka, co się w tobie zakochał?

- Został dziś aresztowany pod zarzutem szpiegowania - oznajmił Hotarubi. - Węszył w moich dokumentach i próbował włamać się do systemu. 

- Może chciał znaleźć informacje o tobie, żeby się przypodobać - zaśmiała się Setsuko. - Złamiesz mu serce i zafundujesz traumę do końca życia. 

- Setsuko, on grzebał w moich notatkach i komputerze, próbując zdobyć informacje na temat śledztwa Szóstki. 

- Och… Cholera. Wiemy dla kogo pracuje?

- Jeszcze nie. Uparcie milczy, w tym czasie Mitsuko prowadzi śledztwo w jego sprawie. Jak nie od niego, to może w ten sposób się dowiemy, z kim ma połączenia. 

- Dobra robota. Daj znać, jak tylko się czegoś dowiesz.